Reklama
Rozwiń
Reklama

Dzieci zbyt łatwo odbierane

Prawie 100 tysięcy dzieci wychowuje się w Polsce poza rodziną – o blisko 10 proc. więcej niż w 2004 roku

Publikacja: 16.11.2009 20:30

Dzieci zbyt łatwo odbierane

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Jeszcze w 2004 roku dzieci wychowujących się w domach dziecka lub rodzinach zastępczych było 87,9 tys., w 2008 roku już 95,8 tys. – wynika z danych Ministerstwa Pracy.

- Jak na taki kraj jak Polska to ogromna rzesza – ocenia Ewa Leś, znawca polityki społecznej z Uniwersytetu Warszawskiego.

Według rozmówców "Rz" główną przyczyną tego wzrostu nie jest demografia, choć od kilku lat dzieci rodzi się coraz więcej. Szukając wytłumaczenia, przypominają historię małej Róży, którą w lipcu tego roku zabrano rodzicom, bo kurator orzekł, że są niezaradni, a w domu panuje bałagan.

Prezes Towarzystwa Nasz Dom Tomasz Polkowski spotkał się z przypadkami, kiedy dzieci zabierano rodzicom, bo mieli za małe mieszkanie, chorowali na depresję albo dlatego, że dziecko było niedożywione.

– Sędzia, który dostaje ze szkoły sygnał, że uczeń przyszedł na lekcje głodny, zabiera go do domu dziecka, bo tam dostanie jeść. A czasem lepiej, żeby to dziecko trochę gorzej zjadło, ale miało miłość, która umożliwi rozwój – tłumaczy Polkowski. Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka też zauważa, że dziś sądy bardzo często zabierają dzieci prewencyjnie. – Sędziowie boją się, że ktoś zarzuci im w mediach zaniedbanie obowiązków, jeśli dziecku coś się stanie. A przecież zabranie dziecka z rodziny biologicznej powinno być ostatecznością – mówi "Rz" Czyż.

Reklama
Reklama

Marcin Łochowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga tłumaczy, że prawo daje sędziom rodzinnym ograniczony wybór. – Możemy albo zabrać dziecko, albo zostawić je w rodzinie. Ale kurator, którego nadzór można ustanowić, nie będzie w stanie codziennie czuwać nad tym, co się dzieje w rodzinie. Ma za dużo podopiecznych.

Terapeuta rodzinny Marek Liciński wylicza, że pracowników socjalnych jest tak mało, iż średnio mogą poświęcić jednej rodzinie 30 minut miesięcznie. A i to, gdyby cały czas przeznaczali na pracę w terenie.

Dwa lata temu rząd PO – PSL odziedziczył po PiS projekt ustawy o wspieraniu rodziny, która wprowadziłaby instytucję asystenta rodzinnego. Opłacany przez samorząd asystent miałby pod opieką maksimum 15 osób. Rząd pracuje nad ustawą, ale do dziś nie skierował jej do Sejmu.

Z drugiej strony bywa, że sądy rodzinne nie pozbawiają władzy rodzicielskiej ludzi, którzy latami nie interesują się swoimi dziećmi. Tracą one szanse na adopcję, a skutki są opłakane. – Po latach w placówce opiekuńczej dziecko nigdy nie będzie takie samo – mówi Izabela Ratyńska z Fundacji Rodzin Adopcyjnych, matka trójki adoptowanych dzieci.

Liczba dzieci bez rodziny rośnie w Polsce co roku, z wyjątkiem 2008 r., kiedy nieco spadła. Eksperci jednak nie wierzą w zmianę trendu. – Nie było zmian organizacyjnych czy prawnych, które mogłyby poprawić złą sytuację – tłumaczy Antoni Szymański, kurator rodzinny i były senator PiS.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama