Reklama

Zmarł arcybiskup Józef Kowalczyk. „Ojciec chrzestny” polskiego Kościoła

Arcybiskup Józef Kowalczyk przez ćwierć wieku był „szarą eminencją” polskiego Kościoła. Przez ponad dwadzieścia lat – jako nuncjusz apostolski – zarządzał nim z tylnej kanapy. Żadna biskupia nominacja nie odbyła się bez jego udziału. Zdecydowana większość hierarchów miała u niego jakiś „dług wdzięczności”.

Publikacja: 21.08.2025 13:49

Abp Józef Kowalczyk (1938-2025)

Abp Józef Kowalczyk (1938-2025)

Foto: PAP/Paweł Jaskółka

Urodził się w 1928 roku w Jadownikach Mokrych nieopodal Tarnowa. W 1956 roku wstąpił do seminarium duchownego, ale nie w macierzystej diecezji tarnowskiej, lecz w Olsztynie. Tam też w 1962 roku przyjął święcenia kapłańskie, a potem krótko pracował jako wikariusz w Kwidzynie. W 1963 roku zaczął studia prawa kanonicznego na KUL, a dwa lata później udało mu się wyjechać do Rzymu. Tam na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim dokończył studia z prawa kanonicznego, zrobił doktorat. W watykańskich instytucjach kończył też różnorakie kursy – w tym m.in. studium przy Tajnym Archiwum Watykańskim oraz studium Roty Rzymskiej. W pierwszym uzyskał dyplom archiwisty, z drugiego wyszedł jako adwokat Roty Rzymskiej, co pozwoliło mu podjąć pracę w tej instytucji w charakterze obrońcy węzła małżeńskiego.

Reklama
Reklama

Arcybiskup Józef Kowalczyk przez całe lata był jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II

W 1969 roku dostał pracę w Kongregacji Dyscypliny Sakramentów, współpracował też z Sekretariatem Generalnym Synodu Biskupów. W tamtych czasach był jednym z nielicznych Polaków pracujących w Rzymie, stąd też gdy w latach 70. XX wieku Watykan postanowił przywrócić relacje dyplomatyczne z państwami socjalistycznymi – w tym z Polską – zaangażowano go do zespołu przy abp. Luigim Poggim, który od 1975 roku był szefem delegacji Watykanu do stałych kontaktów roboczych z Polską. W związku z tym Kowalczyk towarzyszył abp. Poggiemu w jego podróżach do kraju na rozmowy z przedstawicielami Episkopatu oraz władzami PRL.

Czytaj więcej

Wobec watykańskiej Ostpolitik

Jego rola w Watykanie wzrosła po wyborze Jana Pawła II. Już dwa dni po konklawe, które odbyło się 16 października 1978 roku, Kowalczyk został ściągnięty do Sekretariatu Stanu, gdzie postanowiono utworzyć Sekcję Polską. Kowalczykowi powierzono organizację tej komórki. – Przede wszystkim w mojej gestii była troska o wszystkie teksty Ojca Świętego w języku polskim, o ich publikację. Chodziło tu o listy apostolskie, encykliki, homilie, katechezy środowe, orędzia – opowiadał kilka lat temu. – Poza tym zajmowałem się przyjmowaniem i przekazywaniem prywatnej i urzędowej korespondencji w języku polskim do Ojca Świętego i odpowiadaniem na nią w uzgodnieniu z Papieżem – dodawał.

Reklama
Reklama

Stanowisko kierownika Sekcji Polskiej było zatem obok stanowiska papieskiego sekretarza jednym z ważniejszych w Pałacu Apostolskim. Ksiądz Kowalczyk miał dostęp do Jana Pawła II niemal taki sam jak ks. Stanisław Dziwisz (późniejszy kardynał). Kowalczyk uczestniczył zatem w przygotowywaniu papieskich wizyt do Polski, brał udział w uzgadnianiu ich przebiegu, zajmował się kwestiami transportu i bezpieczeństwa. W tamtym czasie Kowalczyk negocjował różne kwestie z ówczesnymi władzami Polski – w tym m.in. wizytę papieża w Polsce w roku 1983 roku, gdy trwał stan wojenny. – Musiałem bronić stanowczych warunków stawianych przez Stolicę Apostolską odnośnie do realizacji programu i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim – wspominał.

Służba Bezpieczeństwa przegrała starcie z Józefem Kowalczykiem

Jako jeden z najbliższych współpracowników papieża był w kręgu zainteresowania służb bezpieczeństwa PRL, które usiłowały go pozyskać jako swojego współpracownika. Agenci służb specjalnych działali wówczas w Rzymie pod przykrywką dyplomatów. Kowalczyk siłą rzeczy musiał się z nimi spotykać. W 2009 roku Komisja Historyczna Metropolii Warszawskiej ujawniła wyniki swoich prac w archiwach IPN. Ustaliła ona, że Kowalczyk był inwigilowany przez SB co najmniej od 1963 r., a gdy wyjechał do pracy w Rzymie, znalazł się w centrum zainteresowania Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (wywiad). 15 grudnia 1982 r. został zarejestrowany jako KI (pseudonim Cappino). Sławomir Cenckiewicz (obecny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego) pisał wówczas, że w miarę pełnej oceny kontaktów Kowalczyka ze służbami PRL będzie można dokonać po żmudnej kwerendzie archiwalnej, a w „rekonstruowaniu przypadku »Cappina« niezbędne jest sięgnięcie po akta osobowe funkcjonariuszy SB, którzy na przestrzeni lat stykali się z tą sprawą...”. W 2010 roku „Rzeczpospolita" dotarła do raportu płk. Edwarda Spyry, który odpowiadał w wywiadzie za Watykan. W marcu 1986 r., podsumowując pracę agentury, pisał on, że „Cappino" został zarejestrowany „na wyrost" i był tylko „kontaktem przykrycia" oficera wywiadu. W 2018 r. dziennikarze „Rz” natrafili na kolejne dokumenty, z których wynikało, że SB nigdy Kowalczyka nie pozyskała.

Czytaj więcej

Koniec sprawy „Cappino”

Arcybiskup Józef Kowalczyk, którego poprosiliśmy wtedy o komentarz do znalezionych dokumentów, w liście do „Rzeczpospolitej” napisał, że jako szef sekcji polskiej w Sekretariacie Stanu miał świadomość, że był „przedmiotem szczególnego zainteresowania służb wywiadowczych”, i że starały się one „bezpośrednio lub pośrednio” docierać do niego „celem zdobycia interesujących ich wiadomości”. – Ojciec Święty Jan Paweł II doskonale o tym wiedział i darzył mnie pełnym zaufaniem, którego ja nie nadużyłem ani Go nie zdradziłem. Informowałem o wszystkich wizytach akredytowanych pracowników ambasady PRL w Rzymie i o treści przekazanych pism i rozmów, których unikałem – podkreślał.

Czego arcybiskup Kowalczyk nie mówił papieżowi?

Pewnym szokiem było to, że gdy PRL nawiązała ze Stolicą Apostolską stosunki dyplomatyczne – co stało się po czerwcowych wyborach w roku 1989 – nuncjuszem apostolskim nad Wisłą został, wyniesiony wtedy do rangi arcybiskupa, szef Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu. 6 grudnia 1989 roku abp Józef Kowalczyk złożył na ręce Wojciecha Jaruzelskiego listy uwierzytelniające. Był to ewenement, bo w dyplomacji raczej nie zdarza się sytuacja, by osoba posiadająca paszport danego państwa zostawała w nim oficjalnym przedstawicielem drugiego. Ewenementem – co okazało się po latach – była długość misji dyplomatycznej arcybiskupa Kowalczyka. Trwała prawie 21 lat.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Reklama
Reklama

Arcybiskup Kowalczyk negocjował z władzami III RP konkordat ze Stolicą Apostolską, pośredniczył w rozmowach dwustronnych, przygotowywał papieskie pielgrzymki do Polski. On też jest architektem obecnego podziału administracyjnego Kościoła w Polsce, który wprowadzono w 1992 roku. Istniejące wówczas duże diecezje podzielono na mniejsze jednostki – spowodowało to m.in. gwałtowny przyrost liczby biskupów w Polsce. A każda nominacja – zanim trafiła do Watykanu – przechodziła przez ręce abp. Józefa Kowalczyka.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Przyjaciółka Jana Pawła II, jej eminencja, Wanda Półtawska

Nie tylko zresztą nominacja. Arcybiskup Kowalczyk – co powiedziane zostało wiele razy już za jego życia – blokował niektóre niewygodne dla biskupów informacje. Nie dostarczał ich do Rzymu – innymi słowy rozpościerał nad głowami hierarchów parasol ochronny. Tak było m.in. ze sprawą abp. Juliusza Paetza, którego oskarżono o seksualne wykorzystywanie kleryków. O działaniach ówczesnego metropolity poznańskiego informowany był m.in. nuncjusz, ale nic w sprawie nie zrobił. List do Jana Pawła II dostarczyła dopiero Wanda Półtawska, a Watykan zmusił hierarchę do rezygnacji dopiero po publikacji „Rzeczpospolitej”.

Arcybiskup Kowalczyk był jednym z hierarchów najkrócej pełniących urząd prymasa Polski

Na przełomie lat 2006 i 2007 nuncjusz nie sprawdził też wnikliwie przeszłości biskupa Stanisława Wielgusa, wówczas ordynariusza płockiego. W Polsce trwała wtedy dyskusja na temat współpracy wielu osób – w tym duchownych – z SB. Kiedy w grudniu 2006 roku ogłoszono, że nowym arcybiskupem metropolitą warszawskim zostanie biskup Wielgus, błyskawicznie okazało się, że został on przez służby specjalne PRL pozyskany. Na początku stycznia 2007 roku w atmosferze skandalu zrezygnował z urzędu metropolity warszawskiego – odium tej sprawy poszło na konto abp. Kowalczyka. Wszak z każdą, najmniejszą nawet sprawą, biskupi jeździli do niego. W polskim Kościele nic nie odbyło się bez wiedzy, a często i zgody ówczesnego nuncjusza. Hierarchowie traktowali go jak przedłużenie papieskiej ręki.

Misję dyplomatyczną zakończył abp. Kowalczyk w 2010 roku. Papież Benedykt XVI mianował go metropolitą gnieźnieńskim i prymasem Polski. Tytuł prymasowski wrócił do Gniezna ledwie rok wcześniej. Po arcybiskupie Henryku Muszyńskim (prymas w latach 2009-2010) oraz arcybiskupie Edwardzie Likowskim (prymas 1911-1915) był arcybiskup Kowalczyk hierarchą najkrócej pełniącym ten urząd. Podobnie zresztą jak urząd metropolity gnieźnieńskiego. Niemniej w Konferencji Episkopatu Polski – jako prymas z urzędu wszedł w skład Rady Stałej – utrzymał zatem jakąś władzę nad Kościołem w Polsce. W maju 2014 roku – w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego – złożył rezygnację z urzędu metropolity gnieźnieńskiego. Pomieszkiwał chwilę w Gnieźnie, potem przeprowadził się do rodzinnej miejscowości.

Urodził się w 1928 roku w Jadownikach Mokrych nieopodal Tarnowa. W 1956 roku wstąpił do seminarium duchownego, ale nie w macierzystej diecezji tarnowskiej, lecz w Olsztynie. Tam też w 1962 roku przyjął święcenia kapłańskie, a potem krótko pracował jako wikariusz w Kwidzynie. W 1963 roku zaczął studia prawa kanonicznego na KUL, a dwa lata później udało mu się wyjechać do Rzymu. Tam na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim dokończył studia z prawa kanonicznego, zrobił doktorat. W watykańskich instytucjach kończył też różnorakie kursy – w tym m.in. studium przy Tajnym Archiwum Watykańskim oraz studium Roty Rzymskiej. W pierwszym uzyskał dyplom archiwisty, z drugiego wyszedł jako adwokat Roty Rzymskiej, co pozwoliło mu podjąć pracę w tej instytucji w charakterze obrońcy węzła małżeńskiego.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kościół
Nie żyje arcybiskup Józef Kowalczyk. Były prymas miał 86 lat
Kościół
Propozycja wypowiedzenia konkordatu wkrótce w Sejmie. Stoi za nią znany działacz
Kościół
Kard. Konrad Krajewski o słowach „Polska dla Polaków”. „Jezus też był uchodźcą”
Kościół
Sławomir Sowiński: Potrzebujemy poważnego głosu Kościoła
Reklama
Reklama