Legitymacja opiera się na uznanej procedurze, efektywności działań, tożsamości ideowej i społecznej partycypacji. Rząd ma legitymację proceduralną, gdy działa zgodnie z prawem. Pytanie jednak, kto jest arbitrem prawnym. W Polsce mamy sądy, które się nawzajem nie uznają. Nawet przestrzeganie procedur wyborczych jest kwestionowane. Stąd politycy podkreślają nie tylko praworządność, lecz też swoją sprawczość. Problem w tym, że skuteczność działań najczęściej nie jest w ręku polityków, którzy przecież nie kontrolują giełdy, pandemii czy klęski żywiołowej. Nawet jeśli chcą coś w swoim państwie zmienić, to muszą się liczyć z Unią Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym czy Białym Domem.
Skąd się wzięła afera z KPO? Władza nie ma korzeni społecznych
Gdy brak skuteczności, przydaje się legitymacja oparta na tożsamości ideowej. Obywatele popierają rząd, bo broni on pewnych wartości. Problem w tym, że większość obecnych partii plasuje się na szeroko rozumianej prawicy, gdzie normy i wartości są podobne w tak ważnych sprawach jak bezpieczeństwo, podatki czy migracja. Dlatego potrzebna jest również legitymacja wynikająca z zaangażowania obywateli w rządzenie państwem. To ma miejsce nie tyle w formie referendum, które jest ulubionym narzędziem populistów, lecz poprzez włączenie do decyzji związków zawodowych, stowarzyszeń pracodawców, organizacji broniących praw mniejszości, młodzieży i kobiet oraz tych, którzy walczą o prawa konsumentów czy ochronę środowiska. Władza, która ma korzenie społeczne, unika większości błędów. A jeśli błędy się zdarzają, to nie ma afer, jaką teraz mamy z KPO.
Czytaj więcej
Mamy obecnie proeuropejski rząd, który sprzeciwia się kluczowym elementom polityki europejskiej,...
Rząd dla Polaków czy rząd wspólnie z Polakami?
Nowa odsłona rządu Donalda Tuska stawia na praworządność pod hasłem rozliczeń. Stawia też na sprawczość, którą mają zapewnić „komandosi” w randze ministra. Wyzwanie rzucone mocom zła w polityce, które premier sformułował dość dosadnie, ma na celu zapewnienie legitymacji ideowej. Rząd wprawdzie nie ma konkretnego planu działań czy wizji lepszej Polski, lecz stoi po stronie „prawdy” i „zdrowego rozsądku”. Podejście tego rządu do partycypacji społecznej jest szczególne. Zlikwidowano ministerstwa, które odpowiadały za dialog ze społeczeństwem obywatelskim, lecz premier ruszył do Pabianic, by przekonywać wyborców o swoich racjach. Będzie to więc rząd dla Polaków, a nie rząd wspólnie z Polakami. Efekt poznamy za dwa lata.