W naszym kraju przybywa dzieci wychowywanych poza rodziną. W zeszłym roku było ich 95,8 tys., a pięć lat temu – 87,9 tys. Domy dziecka puchną, kolejka dzieci które powinny trafić do zawodowych rodzin zastępczych (pełniących rolę tymczasowych opiekunów), też jest długa. A specjaliści alarmują: tę tendencję mogą odwrócić tylko systemowe rozwiązania, dzięki którym potrzebująca rodzina biologiczna będzie mogła uzyskać pomoc.
[srodtytul]Pomoże asystent[/srodtytul]
– Pomoc społeczna ma bardzo dużo zadań, których nie jest w stanie wykonać. I cierpi na tym rodzina biologiczna, której się nie pomaga – mówi „Rz” Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. A żeby pomoc była skuteczna, powinna przyjść w porę. – Pomagać trzeba, gdy kłopoty się zaczynają, a nie gdy już przerastają rodzinę – mówi Sylwester Soćko z Ośrodka Wsparcia Rodzinnej Opieki Zastępczej PORT.
Jakiej pomocy potrzebują rodziny? Często chodzi o wsparcie materialne, bo ubóstwo w Polsce obejmuje ponad 40 proc. społeczeństwa. Ale potrzebni są też psychologowie, terapeuci i wolontariusze, którzy mogą pokazać, jak się zająć dziećmi i domem. – Jeśli matka nie umie ugotować zupy, to zamiast mówić, że rodzina jest niewydolna wychowawczo, i zabierać dzieci do placówki, trzeba wysłać tam kogoś, kto pomoże jej zupę ugotować – wyjaśnia Czyż.
O tym, że takie działania przynoszą skutek, jest przekonana Mirosława Zielony z koszalińskiego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Tam dwa lata temu zakończył się projekt pomocy rodzinom z problemami. Każda z biorących w nim udział rodzin dostała się pod opiekę rodzinnego asystenta, a problemy pomagali rozwiązywać specjaliści.