Reklama

Sędzia Marek Dobrowolski: Siedmiu wspaniałych w Sądzie Najwyższym

Uchwała Izby Pracy z 24 września to publicystyka prawnicza marnej jakości. Przykro tylko, że ujęta w formę rozstrzygnięcia wiążącego formalnie wszystkie składy SN.

Publikacja: 08.10.2025 05:48

Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

W ostatnich dniach miały miejsce dwa z pozoru niepowiązane ze sobą wydarzenia. Oba jednak były bez precedensu. Otóż najpierw 19 września 2025 r. prokurator generalny skierował do większości sędziów Sądu Najwyższego szczególnej treści list, a nieco później (24 września 2025 r.) siedmiu sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN podjęło uchwałę mającą ambicję przesądzać, co jest, a co nie jest w Polsce wyrokiem sądu.

Co Waldemar Żurek napisał w liście do sędziów SN?

Prokurator generalny w swoim liście stwierdził, że orzekanie sędziów powoływanych od 2018 r. nie tylko nie jest sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości, ale może być formą przekroczenia uprawnień (karanego na mocy art. 231 § 2 k.k.) albo może stanowić przestępstwo „przywłaszczenia funkcji publicznej” (art. 227 k.k.). Dlatego Waldemar Żurek „jako naczelny organ prokuratury” zdecydował się poinformować o zamiarze dochodzenia przez Skarb Państwa zwrotu milionów złotych, które rząd Polski zgodził się wypłacać osobom skarżącym w Strasburgu wyroki wydawane przez tych sędziów SN.

Czytaj więcej

Prokuratorzy w Sądzie Najwyższym. Realizują zapowiedź ministra Żurka

W tym kontekście można przypomnieć wygłoszone parę lat wcześniej znamienne słowa: „jeśli sąd zacznie się bać prokuratorów, obywatel będzie skazany na bezprawie”. Jeśli ktoś nie pamięta, kto jest ich autorem, to przypominam, że jest nim ówczesny sędzia, a dziś prokurator generalny i minister sprawiedliwości Waldemar Żurek (za: S. Pereira, Tygodnik „Sieci” z 29 września 2025 r.). Cóż, można tylko gorzko skomentować: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Jednak sprawa jest donioślejsza. Bo to rząd – w składzie, którego minister Żurek zasiada – odpowiedzialny jest za realizację wyroków ETPC. Rada Ministrów ma inicjatywę ustawodawczą i dysponuje większością w Sejmie i w Senacie. W każdej chwili na wniosek rządu parlament władny jest wprowadzić zmiany legislacyjne, które rozwiążą trwający od lat konflikt na linii Warszawa–Strasburg. W tym świetle pisma wysyłane do sędziów przez prokuratora generalnego są jedynie zwyczajnymi groźbami, wynikającymi z własnej bezsilności.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Prezydent Karol Nawrocki: segregacja sędziów to terror bezprawia

Oczywiście należy mieć świadomość, że sprawa nie jest aż tak prosta. Rząd chce zmian ustawowych, które naruszają polską konstytucję a przy okazji również Europejską Konwencję Praw Człowieka, tego zaś nie jest skłonny akceptować prezydent, ani obecny, ani poprzedni. Jak się jednak zdaje nikt z obozu „demokracji walczącej” nie chce zadać najbardziej oczywistego w tej sytuacji pytania, czy w świetle wyników ostatnich wyborów prezydenckich nie jest tak że wyśnionych przez rząd rozwiązań legislacyjnych nie popiera naród, który w świetle art. 4 konstytucji sprawuje zwierzchnią władzę w Rzeczpospolitej.

Czym jest kohabitacja? I czy Waldemar Żurek rozumie, na czym polega? 

W polski system ustrojowy wpisana jest możliwość kohabitacji, w której politycy różnych opcji muszą poszukiwać najlepszych rozwiązań w drodze porozumienia i kompromisu. Uwzględnienie tej właściwości polskiego ustroju pozwala efektywniej realizować polityczne cele i zapewne umożliwiłoby rozwiązanie problemu, który tak mocno leży na sercu ministrowi sprawiedliwości. Jeżeli ktoś tego nie rozumie lub nie potrafi tego zrobić, to raczej nie nadaje się do polityki. 

Swoją drogą może intrygować, że Waldemar Żurek, który niedawno zamienił uprawianie polityki w formule trybuna ludowego, na czynienie tego samego na posadzie ministerialnej, nie pomyślał, że to jednak on i jego polityczni mocodawcy mogą generować koszty, którymi tak epatuje. Jako zaś zawodowy polityk powinien zdawać sobie sprawę z wpisanej w tę profesję zmienności, która daje sposobność oglądania rzeczywistości politycznej z biegunowo odmiennych perspektyw. Szczególnie dobitnie ta zmienność ról razi w tak niespokojnych czasach, jak dzisiejsze. Losy polityków poprzedniego obozu rządzącego pokazują to wyraźnie.

Z kolei siedmiu sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych – nie mając ku temu żadnej podstawy prawnej – nadało sądom powszechnym prawo do decydowania o tym, który wyrok Sądu Najwyższego jest nim rzeczywiście, a który nim nie jest. Oprócz szeregu innych światłych i postępowych idei, uchwała ta wzywa sądy powszechne do niestosowania ustawy o SN, w której określony został skład uprawniony do rozpatrywania skarg nadzwyczajnych, a którego utworzenie jest niemożliwe w sądach powszechnych (jest to skład dwóch sędziów SN i ławnik SN).

Siedmiu sędziów SN łaskawie zachęciło sądy powszechne, by te łamały ustawy i konstytucję, bo oto tych kilku koryfeuszy postępu w sądownictwie tak właśnie orzekło

Marek Dobrowolski, sędzia SN

Reklama
Reklama

Siedmiu sędziów SN przyznało sądom powszechnym prawo dokonywania kontroli wyroków Sądu Najwyższego i decydowania o tym, czy są one rzeczywiście wyrokami, jak również prawo do wydawania przez sądy powszechne orzeczeń, które ustawodawca zarezerwował jedynie dla Sądu Najwyższego. Innymi słowy, siedmiu sędziów SN łaskawie zachęciło sądy powszechne, by te łamały ustawy i konstytucję, bo oto tych kilku koryfeuszy postępu w sądownictwie tak właśnie orzekło. W ten sposób, w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wyzwolono sędziów z okowów ustaw i Konstytucji. Szkoda tylko, że sędziowie ci zapomnieli po drodze, że niegdyś ślubowali wierność Rzeczypospolitej, nie zaś Komisji Europejskiej, zaś sprawiedliwość ślubowali wymierzać zgodnie z przepisami prawa, nie zaś według własnego widzimisię.

Siedmiu gniewnych w togach stwierdziło, że to nie konstytucja i nie ustawy, ale oni, siedmiu wspaniałych, spełnią marzenia Waldemara Żurka, których realizować nie chce ani parlament, ani prezydent. I jak tu nie wpaść w zachwyt!?

Czytaj więcej

Marek Safjan: doskonały przykład transpozycji orzeczenia europejskiego

Odkładając jednak na bok – w najwyższym stopniu adekwatną – tonację groteski, warto zwrócić uwagę, że w uchwale Izby Pracy sformułowano oczekiwanie, aby sędziowie sądów powszechnych naruszali ustawę, bo siedmiu sędziów tej izby ma taką fantazję. Do niedawna miałem przekonanie, że sędziowie od lat zasiadający w SN mają lepsze mniemanie o poziomie zawodowym i etycznym sędziów sądownictwa powszechnego. Wydaje się, że nadszedł czas na zmianę tego błędnego przekonania (przynajmniej w odniesieniu do niektórych z nich).

Organy państwa, do których zaliczamy sądy, mogą działać wyłącznie w granicach i na podstawie

Nie sposób sobie bowiem wyobrazić, w jaki sposób „było nie było” doświadczeni sędziowie SN mogą wzywać sądy do działania bez podstawy prawnej. Takie postępowanie może tłumaczyć chyba tylko skala ich zacietrzewienia, która nie pozwala im zobaczyć tej prostej, wręcz banalnej prawdy. Organy państwa, do których zaliczamy sądy, mogą działać wyłącznie w granicach i na podstawie (art. 7 Konstytucji RP).

Niestety, uchwała 7 sędziów Izby Pracy SN to publicystyka prawnicza marnej jakości. Przykro tylko, że ujęta w formę rozstrzygnięcia wiążącego formalnie wszystkie składy SN. Kuriozum sytuacji polega natomiast na tym, że treść tej uchwały w żaden sposób nie jest skierowana do składów orzekających w SN, zaś sędziowie sądów powszechnych, do których ją formalnie zaadresowano – wyjąwszy jeden jedyny skład, na którego pytanie udzielono w tej uchwale odpowiedzi – nie są treścią tej uchwały związani.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje

I na koniec warto jeszcze przypomnieć, że zasiadający wśród tych siedmiu wspaniałych, sędzia Piotr Prusinowski, w styczniu 2024 r. pełniąc funkcję prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, przyjmował w swoim gabinecie wysłannika marszałka Sejmu, który był zainteresowany określonym sposobem rozpoznania odwołań od postanowień tegoż marszałka, w związku z czym prezes Prusinowski – z rażącym naruszeniem obowiązujących w tym zakresie regulacji prawnych – zarejestrował w swojej izbie sprawy, do których rozpoznania nie miał żadnej kompetencji.

Dziwnym zbiegiem zaś okoliczności skład orzekający w tej niewłaściwej izbie wydał orzeczenie zgodne z oczekiwaniami marszałka Sejmu. Wówczas, w styczniu 2024 r. dano w ten sposób wyraz tym samym standardom praworządności, które zademonstrowano podejmując groteskową uchwałę siedmiu sędziów Izby Pracy. I bynajmniej nie jest przypadkiem to, że w obu tych „tryumfach praworządności walczącej” udział biorą te same dramatis personae.

Autor jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, sędzią Sądu Najwyższego w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych

W ostatnich dniach miały miejsce dwa z pozoru niepowiązane ze sobą wydarzenia. Oba jednak były bez precedensu. Otóż najpierw 19 września 2025 r. prokurator generalny skierował do większości sędziów Sądu Najwyższego szczególnej treści list, a nieco później (24 września 2025 r.) siedmiu sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN podjęło uchwałę mającą ambicję przesądzać, co jest, a co nie jest w Polsce wyrokiem sądu.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Lex Markiewicz, czyli teraz k… my
Opinie Prawne
Prof. Andrzej Olaś o ruchu ministra Żurka: Prawnicy muszą bić na alarm
Opinie Prawne
Marek Safjan: doskonały przykład transpozycji orzeczenia europejskiego
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Gdy nie wiadomo o co (Żurkowi) chodzi, chodzi o neosędziów
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Rzeczpospolita sofizmatem stoi
Reklama
Reklama