Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego Konfederacja wydaje się potencjalnym partnerem koalicyjnym dla obu wiodących partii w Polsce?
- Jakie wewnętrzne napięcia i podziały mogą wpłynąć na przyszłość PiS i jego strategię polityczną?
- Na ile prawdopodobne jest powstanie nowych ugrupowań, z którymi PiS lub PO mogłyby zawrzeć sojusz?
Nie jest zaskakujące, że partia Jarosława Kaczyńskiego chce rządzić samodzielnie po następnych wyborach parlamentarnych. Dziś nie ma na to jednak szans. Wymarzone ponad 40 proc. poparcia wydaje się nieosiągalne. W sondażach PiS dostaje co najwyżej nieco ponad 30 proc. Co gorsza, nie zawsze w nich prowadzi. Raz górą jest partia Kaczyńskiego, raz koalicja Tuska. Arytmetycznie patrząc, dla obu najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby wejście w sojusz z Konfederacją, ale żadna z dwóch wiodących w Polsce partii się do tego nie pali. Tym bardziej że ugrupowanie Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka chciałoby dyktować warunki takiej współpracy.
Konfederacja nie da się podzielić do wyborów i skonsumować przez PiS
PiS może się obawiać, że współpraca z Konfederacją może skończyć się jak przed laty rządy SLD z PSL, gdy mniejszy partner miał nieproporcjonalny wpływ na decyzje. Sławomir Mentzen może postawić Kaczyńskiemu zaporowe warunki, choćby domagając się resortów siłowych i ministerstwa finansów, a nawet teki premiera.
Z kolei nęcenie PSL może skończyć się na niczym, mimo że są ludowcy, którzy woleliby rządzić z Kaczyńskim, również z powodów światopoglądowych. Jednak przy obecnej władzy w PSL do współpracy z PiS nie dojdzie. Przeprowadzone przez ludowców badania pokazały, że większość w PSL nie chce koalicji z PiS. I oczywiście ludowcy nie chcą dać się skonsumować PiS-owi tak, jak wcześniej LPR i Samoobrona. Już wystarczająco dużo wyborców wiejskich przeniosło swoje poparcie na PiS. Dalszy odpływ elektoratu byłby kwestią czasu. Koalicji PiS z PSL raczej więc nie będzie.