Reklama

Rusłan Szoszyn: O czym nie mówi Maks Korż

Ofertą rosyjskojęzycznego białoruskiego rapera Maksa Korża dla młodych ze Wschodu jest bunt. Przeciwko komu? Przeciwko wszystkim.

Publikacja: 13.08.2025 16:24

Maks Korż

Maks Korż

Foto: Wikimedia Commons/CC 4.0/Itokyl

Poeta nie powinien wprost mówić, że coś jest piękne albo brzydkie. Może nie dopowiadać, nie stawiać wszystkich kropek nad „i”, zadawać trudne pytania, a nawet zakładać szaty spowiednika. Ale nie może rozmywać granic pomiędzy dobrem a złem. Zwłaszcza w obecnej dobie autokratów zza wschodniej granicy, którzy stawiają na bezprawie i agresję.

Maks Korż i awantura na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dlaczego białoruski raper nie nazywa rzeczy po imieniu?

Maks Korż nie nazywa ich po imieniu, mimo że nie znajduje się w zasięgu Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Co mówił podczas głośnego koncertu w Warszawie? Zwracając się do Polaków, przekonywał, by w tych „trudnych czasach” pamiętali, że „polityka – to polityka, a zwykli ludzie – to zwykli ludzie”. – Nie daj Boże, by ktoś wam kiedyś powiedział, że ten jest wrogiem, albo ten. Zapamiętajcie: najważniejszym wrogiem każdego narodu jest zwykła manipulacja – przemawiał.

Czytaj więcej

Donald Tusk: 63 osoby będą musiały opuścić Polskę po koncercie Maksa Korża

Trudno się tu połapać. Kto kim manipuluje? Białorusini mają nie wierzyć antypolskiej propagandzie Łukaszenki, czy Polacy mają mieć dystans do przekazu własnych mediów i rządu na temat sytuacji po drugiej stronie granicy? Podobnie z trwającą już czwarty rok pełnoskalową wojną. Korż w Warszawie mówił, że „żaden ojciec nie wychowuje swojego syna po to, by wysłać go na śmierć”. Mówił też o „ogromnej liczbie ludzi, którzy stali się zakładnikami”. Nie precyzował, który naród ma na myśli. Jeżeli chodziło mu o Rosję, to przecież nie może nie wiedzieć tego, że kilkadziesiąt tysięcy Rosjan miesięcznie zgłasza się do armii i idzie na wojnę wyłącznie dla pieniędzy.

Wykrzyknął też kilka razy „Zatrzymaj wojnę”, nie precyzując odbiorcy swojego przekazu. Do kogo kieruje te słowa? Raczej nie do Wołodymyra Zełenskiego czy Donalda Trumpa. Skąd te niedopowiedzenia u piosenkarza, który od kilku lat nie koncertuje w Rosji i na Białorusi? Konformizm, neutralność, a może niechęć do palenia wszystkich mostów?

Reklama
Reklama

Na czym polega fenomen Maksa Korża? Czym przyciąga młodych Białorusinów, Ukraińców i Rosjan?

W sierpniu 2020 roku, gdy ulice białoruskich miast gotowały się podczas antyrządowych protestów, piosenkarz zaapelował do rodaków: „Chłopaki, zwyciężyliście. Hamujcie dzisiaj. Pokazaliście, że jesteście w stanie stawiać opór. Zrobiliście szumu na cały świat. Nagrań starczy na miesiąc do przodu”. U wielu Białorusinów wywołał niesmak tym apelem. Protestującym przecież nie chodziło o zrobienie efektownych nagrań czy zdjęć na potrzeby portali społecznościowych – ważyły się losy kraju. Podobno później Korż pojawił się na ulicach Mińska, ale specjalnie się z tym nie afiszował. Żaden z najbardziej znanych białoruskich piosenkarzy nie odważył się wówczas zaśpiewać przed wielotysięcznym tłumem.

Swiatosław Wakarczuk, wokalista legendarnego ukraińskojęzycznego zespołu Okean Elzy, elektryzował rodaków na kijowskim Majdanie w grudniu 2013 roku. Była tam i Rusłana Łyżyczko, ukraińska zwyciężczyni Eurowizji w 2004 roku. Białorusinom w 2020 roku tego zabrakło.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Piąta rocznica wielkich protestów. Co się dzieje na Białorusi?

Maks Korż wolał postawić na język rosyjski i zdobył tym samym uznanie milionów młodocianych fanów w wielu państwach dawnego Związku Radzieckiego. Z treści piosenek wynika, że jego główną i zarazem jedyną ofertą do młodych jest bunt ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. W jednym z najnowszych teledysków wraz z setkami młodych chłopców pokonuje barierę (bardzo podobną do tej na granicy polsko-białoruskiej), porywa ich wir szaleńczych zabaw w Warszawie i innych europejskich stolicach, kończący się ucieczką przed policją i zatrzymaniami.

Sądząc po wyprzedanych w kilka minut biletach na warszawski koncert, popyt na tego typu przekaz jest spory. Czy ucieczka młodych Białorusinów, Rosjan czy Ukraińców w taki świat coś zmieni w ich ojczyznach? Wręcz przeciwnie – pozostaną biernymi obserwatorami kreowanej bez ich udziału rzeczywistości. W końcu, jak mawia Maks Korż, polityka to polityka, a ludzie to ludzie.

Poeta nie powinien wprost mówić, że coś jest piękne albo brzydkie. Może nie dopowiadać, nie stawiać wszystkich kropek nad „i”, zadawać trudne pytania, a nawet zakładać szaty spowiednika. Ale nie może rozmywać granic pomiędzy dobrem a złem. Zwłaszcza w obecnej dobie autokratów zza wschodniej granicy, którzy stawiają na bezprawie i agresję.

Maks Korż i awantura na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dlaczego białoruski raper nie nazywa rzeczy po imieniu?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki szybko przejął kontakty z Donaldem Trumpem. Uznał, że wóz albo przewóz
Komentarze
Jan Zielonka: Afera KPO, czyli w pogoni za legitymacją
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk i gorący tygiel emocji po koncercie Maksa Korża
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy w piątek Zachód przegra z Rosją?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Dudę żegnamy bez żalu, Nawrockiego witamy bez nadziei
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama