Śledztwo przeciwko Dorocie K. wciąż jest w toku. – Badane są różne wątki. Prowadzący nie udziela szerszych informacji co do kierunku śledztwa i badanych wątków. Prokuratura od początku ściśle współpracuje z Biurem Spraw Wewnętrznych Policji, które na nasze polecenie prowadzi czynności procesowe w postępowaniu – mówi nam prok. Piotr Skiba.
W WTO nazwisko Doroty K. dziś wywołuje konsternację. Jakimi konkretnie sprawami tu się zajmowała – jest to okryte tajemnicą.
Co bada BSW? – Nie znam tej sprawy, ale w podobnych przypadkach rutynowo prześwietlane są kontakty policjanta: to z kim i jakie utrzymuje znajomości, czy są to środowiska przestępcze. Ona musiała od kogoś nabyć mefedron, więc BSW może chcieć też ustalić dostawcę narkotyku – mówi nam wysoki rangą oficer Policji.
W środowisku mundurowych krążą pogłoski o aktach, jakie miały zaginąć w tajnym wydziale i po kilku miesiącach się odnaleźć, co rodzi dodatkowe spekulacje. Pytany o to rzecznik KSP odpowiada nam: – Co do rzekomo zaginionych dokumentów z WTO, o które pani pyta, ta sprawa nie ma absolutnie żadnego związku ze zwolnioną policjantką z tego wydziału. Dlatego też nie będę się odnosił do tego – zaznacza insp. Szumiata.
W całej sprawie chodzi też o szerszy aspekt: doboru kadr do policji i do jej wrażliwych komórek. KGP odpowiada nam: „Nie ma specjalnych zasad przyjęć do wydziałów techniki operacyjnej. Kryteria, jakie musi spełniać funkcjonariusz Policji, zależne są od stanowiska, na jakie aplikuje w wydziale. Nie ma określonego odgórnie stażu służby. Policjanci pełniący służbę w WTO posiadają klauzulę zgodnie z wykonywanymi przez nich obowiązkami na zajmowanym stanowisku”.
Życie po tajnym wydziale. Medialna aktywność – randki i tatuaże
Już po wydaleniu z policji – co szokujące – Dorota K. odwiedza programy niskich lotów emitowane w internecie. Ostatnio choćby konkurs „randkowy”, gdzie jest jedną z uczestniczek. Siedzi w kusej sukience, a jej tatuaże są szokujące nawet dla prowadzących program – niektórych każą jej nie pokazywać.
„Nie chce mi się czytać bredni o mojej pracy. W tej robocie nie robiłam nic, co powinno kogokolwiek obchodzić – taka prawda. A jeśli ktoś wie »więcej«, to jedynie moi ludzie z ekipy. Na pewno nie wy, internetowe szczeniaki z teoriami o podsłuchach i przykrywkach”
Dorota K., wpis z serwisu na Tvreklama
„Doris” przedstawia się jako „prowadząca biuro detektywistyczne”. – Prawie do finału doszła, ale odpadła. Dalej szuka atencji, a może i źródła zarobku – komentują ludzie służb.
Internauci zidentyfikowali ją jako policjantkę. Na jednej ze stron poświęconej patostreamerom wylał się na nią hejt – w reakcji zamieściła coś w rodzaju oświadczenia: „Tak, byłam policjantką. Przeszłość, nie teraźniejszość. Nie gloryfikuję tego, tak jak nie deprecjonuję – to zawód jak każdy inny. Ludzie mają różne podejście: jedni krzyczą *****, a potem płaczą jak dzieci, gdy coś się sypnie. Inni potrafią rozmawiać z szacunkiem i klasą, bez rzucania się jak gacie na wietrze. Kto mnie zna, ten wie – a zna mnie pół Polski. Środowiska sportów walki, kibice, stare mordy – dla nich nigdy nie byłam »policjantką«, tylko ziomkiem, z którym można było wypić, wejść w ogień i wyjść z betonu z uśmiechem” – czytamy we wpisie „Doris” zamieszczonym na Tvreklama.
I dalej: „Nie chce mi się czytać bredni o mojej pracy. W tej robocie nie robiłam nic, co powinno kogokolwiek obchodzić – taka prawda. A jeśli ktoś wie »więcej«, to jedynie moi ludzie z ekipy. Na pewno nie wy, internetowe szczeniaki z teoriami o podsłuchach i przykrywkach”.