Reklama
Rozwiń

Dziekan ORA Łódź o skutkach lokalnego protestu adwokatów: „Sądy przekazały sprawy radcom”

Przyłączenie się radców spowodowałoby większy zasięg akcji. Tymczasem radcowie nie tylko się nie przyłączyli, ale jeszcze próbowali wykorzystać sytuację - mówi Paulina Tomaszewska-Lipartowska, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi.

Publikacja: 05.07.2025 16:06

mat.pras

Paulina Tomaszewska-Lipartowska, adwokat

mat.pras

Foto: mat pras

Jak wskazała pani na niedawnym Krajowym Zjeździe Adwokatury, podjęcie przez izbę łódzką uchwały o wstrzymaniu się od wyznaczania pełnomocników do spraw z urzędu, spowodowało pewne problemy dla adwokatów. Na czym one polegały? 

Faktycznie, pewne negatywne konsekwencje, przynajmniej w mojej ocenie jako dziekana, który powinien dbać przede wszystkim o członków izby, pojawiły się. Wykonanie uchwały nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Co nie zmienia mojej opinii, że stawki za sprawy z urzędu są na żenującym poziomie – i krytykuję za to każdego ministra sprawiedliwości, niezależnie z której opcji politycznej on pochodzi.

Czytaj więcej

Prawnicy ze stolicy rozczarowani po zjeździe adwokatury. „Wstydźcie się”

Przede wszystkim, spotkaliśmy się z brakiem wyrozumiałości ze strony sądów i zmienianiem pełnomocników–adwokatów na radców prawnych. Poza tym pojawiły się kwestie techniczne – teraz wykonanie postanowień jest wstrzymane, ale kiedy protest się skończy, będziemy mieć do wykonania ogromną pracę. Nasz protest wynikał jednak z tego, że wszelkie inne możliwości adwokatura już wyczerpała. Wszelkie próby rozmowy kończyły się odbiciem od ściany. Zdumiewające jest to, że radcowie w tej sprawie nie reagują i umywają ręce.

Ale rozumiem, że protest w formie wstrzymania się od wyznaczania pełnomocników z urzędu nie został w ogóle zauważony? Sądy po prostu przekazały te sprawy radcom prawnym?

Tak, nie został zauważony. A przez to nie przyniósł oczekiwanego przez wnioskodawców rezultatu. Słusznie, że adwokatura o podniesienie tych stawek walczy. Jeśli podzielimy wynagrodzenie za sprawy z urzędu na poświęcony na ich prowadzenie czas pracy, to okaże się, że stawka ta wynosi nawet mniej niż minimalne wynagrodzenie za godzinę. Więc my de facto finansujemy te sprawy dla Skarbu Państwa. To na nas spoczywa finansowy obowiązek ich prowadzenia. I na to się nie zgadzamy. Nie chodzi o to, że chcemy nie wiadomo ile na nich zarobić, ale nie chcemy do nich dokładać.

Czytaj więcej

Nie będzie umowy o pracę dla adwokatów. Ostra dyskusja na Krajowym Zjeździe

Na KZA podczas dyskusji o ogólnopolskim proteście pojawił się wątek, że mimo rażąco niskich stawek, dla wielu adwokatów sprawy z urzędu to ważny element wynagrodzenia i nie można im go odbierać.

Tak, w szczególności dla młodych adwokatów, którzy dopiero zaczynają swoją drogę zawodową, jest to czasem główne źródło utrzymania. I pomimo tego, że nie pozwalają na samodzielne utrzymanie się, to są jakimś wsparciem dla budżetu domowego. To jest konsekwencją nieprzemyślanych kroków kolejnych ministrów, czyli otwarcia dostępu do zawodu. Bo gdy pojawiła się zbyt duża liczba adwokatów, to część z nich ledwo wiąże koniec z końcem. A że u nas nie ma takiej mentalności, jak w niektórych państwach Zachodu, że każdy ma swojego stałego adwokata, to część musi zmieniać profesję – mimo odbycia wcześniej trudnych studiów i aplikacji.

A czy do pani jako dziekana wpłynęły jakieś skargi takich adwokatów w związku ze strajkiem? Że chcieliby prowadzić sprawę z urzędu, ale zawieszono ich wyznaczanie?

Nie, dlatego że uchwała w naszej izbie została podjęta na fali dużego wzburzenia w środowisku. Co prawda nieco wcześniej ministerstwo podniosło stawki w pewnych rodzajach spraw i ogłosiło to jako niewątpliwy sukces. Ale jeśli ktoś podnosi wynagrodzenie z 60 zł na 120 zł, to jest to wciąż żenujące. Gdyby resort rzetelnie ogłosił, z jakich kwot, na jakie podnosi stawki, to też i odbiór społeczny tego byłby inny. Bo nie walczymy tylko i wyłącznie o to, żeby więcej zarabiać.

Czytaj więcej

Leszek Kieliszewski: Adwokat z urzędu nie opłaca się nikomu

Chodzi o to, że stawka 720 zł za rozwód to nie jest kwota, która pozwala na rzetelne przygotowanie się do sprawy. Choć oczywiście jesteśmy zawodem zaufania publicznego i adwokaci mimo wszystko się przygotowują, a skarg na nierzetelne prowadzenie sprawy jest znikoma liczba. Natomiast nie jesteśmy w stanie takiej sprawy poprowadzić, nie dokładając do niej. Ustawodawca bardzo sprytnie przerzucił na nas pewne obowiązki w sprawach cywilnych, np. w kwestii korespondencji. Więc mimo podniesienia niektórych stawek nawet o 100 proc. są one nadal na wyjątkowo niskim poziomie. To kwestia dbałości o to, by adwokat mógł zarabiać godnie (co nie znaczy, że bardzo dużo), a obywatele byli dobrze reprezentowani.

Czy widzi pani jakąś inną możliwą formę protestu? Skoro strajk nie został zauważony, a różne apele i stanowiska samorządu od 20 lat też nie przynoszą efektu?

Nie widzę innej formy protestu. Tak naprawdę możemy jedynie pokazywać naszą perspektywę, jak w tym wywiadzie. Musimy pokazać, że my walczymy o możliwość dobrego prowadzenia spraw, tak aby klient był zadowolony, a my mogli godnie go reprezentować. Musimy dotrzeć do jak najszerszego grona obywateli. Każdy chce być za swoją pracę przyzwoicie wynagradzany. Nie nadmiernie, ale przyzwoicie. A obecna sytuacja powoduje, że bardzo wielu adwokatów rezygnuje ze świadczenia pomocy z urzędu. To dla nas ciężka sytuacja, gdyż lubimy pomagać ludziom, bo to jest wpisane w nasz zawód. Ale młodych adwokatów, czy nawet tych ze średnim stażem, którzy nie mają rozwiniętej sieci klientów prywatnych, po prostu na to nie stać.

Czytaj więcej

Filip Tohl, Norbert Stachura: Zaangażowanie w urzędówki? Jako adwokaci bywamy nieracjonalni

Czyli istnieje zagrożenie, że coraz więcej osób będzie się wypisywać ze świadczenia pomocy prawnej czy w ogóle z adwokatury, i w końcu nie będzie komu tej pomocy udzielać?

Uważam, że zawsze znajdą się wśród adwokatów pełnomocnicy do pomocy z urzędu. Ponadto pomoc z urzędu świadczą także radcowie prawni. Dlatego uważam, że centralne organy radców prawnych niewłaściwie się w tej sytuacji zachowały. Ich postawa wskazuje, że nie dbają o to, by sprawy z urzędu były prowadzone rzetelnie. Wymagają one bowiem pewnego nakładu czasu, przygotowania pism procesowych i ich rozesłania, spotkania się z klientem itd. A część osób uważa, że my tylko chodzimy do sądu i za jedną wizytę tam dostajemy koszty z urzędu. To nieprawda, bo jest to poprzedzone bardzo dużym nakładem pracy i trudno zrobić to, mieszcząc się w stawkach, które obowiązują w chwili obecnej.

Skarb Państwa nie dba zarówno o biegłych, jak i pełnomocników z urzędu. Ale to jest problem zarówno nasz, jak i radców prawnych. Dlatego pewna solidarność wymagałaby przyłączenia się do protestu.

Paulina Tomaszewska-Lipartowska, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi

Podobna jest zresztą sytuacja z biegłymi sądowymi. Masowo zaczęli się oni wypisywać z list, przez co mamy ogromny problem teraz, gdy poszukujemy specjalistów. Na opinię ośrodka specjalistów sądowych czeka się miesiącami. Skarb Państwa nie dba zarówno o biegłych, jak i pełnomocników z urzędu. Ale to jest problem zarówno nasz, jak i radców prawnych. Dlatego pewna solidarność wymagałaby przyłączenia się do protestu. Mógłby to być nawet protest symboliczny, ograniczony w czasie. Ale przyłączenie się radców spowodowałoby większy zasięg akcji i zwiększyłoby świadomość naszych klientów. Tymczasem radcowie nie tylko się nie przyłączyli, ale w mojej opinii jeszcze próbowali wykorzystać to w sposób zupełnie nieuzasadniony.

Czytaj więcej

Adwokaci i radcowie dostaną więcej za "urzędówki". Są projekty

W świadomości klientów prawnicy wciąż zarabiają dużo. Ludzie nie są więc skłonni do popierania ich postulatów, gdy słyszą, że ci chcieliby jeszcze więcej.

To absolutnie nieuzasadniony pogląd. Takie myślenie pochodzi chyba z lat 90. XX wieku, albo jeszcze wcześniejszych, gdy adwokatów było faktycznie mało. Tymczasem dziś wielu młodych adwokatów, gdy podwyższany jest ZUS, zmuszanych jest do zamykania kancelarii. Niezależnie od stażu, adwokaci borykają się z problemami finansowymi, z niemożliwością zapłacenia składek czy podatków. Choć nikt nie chce opowiadać, że mu się nie wiedzie. Ale ja jako adwokat z 20-letnim doświadczeniem wiem, jak to wygląda. Wielu ma problem z utrzymaniem się na rynku. Przez lata, gdy mówiliśmy o konieczności podwyższenia stawek, byśmy mogli godnie zarabiać, słyszeliśmy, że jesteśmy zawodem zaufania publicznego. To nam mówili rządzący, niezależnie z której opcji, jak i niestety czasem sądy. Ale jeśli chodzi o podatki czy składki, to jesteśmy dla nich tylko zwykłymi przedsiębiorcami. Czyli określa się naszą rolę tak, jak jest to akurat dla władzy wygodne, a to jest moim zdaniem nieuczciwe wobec adwokatów.

Czytaj więcej

Wyższe stawki urzędówki. Radcowie piszą do sędziów

Jak wskazała pani na niedawnym Krajowym Zjeździe Adwokatury, podjęcie przez izbę łódzką uchwały o wstrzymaniu się od wyznaczania pełnomocników do spraw z urzędu, spowodowało pewne problemy dla adwokatów. Na czym one polegały? 

Faktycznie, pewne negatywne konsekwencje, przynajmniej w mojej ocenie jako dziekana, który powinien dbać przede wszystkim o członków izby, pojawiły się. Wykonanie uchwały nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Co nie zmienia mojej opinii, że stawki za sprawy z urzędu są na żenującym poziomie – i krytykuję za to każdego ministra sprawiedliwości, niezależnie z której opcji politycznej on pochodzi.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo drogowe
Egzamin na prawo jazdy będzie trudniejszy? Jest stanowisko WORD Warszawa
Sądy i trybunały
Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Uchwała TK
Prawo w Polsce
Trybunał Konstytucyjny: mniej religii w szkołach jest bezprawne
W sądzie i w urzędzie
Dziedziczenie nieruchomości: prostsze formalności dla nowych właścicieli
W sądzie i w urzędzie
Od 1 lipca nowości w aplikacji mObywatel. Oto, jakie usługi wprowadzono