Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie są główne zagrożenia związane z obecnymi wyborami parlamentarnymi w Mołdawii?
- W jaki sposób Rosja może wpływać na sytuację polityczną w Mołdawii?
- Jakie siły polityczne dominują w obecnych wyborach parlamentarnych w Mołdawii?
- Jak zagraniczni Mołdawianie mogą wpłynąć na wyniki wyborów?
- Dlaczego sytuacja gospodarcza Mołdawii może mieć wpływ na wyniki wyborów?
- Jakie strategie dezinformacyjne są stosowane w kontekście mołdawskich wyborów?
– Dziś z pełnym przekonaniem mówię wam, że suwerenność, niepodległość, integralność terytorialna oraz europejska przyszłość naszego kraju są zagrożone. Kreml wydaje setki milionów euro, aby kupić setki tysięcy głosów po obu stronach Dniestru i za granicą – przemawiała w poniedziałek wieczorem podczas orędzia prezydent Mołdawii Maia Sandu. Ostrzegała rodaków przed „katastrofą”, która, jak twierdzi, nadejdzie po ewentualnym przejęciu władzy przez siły prorosyjskie po niedzielnych wyborach parlamentarnych. Jest przekonana, że w razie przegranej sił proeuropejskich zatrzymana zostanie nie tylko integracja Mołdawii z UE, ale również ruch bezwizowy, z którego obecnie korzystają setki tysięcy mieszkańców tego prawie dwuipółmilionowego państwa.
– Nasza ziemia może stać się bazą wypadową do ataku na obwód odeski. Region Naddniestrza zostanie zdestabilizowany. Takie są ich plany i otwarcie o tym mówią – przekonywała Sandu.
Wybory parlamentarne w Mołdawii. Pomiędzy Rosją a Unią Europejską
W niedzielę prezydent czeka niezwykle trudne starcie, w którym nie będzie miała sojuszników. Jej ugrupowanie PAS (Partia Akcji i Solidarności) może liczyć na poparcie prorumuńskiej części społeczeństwa (prawie milion obywateli posiada rumuńskie obywatelstwo, w tym sama Maia Sandu), ale o głosy reszty będzie musiało powalczyć z otwarcie prorosyjskimi siłami oraz populistami uderzającymi w proeuropejską większość. Z sondaży wynika, że ma szansę na zwycięstwo, ale już zdobycie samodzielnej większości w 101-osobowym parlamencie może być dużym problemem.
Mołdawskie ośrodki badania opinii publicznej mają poważny kłopot z oszacowaniem nastrojów społecznych, ponieważ około 30 proc. ankietowanych nie chce ujawniać swoich poglądów politycznych. Ośrodek CBS Research kilka dni temu do obliczenia prawdopodobnego wyniku zastosował sztuczną inteligencję oraz uwzględnił wyniki ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.