Bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych

Wyższe wykształcenie ma 6,5 mln obywateli. Zatem 225 tys. absolwentów bez pracy daje 3,5-proc. stopę bezrobocia. Grubo niższą niż średnia krajowa

Publikacja: 04.10.2012 02:04

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: ROL

Pół roku temu opinię publiczną poruszył tekst prezesa PZU, Adama Klesyka, o uczelniach jako fabrykach bezrobotnych. Problem wydawał się poważny, bo na koniec 2011 roku było 225 tys. bezrobotnych absolwentów; co ósmy bezrobotny miał wyższe wykształcenie.

Dyskusja przetoczyła się przez kraj. Do nowego roku akademickiego było kilka miesięcy, zatem można było coś zrobić. Ale stało się tak jak w piosence Kuby Sienkiewicza; „wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie dalej tak jak jest".

Na początku nowego roku akademickiego temat powrócił.  W ramach Europejskiego Forum Nowych Idei zorganizowano konferencję „Czego biznes oczekuje od uniwersytetów przyszłości". Pojawiły się kolejne publikacje prasowe. Mamy także kuriozalny list ministrów: Barbary Kudryckiej i Władysława Kosiniak-Kamysza do rektorów z dramatycznym  apelem o wspieranie absolwentów na rynku pracy. Kuriozalność tego listu polega na nadużyciu, jakim jest posługiwanie się określeniem „rynek pracy", na przewartościowaniu problemu i przerzucaniu odpowiedzialności na innych.

Zacznijmy od pierwszej sprawy. Rynek jest wtedy, kiedy podaż oferowana przez sprzedawcę spotyka się z popytem zgłaszanym przez nabywcę, a do transakcji dochodzi po cenie równowagi (rynek, na którym nie ma równowagi, jest niby-rynkiem). Nie trzeba dowodzić, że w danym przypadku żaden z tych elementów nie występuje. Dlatego niby-rynek pracy nie jest mechanizmem samooczyszczającym się.

Jest tak w przypadku wszystkich. Lament, że pracy nie mają absolwenci, przypomina biadolenie, że w czasie powszechnego kryzysu motoryzacyjnego spada sprzedaż aut luksusowych. Według spisu powszechnego, wyższe wykształcenie ma 17,5 proc. obywateli (6,5 mln osób). Zatem owe 225 tys. absolwentów bez pracy daje 3,5-proc. stopę bezrobocia. Grubo niższą niż średnia krajowa i nie wiadomo, czy dużo wyższą od naturalnej stopy bezrobocia.

Poważnym problemem jest raczej to, że spore wydatki na edukację uniwersytecką blisko 2 mln osób nie są w pełni wykorzystywane i nie przyczyniają się do przyspieszenia wzrostu gospodarczego. To już jednak kwestia polityki państwa.

Po pierwsze, milcząco przyjęliśmy założenie, że wyższy poziom edukacji społeczeństwa jest wartością samą w sobie, bo przekłada się na lepsze relacje społeczne i budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Czy to prawda? Czy niezadowolenie wykształconej młodzieży nierealizującej aspiracji zawodowych nie przekłada się czasem na frustrację społeczną? Tego nikt specjalnie nie analizował.

Po drugie, decydując się na wybór mechanizmu edukacji zrezygnowaliśmy z rynku kształcenia. Idę o zakład, że gdyby za naukę trzeba było płacić (przy refundacji czesnego i kredytów edukacyjnych dla osiągających dobre wyniki), wybór skali i kierunku edukacji byłby dokonywany rozważniej, a uczelnie lepiej dopasowywałyby swoją ofertę do potrzeb gospodarki.

Skoro jednak wybraliśmy model, w którym państwo płaci uczelniom za każdego studenta, należałoby robić to mądrzej. Jeśli wiadomo, że w szkolnictwie przyrost miejsc pracy będzie ujemny, a zapas socjologów, politologów czy marketingowców mamy na 20 lat, można zmniejszyć dotacje dla tych kierunków. Wtedy uczelnie natychmiast zredukują nabór i studia te wybiorą jedynie pasjonaci.

Morał jest prosty. Jeżeli państwo nie chce rynku (w tym przypadku edukacyjnego),  musi go zastąpić. Zrobi to na pewno gorzej, ale takie rozwiązanie będzie lepsze niż pozostawienie wszystkiego niby-rynkowi.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację