7 marca 2025 roku około godz. 23.30 w Kozłówkach policjanci z bełchatowskiej drogówki chcieli zatrzymać BMW do kontroli. Kierowca zignorował jednak sygnały i zaczął uciekać. Gdy funkcjonariuszom udało się zatrzymać auto, wybiegło z niego kilku pijanych mężczyzn, którzy rozbiegli się po okolicy. Dwóch udało się zatrzymać tego samego dnia. Kolejnych – w dniu następnym.
Ciało kierowcy BMW znaleziono w pobliżu masztu telekomunikacyjnego
W trakcie przesłuchania ustalono, że wszyscy byli pasażerami, a za kierownicą BMW siedział Damian P. Tego samego dnia, około godziny 13:30, mieszkanka gminy Szczerców spacerująca z psem natknęła się na ciało młodego mężczyzny w pobliżu masztu telekomunikacyjnego. Okazało się, że był to 23-letni kierowca pojazdu.
Czytaj więcej
Napad, broń, tabletki usypiające i skradziony towar wart niemal 10 milionów złotych. Dwóch mężczy...
Według prokuratury Damian P. miał wspiąć się na maszt i spaść z wysokości, co potwierdziła sądowo-lekarska sekcja zwłok. Bliscy i koledzy Damiana od początku nie wierzą w oficjalną wersję wydarzeń. Podkreślają, że chłopak miał silny lęk wysokości i poważne problemy z kolanem. Nie wierzą, że byłby w stanie wspiąć się na 60-metrowy maszt, szczególnie bez stabilizatora, którego tego dnia nie miał.
Niewyjaśnione okoliczności śmierci kierowcy BMW
Rodzina i koledzy, którzy widzieli ciało Damiana przed pogrzebem, twierdzą, że wyglądał, jakby był bity. Ich zdaniem ślady te nie odpowiadają obrażeniom typowym dla upadku z wysokości. Pojawiają się też relacje o brutalnym traktowaniu zatrzymanych przez policję – jeden z pasażerów miał odzyskać przytomność dopiero w radiowozie.