Przy okazji kolejnej aferki z defraudacją środków publicznych z KPO, pozwolę sobie napisać, że rozumiem śmiech, nie rozumiem oburzenia.
Bo środki publiczne defraudowane były, są i będą. Taka jest ich natura. Co prawda Grok podpowiada, że „nie ma bezpośrednich przekazów źródłowych z czasów Mieszka I ani Bolesława Chrobrego, które potwierdzałyby karanie kogoś za defraudację, rozumianą jako sprzeniewierzenie środków publicznych”. Co świadczyłoby, że nie „od zawsze”.
Czytaj więcej
Legitymacja to klucz do władzy. Problem w tym, że jest wiele źródeł legitymacji i dopiero w dniu...
Ale „może to wynikać zarówno z ograniczonej liczby źródeł, jak i z charakteru ówczesnego systemu gospodarczego i administracyjnego”. Thietmar czy Gall Anonim mogli nie o wszystkim wiedzieć i nie o wszystkim mogli chcieć w swoich kronikach napisać. A Twittera nie było.
To co kupujemy, jest podejrzanie drogie
Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że nie za bardzo było co defraudować. Z jednej strony podatki były niskie, z drugiej strony nie było żadnych „programów pomocowych”. A teraz są. Więc może nie „od zawsze” defraudowano środki publiczne, ale dopiero od czasu, gdy zrobiło się ich dużo. I zaczęto je wydawać nie na to, co Mieszko z Chrobrym potrzebowali – głównie na obronność, tylko na wszystko inne.