Miejska wojna o krzyż

Stalowa Wola: Przeszła procesja, został krzyż. Prezydent miasta: to samowola. Biskupi do wiernych: brońcie go!

Publikacja: 20.11.2009 02:38

Miejska wojna o krzyż

Foto: ROL

W Stalowej Woli zwołano na dziś nadzwyczajną sesję rady miasta. Prawicowi radni chcą sądu nad prezydentem. Nie mogą mu wybaczyć, że nie zgadza się na krzyż na miejskiej działce. Przypominają, że Stalowa Wola w PRL stała się symbolem oporu wobec komunistycznych władz. Znakiem tej walki był krzyż, a na jej czele stał przywódca duchowy „Solidarności” bp Edward Frankowski.

– To wstyd, że prezydent, który mówi o sobie, że jest endekiem, walczy z krzyżem, a biskupa Frankowskiego nazywa partyzantem – mówią.

– Co mu przeszkadza ten krzyż? Dlaczego oczernia biskupów i księży, ośmiesza miasto? – pyta radna PiS Janina Sagatowska, była senator Bloku 2000 i wojewoda tarnobrzeski.

Prezydent miasta Andrzej Szlęzak tłumaczy, że nie walczy z krzyżem, ale z naruszeniem własności. Zapowiedział, że na sesji się nie pojawi i nie zamierza się z niczego tłumaczyć.

Wspierają go samorządowcy z lewicy. – Radni nie powinni zajmować się sprawami ideologicznymi – uważa radna SLD Joanna Grobel-Proszkowska, była posłanka Sojuszu.

 

 

Poprzednie władze Stalowej Woli miały obiecać księżom, że na nowym osiedlu Młodynie stanie kościół. W związku z tym obecna rada miasta wiosną postanowiła zmienić plan zagospodarowania, tak by na miejskiej działce można było wybudować świątynię.

Obecny prezydent ma inne plany wobec miejskiej działki. Andrzej Szlęzak nie wydał analizy zasadności uchwały radnych. To spowodowało, że wojewoda ją zaskarżył. W efekcie we wrześniu sąd administracyjny uchwałę uchylił.

Z początkiem lutego w lokalnej gazecie ukazała się informacja, że zamiast kościoła na tym terenie powstaną bloki.

Wówczas bp Edward Frankowski zorganizował drogę krzyżową z udziałem ok. 10 tys. wiernych. W jej trakcie 27 lutego postawiono drewniany krzyż na miejskiej działce. Biskup mówił, że w ten sposób przypomniano władzom Stalowej Woli, że tego placu nie wolno zabierać, że jest przeznaczony i poświęcony pod budowę kościoła. Duchowny podkreśla, że już 20 lat temu planowano, iż w tym miejscu powstanie kościół.

 

 

Szlęzak, który na miejskiej działce zaplanował budowę bloków mieszkalnych, uznał, że ustawienie krzyża to samowola budowlana. Publicznie apelował o jego usunięcie.

W końcu skierował sprawę do sądu. Ten na wniosek prezydenta miasta zajmie się sprawą krzyża na posiedzeniu w najbliższy wtorek.

– Księża nie mogą stać ponad prawem. Krzyż został postawiony nielegalnie i nie ma na to mojej zgody – mówi „Rz” Szlęzak.

Tymczasem biskupi sandomierscy i księża ze Stalowej Woli w minioną niedzielę wezwali wiernych do wspólnej modlitwy w intencji pozostawienia krzyża na stalowowolskim osiedlu. Zaapelowali do prezydenta i radnych, by wzięli pod uwagę uczucia religijne mieszkańców. Sprawę porównali do głośnego wyroku nakazującego usuwanie krzyży ze szkół we Włoszech.

„Podzielając powszechne oburzenie, jakie wywołał wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nakładający pieniężną karę i nakazujący usunięcie krzyża z jednej z włoskich szkół, nie spodziewaliśmy się, że podobna sytuacja może zaistnieć na terenie naszej diecezji” – napisali biskupi i księża. Przypomnieli słowa Jana Pawła II: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym”.

Szlęzak o liście biskupów mówi, że to prymitywne granie na uczuciach prostych ludzi. – Duchowni w Stalowej Woli myślą, że mogą się rządzić na miejskim terenie jak na swoim i dlatego złożyłem do sądu wniosek o naruszenie własności – tłumaczy. Uważa, że odnoszenie się do orzeczenia Trybunału w Strasburgu jest nieporozumieniem.

Księża nie mogą stać ponad prawem. Krzyż został postawiony nielegalnie - mówi Andrzej Szlęzak prezydent Stalowej Woli

„Solidarność” Huty Stalowa Wola zaapelowała wczoraj do mieszkańców miasta o udział w manifestacji w obronie krzyża. Odbędzie się ona przed budynkiem sądu, który rozpozna wniosek prezydenta.

Szlęzak apelem jest zniesmaczony. – Werbalnie walczyli z komuną, a mentalnie zostali bolszewikami i stosują bolszewickie metody – skomentował działania związkowców.

 

 

To niejedyna głośna sprawa z udziałem prezydenta Szlęzaka. – Niech się walą w blat – powiedział przed kilkoma dniami do kamery rzeszowskiej telewizji o rodzicach, którzy przyszli na sesję protestować przeciwko podwyżce opłat za przedszkola. Prezydent zapowiedział, że jak radni nie podniosą opłat, to w przyszłym roku kilka przedszkoli zostanie zamkniętych lub sprywatyzowanych.

W maju zapowiedział, że miasto będzie nadal finansować miejscową drużynę koszykarzy, ale pod warunkiem, że będą w niej grać sami Polacy. Musiał potem zaprzeczać posądzeniom o rasizm. Dziś się chwali, że po tej decyzji dostał z kraju wiele dowodów sympatii.

Latem znów głośno zrobiło się o Szlęzaku, gdy odmówił wojewodzie włączenia syren alarmowych 1 sierpnia w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Był oburzony, że zmusza się go metodami administracyjnymi do czczenia rocznicy powstania. – Który normalny naród buduje swoją tożsamość na klęskach? – pytał.

Szef stalowowolskiego magistratu tłumaczy, że postępuje tak, jak nakazuje mu interes miasta: – Nie znoszę politykierstwa na zasadzie słupków popularności i uprawiania polityki miłości w myśl zasady: czy to mi się opłaca.

 

 

„Jestem łysy, jestem gruby, ale uczciwy” – tak Szlęzak reklamował się w kampanii wyborczej w 2002 roku. Na billboardach pozował z Jarosławem Kaczyńskim, szefem PiS. Choć dotychczasowy prezydent Alfred Rzegocki uchodził za człowieka prawicy, partia Kaczyńskiego postawiła na młodego radnego Szlęzaka, który miał również wsparcie ojca Tadeusza Rydzyka. Był wcześniej dziennikarzem „Naszego Dziennika”, poznał wielu prawicowych polityków. Przyznaje, że najbliżej było mu do Przymierza Prawicy z Markiem Jurkiem i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim. W Jarosławie Kaczyńskim ujęła go wojownicza postawa w walce z korupcją.

Rzegockiego pokonał w pierwszej turze. – Ale natychmiast wykonał taką woltę, że nam szczęki opadły – wspomina członek sztabu wyborczego Szlęzaka. Jeszcze przed drugą turą wyborów zawarł nieformalny sojusz z SLD.

Tego mu nie darowano. Został prezydentem, ale natychmiast wyrzucono go z partii. – Jedną z fundamentalnych zasad PiS jest pozostawanie w opozycji wobec SLD – komentował „Rz” poseł Jurek, wówczas szef partii na Podkarpaciu.

Szlęzak założył komitet Samorządność i Praworządność. Trzy lata temu ponownie został prezydentem miasta. – Nie zmieniłem swoich poglądów. Nadal jestem endekiem, któremu na sercu leży dobro miasta i kraju – mówi.

Radni SLD zapowiadają, że Sojusz najprawdopodobniej poprze go w najbliższych wyborach. – Dziękuję bardzo, ale proszę mnie nie kojarzyć z SLD – odpowiada Szlęzak. Marzy mu się zasiadanie w Sejmie, tylko nie wie, z jakiej partii mógłby kandydować. – To musi być coś między PiS a PO – uważa.

W Stalowej Woli zwołano na dziś nadzwyczajną sesję rady miasta. Prawicowi radni chcą sądu nad prezydentem. Nie mogą mu wybaczyć, że nie zgadza się na krzyż na miejskiej działce. Przypominają, że Stalowa Wola w PRL stała się symbolem oporu wobec komunistycznych władz. Znakiem tej walki był krzyż, a na jej czele stał przywódca duchowy „Solidarności” bp Edward Frankowski.

– To wstyd, że prezydent, który mówi o sobie, że jest endekiem, walczy z krzyżem, a biskupa Frankowskiego nazywa partyzantem – mówią.

Pozostało 92% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?