Reklama
Rozwiń
Reklama

Wojna o pomnik wdzięczności

Radni chcą usunięcia monumentu ku czci Armii Czerwonej. Przeciw jest prezydent i 80 proc. mieszkańców

Aktualizacja: 04.01.2010 08:03 Publikacja: 04.01.2010 02:22

Wojna o pomnik wdzięczności

Foto: Fotorzepa, Bartosz Sadowski BS Bartosz Sadowski

Chociaż Armię Radziecką wyprowadzono z Legnicy blisko dwie dekady temu, ostatni sowiecki żołnierz do dziś pozostał w centrum miasta. Na cokole pośrodku placu Słowiańskiego wspólnie z polskim towarzyszem broni trzyma na rękach dziewczynkę.

Na pomnik codziennie spogląda lewicowy prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski. Choć w grudniu radni PO, PiS i LPR przegłosowali uchwałę nakazującą mu przenieść monument na cmentarz wojenny, nie zamierza jej wykonać. I zrobić miejsca dla pomnika Henryka Pobożnego, który w 1241 r. zginął pod Legnicą, broniąc chrześcijaństwa przed tatarskimi hordami.

[srodtytul]Batalia 20-letnia[/srodtytul]

Pomniki wdzięczności dla Armii Radzieckiej stawiane w latach 50. XX w. zniknęły już z Kołobrzegu, Częstochowy, Bielska-Białej i wielu innych miast. Zburzono je lub przeniesiono na cmentarze.

W Legnicy mimo wielokrotnych prób nie udało się to przez 20 lat, choć nawet sam autor pomnika zaproponował, by zakopać jego dzieło 2 metry pod ziemią. Jak wynika z badań CBOS z 2008 r., blisko 80 proc. mieszkańców miasta zaanektowanego przez Rosjan na dowództwo wojsk Układu Warszawskiego uważa, że pomnik należy zostawić w spokoju.

Reklama
Reklama

Dla 13 radnych PO, PiS i LPR monument w centrum miasta to hańba i symbol poniżenia Polaków. Podobnie uważają członkowie dziesięciu organizacji kombatanckich i kresowiaków, które poparły uchwałę.

– Wciąż składamy hołd za 50 lat okupacji, gwałtów i niszczenia Polski przez armię sowiecką, za 17 września 1939 r., za wywózki na Sybir, za zbrodnię katyńską – wylicza radny PiS Adam Wierzbicki, weteran walk z legnickim pomnikiem. W latach 90. owinął go płótnem spadochronowym. Sześć lat temu zgłosił identyczną uchwałę jak ta grudniowa.

– Usunięcie pomnika to byłby ładny akcent na 65. rocznicę zakończenia II wojny światowej – dodaje Ewa Szymańska (PiS), szefowa legnickiej rady i autorka projektu obecnej uchwały.

[srodtytul]Konfiety od okupantów[/srodtytul]

Gdy Krystyna Mądra, emerytka, patrzy na sowieckiego żołnierza na placu Słowiańskim, przypomina się jej, jak w czasie powstania warszawskiego jej rodzice patrzyli bezsilnie na Armię Czerwoną, która przypatrywała się za Wisłą, jak dogorywa niepodległościowy zryw.

– Wdzięczni to my im rzeczywiście nie mamy za co być – mówi. Ale żołnierz przypomina jej też sąsiadów. Bo gdy pół wieku temu sprowadziła się do Legnicy, zamieszkała wśród Rosjan. – W jedynej polskiej klatce rosyjskiego bloku – precyzuje. – To bardzo porządni, uczynni ludzie. Do dziś mam kontakt z niektórymi sąsiadami, którzy musieli opuścić Legnicę. I ich pomnik przypomina mi bardziej niż Sowietów nad Wisłą.

Reklama
Reklama

W Janinie Kozłowskiej, prowadzącej agencję Pekao SA przy placu Słowiańskim, pomnik wywołuje mieszane uczucia: – Zamknęli przed nami pół miasta na pół wieku, ale mimo to powinien pozostać na swym miejscu. To nasza historia, przypomnienie, że bratanie się z Rosją nie wychodzi nam na dobre.

Sylwia Pawłowska ze sklepu kosmetyczno-fryzjerskiego: – Wychowałam się z Rosjanami, grałam z nimi w piłkę w podstawówce, a ojciec robił z nimi interesy. Armia Radziecka kojarzy mi się z czekoladą, konfietami (cukierkami – red.) i kawiorem, którym objadaliśmy się na święta w latach 80.

– Przecież Rosjanin z pomnika nie ma twarzy Stalina czy Rokossowskiego, to zwykły żołnierz, który zginął na wojnie – mówi Marek Słupski-Kartaczowski, 33-letni prawnik. – W Legnicy śmieją się nawet, że to pomnik dwóch pedofilów. Ale nikomu nie kojarzy się z wielką polityką.

Wierzbickiego denerwuje argument o szeregowym żołnierzu na cokole. – No to może postawmy obok jakiegoś żołnierza z Wehrmachtu? Też tylko wykonywał rozkazy. I też dawał czasem cukierki – proponuje radny.

[srodtytul]Symbol zniewolenia[/srodtytul]

„Niektórzy zapominają, że to radziecki żołnierz sprawił, że nasze miasto nazywa się Legnica i że językiem urzędowym jest polski” – pisze Zetzet na lokalnym forum internetowym.

Reklama
Reklama

Ale wdzięczność to odosobnione uczucie nawet wśród obrońców pomnika. – Ona ma się nijak do faktów, które nastąpiły po wyzwoleniu spod niemieckiej okupacji – przyznaje prezydent Krzakowski.

[wyimek]Zamknęli przed nami pół miasta na pół wieku, mimo to pomnik powinien pozostać Janina Kozłowskamieszkanka Legnicy [/wyimek]

Po renowacji pomnika w latach 90. tablica mówiąca o wdzięczności nie wróciła już na cokół. Za to pojawiła się gablota informująca, że to symbol zniewolenia. – Ale za Polskę krew przelewał młody radziecki żołnierz, i to wymaga szacunku – podkreśla prezydent.

Zdaniem prawicowych radnych ten szacunek najlepiej oddawałoby się czerwonoarmistom na wojennym cmentarzu. A zdjęcie tablicy to wybieg. – Chodzi nie o odkłamywanie historii, lecz o pozostawienie pomnika na placu Słowiańskim – uważa Wierzbicki. – Prawda historyczna przegrywa z sondażami – dodaje Szymańska.

Dla lewicy bowiem najważniejsze argumenty za pozostawieniem pomnika to badania CBOS i koszty jego ewentualnego przeniesienia – ok. 200 tys. zł.

Reklama
Reklama

– Pieniądze zabezpieczyliśmy w budżecie na przyszły rok – zaznacza Szymańska.

Radni, którzy przeforsowali uchwałę, twierdzą, że to spór o historię. Prezydent – że opozycja chce na siłę zrobić z niego apologetę komunizmu. – Na sesji postawili sprawę tak, że decyzja w sprawie pomnika to test, czy jestem prawdziwym Polakiem – wspomina. – To draństwo. Moi krewni walczyli w powstaniu warszawskim, ojciec, żołnierz Września, uciekał przed Sowietami na Zachód, a wujka zamordowali w Charkowie.

Według Krzakowskiego pomnik nie wyląduje na cmentarzu z powodu formalnego. – Uchwała radnych jest nieważna, bo wkracza w moje kompetencje – uważa.

Dokument zbada nadzór wojewody. Sześć lat temu uznał on, że radni mają prawo do wznoszenia pomników, ale ich przenoszenie w ramach „gospodarowania mieniem” to kompetencja prezydenta.

– Bo wtedy sprawę rozpatrywał wojewoda z SLD (dziś jest z PO – red.) – twierdzi Wierzbicki.

Reklama
Reklama

– Przecież to nonsens, by radni, którzy decydują o postawieniu pomnika, nie mogli go przenieść – Szymańska przytacza ekspertyzy prawne, które wydawano w podobnych sytuacjach w innych miastach.

[srodtytul]Mała Moskwa[/srodtytul]

Czy prezydent zastosuje się do uchwały po jej ewentualnym uprawomocnieniu? – Mam ważniejsze sprawy na głowie – odpowiada. – I nie mam zamiaru burzyć pomników. Bezmyślnie usuwaliśmy posowieckie elementy, a turyści zjawiają się w Legnicy po to, by je odszukać.

Krzakowski ma pomysł na utworzenie ścieżki historycznej po wielkim sukcesie „Małej Moskwy”, filmu o tragicznym losie Rosjanki, która zakochała się w legniczaninie. Chce rozmawiać z Michałem Sabadachem o przeniesieniu tu z pobliskich Uniejowic jego Muzeum LWP i pamiątek po Armii Radzieckiej.

– Legnica jest przede wszystkim piastowska – obrusza się radny Wierzbicki. – W encyklopediach figuruje z powodu bitwy w 1241 r., a nie dlatego, że była małą Moskwą.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama