Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne

Donald Tusk, wchodząc w awanturę o granicę w trybie restrykcyjnym, walczy o potwierdzenie sprawczości rządu. Ale pakuje się tym samym na pole, na którym zwykle wygrywa Jarosław Kaczyński.

Publikacja: 02.07.2025 12:31

„Taktycznie Donald Tusk ma rację, wchodząc w awanturę o granicę w trybie restrykcyjnym. Strategiczni

„Taktycznie Donald Tusk ma rację, wchodząc w awanturę o granicę w trybie restrykcyjnym. Strategicznie – możliwe, że popełnia błąd”

Foto: REUTERS/Yves Herman

Jeśli szukać oczywistej tezy na początek komentarza o sytuacji na zachodniej granicy, nie jest to trudne. Oto ona: Jarosław Kaczyński i jego partia rozpoczęli kampanię przed wyborami parlamentarnymi 2027 roku. Mamy w niej wszystko, co typowe: wrogich Polsce Niemców, groźnych migrantów, państwo z dykty Donalda Tuska i prawicę, która jest gotowa ratować nasz kraj przed spiskiem Berlina i Brukseli.

Brzmi znajomo? A i owszem. Stary zestaw demonów Kaczyńskiego, którymi straszy Polaków od lat. I to straszy skutecznie. Brakuje tylko LGBT, ale pamiętając niesławną prezentację Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka sprzed lat, między migrantami i tacy się znajdą. Ktoś powie, że wybory daleko? Pozornie tak, ale czemuż nie można by ich przyspieszyć?

Czy PiS zależy na szybszych wyborach?

Po zwycięstwie w wyborach prezydenckich partia prezesa rośnie w siłę; dlaczego by nie wskoczyć na falę koniunktury i nie powalczyć o przyspieszone wybory? Te byłyby wygrane przez prawicę z dużą przewagą; mało kto ma w tej sprawie wątpliwości. Sprawa jest o tyle pilna, że – na dodatek – lider PiS się starzeje i jeśli nie domknie swojej wizji państwa w przewidywalnej przyszłości, celu tego nie osiągnie już nigdy.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Tak, to najprostsza odpowiedź w sprawie wydumanego problemu na zachodniej granicy. Wydumanego, bo w tym roku przypadków odsyłania przez Niemców migrantów do Polski było ledwie 300. Cóż to za liczba w kontekście wielomilionowych populacji po obu stronach granicy? Bańka mydlana. Problem wykreowany przez próbującego odzyskać znaczenie Roberta Bąkiewicza albo jego tajnych mocodawców z Nowogrodzkiej.

Bańka, a jednak Donald Tusk zdecydował się wziąć w tej grze udział. Czyżby nie wiedział, że w ten sposób wchodzi w retorykę prawicy i igra z ideą Schengen? Wie doskonale, ale po przegranych wyborach rozumie też, że od pięknych europejskich idei ważniejsza jest demonstracja sprawczości. Musi pokazać, że panuje nad państwem. Jego granicami. Porządkiem. Że dba o bezpieczeństwo obywateli. Wszak kwestia braku sprawczości okazała się tak ważna w ostatnich wyborach.

Czy jest realne ryzyko poważniejszego zwarcia z Berlinem? Nie sądzę. Tam świetnie wiedzą, że Tusk gra z populistami o życie. A jeśli przegra, na białym koniu wróci nakręcany antyniemiecką obsesją Kaczyński.

Sytuacja na granicy z Niemcami. Czym ryzykuje Donald Tusk?

Gorzej jest (i będzie) z oceną decyzji Tuska o przywróceniu kontroli na granicy przez liberalne elity. Te boją się skrętu w prawo. A granie tematem migrantów i zagrożonej granicy przesuwa główny nurt polskiej polityki właśnie w tym kierunku.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO

Są jeszcze uwarunkowania wewnętrzne w rządzie; gros partnerów koalicyjnych Tuska to prawica. Lewica to mniejszość. Mniej liczna i chyba mało ryzykowna, jeśli idzie o koalicyjną trwałość. Pokrzyczy więc trochę, powybrzydza, ale w rządzie zostanie.

Konkluzja? Dwie ważne: taktycznie Tusk ma rację, wchodząc w awanturę o granicę w trybie restrykcyjnym. Strategicznie – możliwe, że popełnia błąd, na który Kaczyński tylko czeka. Uwiarygodnia bowiem narrację PiS i otwiera pole na konfrontację wyborczą wokół tematu, który narzuca prawica. Może to mieć opłakane skutki nie w 2027 roku, ale dużo wcześniej.

Jeśli szukać oczywistej tezy na początek komentarza o sytuacji na zachodniej granicy, nie jest to trudne. Oto ona: Jarosław Kaczyński i jego partia rozpoczęli kampanię przed wyborami parlamentarnymi 2027 roku. Mamy w niej wszystko, co typowe: wrogich Polsce Niemców, groźnych migrantów, państwo z dykty Donalda Tuska i prawicę, która jest gotowa ratować nasz kraj przed spiskiem Berlina i Brukseli.

Brzmi znajomo? A i owszem. Stary zestaw demonów Kaczyńskiego, którymi straszy Polaków od lat. I to straszy skutecznie. Brakuje tylko LGBT, ale pamiętając niesławną prezentację Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka sprzed lat, między migrantami i tacy się znajdą. Ktoś powie, że wybory daleko? Pozornie tak, ale czemuż nie można by ich przyspieszyć?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Jarosław Kuisz: Faszyzm, komunizm, idiotyzm
Komentarze
Jan Zielonka: Przewodnik na trudne czasy. Jak radzić sobie w erze chaosu?
Komentarze
Michał Płociński: Sondaż nie kłamie – rząd Donalda Tuska nie ruszył pełną parą
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Mandat wyborczy Karola Nawrockiego będzie podważany przez część Polaków