Równocześnie mnożą się jaskrawe dowody niesprawnego wykonywania przez nie funkcji regulacyjnych i kontrolnych, do pełnienia których zostały powołane.
Wymiar sprawiedliwości pracowicie ściga pijanych rowerzystów, staruszków zbierających chrust w lesie i działkowców, którym wysiało się kilka roślinek maku, unika natomiast jak ognia skomplikowanych spraw mafijnych i gospodarczych. A jeżeli je już podejmuje, to w perspektywie dziesięcioleci i z trudnymi do pojęcia skutkami.
Instytuty medyczne podległe ministrowi zdrowia beztrosko kumulują długi i podnoszą wynagrodzenia w czasie, gdy inne placówki działające w podobnych warunkach uzyskują nieporównanie lepsze wyniki finansowe.
Państwowe uczelnie, z infrastrukturą budzącą podziw, nie dbają o uzyskanie międzynarodowych akredytacji, które zapewniłyby im rekrutację zagranicznych studentów i skompensowanie narastającej luki demograficznej. Nie są też w stanie zmobilizować swoich bardzo licznych pracowników do zabiegania o międzynarodowe granty i publikacje w prestiżowych czasopismach. Nasza nauka i szkolnictwo wyż- sze to olbrzymie, choć komfortowe, peryferyjne przedmieście nauki światowej.
To nieprawda, że nie ma darmowych lunchów. Są, ale tylko dla tłustych kotów. Tłuste koty podporządkowały sobie swojego pana, swoje otoczenie, zapewniając sobie i potomstwu coraz obfitsze wyżywienie i coraz bardziej komfortowe życie niezależnie od swego zachowania i jego następstw.