Burza polityczna po spotkaniu premiera Polski Donalda Tuska z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem w Berlinie nie ustaje. Choć kurz po międzyrządowych konsultacjach powoli opada, to temat reparacji wojennych, niemieckiej odpowiedzialności i wzajemnych relacji Polski i Niemiec pozostaje niezwykle gorący. Czy Donald Tusk rzeczywiście dokonał zwrotu w polskiej polityce wobec Berlina? Czy jego słowa to tylko retoryka, czy realna zmiana kursu? Michał Szułdrzyński rozmawia z Jerzym Haszczyńskim, szefem działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, o tym, jak nowe realia wpływają na politykę, pamięć i tożsamość.
Czytaj więcej
Podczas poniedziałkowych konsultacji rządowych między Polską i Niemcami, oprócz ustalenia prioryt...
Donald Tusk wybrał konfrontacyjny ton wobec Niemiec. Bo wcześniejsze próby nie przyniosły efektów
– Donald Tusk był wyjątkowo bezlitosny dla gospodarzy podczas konferencji prasowej z Friedrichem Merzem – zauważa Haszczyński. Jego zdaniem premier zdecydował się na konfrontacyjny ton, bo wcześniejsze próby „łagodnego podejścia” nie przynosiły efektów. – Niemcy prowadzą wciąż taką swoją grę przekładania na później, składania różnych obietnic, których realizacji nigdy się nie doczekaliśmy – dodaje.
Haszczyński przypomina też słowa Tuska, które padły w Berlinie: – Naród polski nie zrezygnował z reparacji. Sam nie chciał z tego zrezygnować – mówił.
To, zdaniem Haszczyńskiego, było jasne przesłanie, że Polska – niezależnie od braku prawnych podstaw – nie może dłużej ignorować sprawiedliwości historycznej. I choć Tusk nie mówi o „bilionach euro”, to – jak podkreśla Haszczyński – „jakaś forma bardzo solidnego zadośćuczynienia” musi być punktem wyjścia do normalnych stosunków polsko-niemieckich.