Reklama

Rusłan Szoszyn: Wybory w Mołdawii. Wygrana bitwa, ale nie wojna

To Mołdawianie pracujący na Zachodzie pomogli Mai Sandu zwyciężyć. Wewnątrz kraju proeuropejskie siły otrzymały żółtą kartkę i muszą poważnie się przygotować do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.

Publikacja: 04.11.2024 09:35

Maia Sandu

Maia Sandu

Foto: REUTERS/Vladislav Culiomza

Wybory prezydenckie w Mołdawii w drugiej turze wygrała liderka rządzącej, proeuropejskiej partii PAS, otrzymując (po podliczeniu 99 proc. kart do głosowania) ponad 55 proc. głosów. Jej rywal, były prokurator generalny Aleksandr Stoianoglo (popierany przez prorosyjską Partię Socjalistów), zdobył nieco ponad 44 proc. Tymczasem z danych tamtejszego CKW wynika, że wewnątrz kraju urzędująca prezydent przegrała, a ostateczne zwycięstwo przynieśli jej głosujący za granicą (m.in. w USA, Kanadzie, Włoszech i Rumunii) rodacy. Dość powiedzieć, że z 1,7 mln Mołdawian, którzy poszli do urn w drugiej turze wyborów, ponad 300 tys. głosowało w mołdawskich placówkach dyplomatycznych poza granicami kraju.

Reklama
Reklama
Wyniki wyborów w Mołdawii

Wyniki wyborów w Mołdawii

Foto: PAP

Mołdawia jest podzielona na pół - Maia Sandu musi przekonać sympatyków Rosji

Czy to oznacza, że Mołdawia, która od grudnia 2023 roku ma status kandydata do UE, pozostaje na bezpiecznej drodze, jeśli chodzi o dalszą integrację z Wspólnotą? Nie do końca. Nadchodzą znacznie ważniejsze wybory parlamentarne, które odbędą się w przyszłym roku. Wynik zarówno wyborów prezydenckich, jak i październikowego referendum (połowa mieszkańców nie chce przystąpienia do UE), pokazał, że kraj jest mocno podzielony.

Czytaj więcej

Mołdawia podzielona. Pyrrusowe zwycięstwo prozachodnich sił

Owszem, proeuropejskie siły wygrały nad Dniestrem bitwę, ale nie wojnę. Zwłaszcza że władze w Kiszyniowie mówią o ingerencji Rosji na dużą skalę, która wpompowała w mołdawskie wybory miliony dolarów. Kupowano głosy, organizowano transport dla wyborców, zastraszano, przekupywano media. To wszystko nasili się podczas wyborów do parlamentu, kluczowych dla przyszłości Mołdawii.

Reklama
Reklama

Rewanż Moskwy w Mołdawii w przyszłym roku?

Problemem Mai Sandu jest to, że jest sama. Po drugiej stronie sceny politycznej ma nie tylko Partię Socjalistów, ale też kojarzonego z Rosją wpływowego byłego mera Bielc (drugie co do wielkości miasto Mołdawii) Renato Usatego, który w I turze zdobył ponad 13 proc. głosów i szykuje się do przyszłorocznych wyborów. Poza tym skrzydeł na dobre jeszcze nie rozwinął ukrywający się w Moskwie (skazany w ojczyźnie za defraudacje) mołdawski oligarcha Ilan Szor. W kwietniu założył partię „Pobieda”, która z pewnością będzie chciała wystartować w przyszłorocznych wyborach. Jeżeli zostanie dopuszczona i połączy siły z pozostałymi prorosyjskimi ugrupowaniami, Moskwa może doprowadzić do rewanżu nad Dniestrem.

Afery korupcyjne pogrążyły proeuropejskie siły. Sandu odbudowała zaufanie rodaków do Europy

Integracja kraju z UE nie zaczęła się wczoraj. Rozpoczęła się jeszcze w 2009 roku, gdy w Mołdawii po raz pierwszy od upadku Związku Radzieckiego pojawiła się „Koalicja na rzecz integracji europejskiej”. Kluczową rolę wówczas odgrywała Liberalno-Demokratyczna Partia Mołdawii (dzisiaj jej nie ma w parlamencie) z Vladem Filatem na czele. Był premierem w latach 2009–2013 i mocno skompromitował proeuropejskie siły nad Dniestrem. Wszystko przez aferę związaną z defraudacją miliarda dolarów z systemu bankowego kraju. Filat w 2016 roku został oskarżony o korupcję i nadużycia, skazano go na 9 lat więzienia (od 2019 jest na wolności). Afera ta spowodowała poważny kryzys polityczny w Mołdawii – po dymisji Filata w kraju co roku zmieniali się premierzy i pełniący obowiązki szefa rządu. W 2019 roku doszło do poważnego kryzysu konstytucyjnego pomiędzy prezydentem (wówczas prorosyjskim Igorem Dodonem), parlamentem i rządem (Sandu), w wyniku którego ingerować musiała nawołująca do pokoju Bruksela.

Czytaj więcej

Wybory w Mołdawii i Gruzji. Putin walczy o swoje byłe imperium

Ostatecznie sytuacja wyprostowała się dopiero po przedterminowych wyborach parlamentarnych w 2021 roku, w których zwycięstwo odniosła partia Sandu PAS (Partia Akcji i Solidarności), zdobywając 63 mandaty w 101-osobowym parlamencie. Od kilku lat siły proeuropejskie nad Dniestrem, za sprawą Sandu, zaczęły odzyskiwać zaufanie mołdawskich wyborców, a gdyby straciły władzę w przyszłym roku, na lata mogłoby to pogrzebać europejskie aspiracje kraju. Zwłaszcza, że droga do członkostwa w UE będzie wymagała kontynuacji gruntownych reform, ponieważ po kilkunastu latach proeuropejskich rządów w Kiszyniowie kraj wciąż pozostaje w gronie najbiedniejszych i najbardziej skorumpowanych państw Europy.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Wizyta zakończona sukcesem
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ratunek dla Ukrainy. Donald Tusk dał radę, Karol Nawrocki nie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Karol Nawrocki atakuje Okrągły Stół? Gra toczy się o pamięć i władzę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Zełenski zrozumie, że Nawrocki stał się zakładnikiem Brauna i Mentzena
Komentarze
Bogusław Chrabota: Psi bilans. Dlaczego Karol Nawrocki stoi po złej stronie historii?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama