Reklama

Jędrzej Bielecki: Pyrrusowe zwycięstwo Trumpa

Izba Reprezentantów przyjęła Big Beatiful Bill. Wszystko wskazuje na to, że prezydent USA Donald Trump podpisze ją w piątek 4 lipca, w Dzień Niepodległości. To będzie ustawa, która zmieni Stany Zjednoczone na lata. Mimo że większość Amerykanów ją odrzuca.

Publikacja: 03.07.2025 17:24

Jędrzej Bielecki: Pyrrusowe zwycięstwo Trumpa

Foto: REUTERS/Evelyn Hockstein

W czwartek o świcie w Waszyngtonie już tylko jeden deputowany republikański, wywodzący się z Pensylwanii Brian Fitzpatrick, stawiał opór przeciwko temu, co Donald Trump nazwał „Wielką piękną ustawą” (Big Beautiful Bill). Pięciu pozostałych kolegów Fitzpatricka zrezygnowało z oporu pod naciskiem Białego Domu. Wcześniej prezydent ostrzegł, że bunt potraktuje jak „zdradę największego kalibru”. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zarządził w tej sytuacji głosowanie w sprawie przystąpienia do ostatecznej debaty nad nowym prawem. Wygrali je sojusznicy Trumpa 219 głosami za przy 213 przeciw. Los BBB wydawał się w tym momencie przesądzony, choć na ostateczne głosowanie trzeba było jeszcze poczekać. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Najtrwalszy sukces Donalda Trumpa. „Wielka piękna ustawa”

Izba Reprezentantów przyjęła „wielką piękną ustawę”

W czwartek wczesnym popołudniem głosowanie postawiło kropkę nad i. Izba Reprezentantów 218 głosami przeciwko 214 przyjęła ustawę, zachwalaną przez Donalda Trumpa jako „wielka i piękna”. Przeciwko jej przyjęciu głosowali wszyscy Demokraci w Izbie, ale wsparło ich dwóch kongresmenów z Partii Republikańskiej. Thomas Massie z Kentucky powiedział, że nie może za nią głosować z powodu obaw, że zwiększy ona deficyt federalny, zaś  Brian Fitzpatrick z Pensylwanii tłumaczył sprzeciw obietnicą złożoną swoim wyborcom, że nie poprze pakietu, który obejmuje drastyczne cięcia w programie Medicaid.

Ustawa była procedowana w izbie niższej Kongresu przez całą noc, podobnie jak na początku tygodnia w Senacie. Budzi ona ogromne wątpliwości przede wszystkim dlatego, że oznacza gigantyczny transfer pieniędzy od najbiedniejszych Amerykanów do wąskiej elity finansowej. Wprowadza na stałe ulgi podatkowe, których wartość w ciągu dekady ocenia się na 4,5 bln dol. 

4,5 bln dolarów

wartość ulg podatkowych, jakie w ciągu dekady ma przynieść tzw. Big Beautiful Bill Donalda Trumpa

Reklama
Reklama

Aby zrekompensować tak wielką dziurę w budżecie, Trump zdecydował się na uszczuplenie programu Medicaid aż o bilion dolarów. Z tego programu są wypłacane subwencje dla najuboższych w USA. Wobec tego grupa 25 mln Amerykanów, którzy nie mają żadnego ubezpieczenia zdrowotnego, w nowych warunkach powiększy się o kolejne 10-12 mln osób. Zostanie także drastycznie ograniczony program darmowych posiłków (SNAP). To wszystko może zaś mieć już bardzo szybko przełożenie na układ polityczny w USA. Przykład: w listopadzie 2024 roku w wyborach prezydenckich w Wirginii Zachodniej prawie 70 proc. uprawnionych poparło Donalda Trumpa, a mniej niż 30 proc. Kamalę Harris. Jednak w tym jednym z najbiedniejszych stanów USA aż 16 proc. ludności korzysta z darmowych posiłków. Dla wielu z nich ich brak będzie oznaczał katastrofalne załamanie poziomu życia. 

Big Beautiful Bill prowadzi do dalszego zadłużenia Ameryki

W ustawie znalazły się co prawda drobne prezenty dla najuboższych, jak zwolnienie z podatku od napiwków czy pracy po godzinach. Najwyraźniej jednak niewielu Amerykanów się na to nabrało. Z sondażu dla Uniwersytetu Quinnipiac wynika bowiem, że 55 proc. ankietowanych jest przeciwnych BBB, a jedynie 29 proc. ją popiera. To katastrofalny wynik, biorąc pod uwagę, że chodzi o najważniejszy akt prawny drugiej kadencji Trumpa. To może być zapowiedzią utraty przez republikanów większości w obu izbach Kongresu już za nieco ponad rok. Donald Trump już raz przeżył takie doświadczenie, gdy w 2017 r. próbował obalić reformę ubezpieczeń zdrowotnych Baracka Obamy (Obamacare). I choć mu się to nie udało (rozstrzygnął głos senatora z Arizony Johna McCaina), w ogromnym stopniu właśnie z tego powodu stracił większość w parlamencie rok później. 

Czytaj więcej

Pożegnanie z globalizacją. Na szczycie UE pogodzono się z cłami Donalda Trumpa

Zarazem część republikanów do końca miała wątpliwości co do sensu BBB także z powodu załamania finansów publicznych Ameryki, do którego ustawa może doprowadzić. Już teraz dług USA, ok. 36 bln dol., odpowiada 123 proc. ich PKB. W Unii Europejskiej tylko Grecja i Włochy mają proporcjonalnie większe zobowiązania. Mało tego, w ciągu nadchodzącej dekady za sprawą wspomnianej ustawy i redukcji podatków ten dług może wzrosnąć przynajmniej o kolejne trzy biliony dolarów. Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i do niedawna najbliższy powiernik Trumpa, ostrzega przed „niewolą długu”, w jaką może popaść Ameryka. Podobnie jak wspomniane Włochy, Amerykanie mogą uzależnić się od swoich wierzycieli, którzy już teraz domagają się coraz większej premii za ryzyko zakupu amerykańskich obligacji skarbu państwa. Stany muszą płacić teraz około bilion dolarów rocznie na obsługę zaciągniętego długu, a więc więcej niż otrzymuje np. Pentagon.

Nowa ustawa na trwałe zmienia Amerykę w kraj z wizji Donalda Trumpa

Na tym mogą się jednak nie skończyć negatywne skutki makroekonomiczne BBB. Trump twierdzi, że dzięki niej przyspieszy wzrost gospodarczy, co miałoby zniwelować ubytki w dochodach fiskalnych. Na razie to się jednak nie spełnia: zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego gospodarka kraju w 2025 roku urośnie ledwie o 1,8 proc., zdecydowanie mniej, niż polska (3,2 proc.) Zdesperowany Biały Dom ma więc coraz większą pokusę, aby zmusić prezesa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella do obniżenia stóp procentowych mimo ryzyka zwiększenia inflacji. Niezależność kolejnej instytucji państwa jest zagrożona. 

Reklama
Reklama

Donald Trump podjął jednak ryzyko przeforsowania swojej flagowej ustawy, bo zapisuje to niejako w kamieniu jego wizję państwa. „Wielka piękna ustawa” likwiduje szereg dotacji do rozwoju odnawialnych źródeł energii wprowadzonych przez Joe Bidena na rzecz promowania paliw kopalnych. Rezerwuje także 500 mld dol. na dokończenie budowy muru na granicy z Meksykiem i deportację nawet do miliona nielegalnych imigrantów rocznie. Na dodatkowe środki może też liczyć Departament Obrony USA. 

Trump już wprowadzał punktowo część tych zmian poprzez rozporządzenia wykonawcze. Jego następca może je jednak relatywnie łatwo cofnąć. Z ustawą BBB będzie to o wiele trudniejsze.  

W czwartek o świcie w Waszyngtonie już tylko jeden deputowany republikański, wywodzący się z Pensylwanii Brian Fitzpatrick, stawiał opór przeciwko temu, co Donald Trump nazwał „Wielką piękną ustawą” (Big Beautiful Bill). Pięciu pozostałych kolegów Fitzpatricka zrezygnowało z oporu pod naciskiem Białego Domu. Wcześniej prezydent ostrzegł, że bunt potraktuje jak „zdradę największego kalibru”. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zarządził w tej sytuacji głosowanie w sprawie przystąpienia do ostatecznej debaty nad nowym prawem. Wygrali je sojusznicy Trumpa 219 głosami za przy 213 przeciw. Los BBB wydawał się w tym momencie przesądzony, choć na ostateczne głosowanie trzeba było jeszcze poczekać. 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: LGBTQIA+ poczeka lat pięć, a może dziesięć
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy będzie wojna niemiecko-polska o Nord Stream?
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Przyznaję się. Będę nielegalnie gotować flaki z boczniaka
Komentarze
Estera Flieger: Mazurek o małych i wielkich pięknach
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump ostatecznie przechodzi na stronę Ukrainy? Tego się boi Putin
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama