Wiesław Włodarski - wywiad dla „Rz”

Postawienie na byłego boksera okazało się strzałem w dziesiątkę – ocenia założyciel koncernu spożywczego FoodCare w rozmowie z Katarzyną Kucharczyk

Publikacja: 02.10.2012 01:55

Wiesław Włodarski - wywiad dla „Rz”

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Jak radzi sobie marka Black?

Jesteśmy na pierwszym miejscu z 20-proc. udziałem rynkowym (Nielsen, Total Polska bez dyskontów, udziały ilościowe w szt., sierpień 2012). Za nami jest Maspex, który ma 14 proc., a trzecią pozycję zajmuje Red Bull z 12 proc. rynku.

Wprowadzacie na rynek nowy napój – Black Sex Energy. Na jakim etapie jest ten proces?

Napój został już wprowadzony do naszego pierwszego klienta – sieci sklepów Żabka. Przez dwa tygodnie będzie on miał na niego wyłączność. Myślę, że pomysł jest bardzo trafiony i że dane dotyczące sprzedaży wkrótce to pokażą.

Z mojej perspektywy teraz kryzysu na rynku napojów nie widać i nie spodziewam się go w przyszłości

Podobno będziecie mocno promować ten napój?

Tak, szykujemy sporą kampanię reklamową – również telewizyjną.

Ile zamierzacie na nią wydać?

Nie mogę ujawniać konkretnych wartości.

Konkurencja na rynku napojów energetycznych jest ostra. Ile udziałów będziecie mieć za kilka miesięcy?

Notujemy wzrost sprzedaży i udziałów rynkowych z miesiąca na miesiąc. Sądzę, że na koniec tego roku możemy dojść do 25 proc.

Kosztem których marek?

Przede wszystkim Red Bulla – to właśnie on traci najmocniej. Poza tym wyraźnie spadają udziały marek mniejszych.

Twarzą marki Black jest Mike Tyson – jaki jest jego wpływ na sprzedaż napoju?

Tyson po raz kolejny, mimo iż jest już na emeryturze, posłał rywala na deski. Wyniki sprzedażowe, zarówno w Polsce, jak i za granicą wyraźnie pokazują, że postawienie na Tysona to był strzał w dziesiątkę.

Proszę powiedzieć więcej na temat zagranicy – jak tam radzi sobie Black?

Konkurencja poza Polską jest bardzo duża. Ale już po kilku miesiącach obecności naszych produktów w kilkunastu krajach rezultaty są bardzo obiecujące. Blacka sprzedajemy m.in. na tak dużym i wymagającym rynku jak Niemcy czy Wielka Brytania, a także w Czechach, Bułgarii, Rumunii i na wielu innych.

Który rynek jest najważniejszy?

Sądzę, że Anglia. Mamy tam bardzo dobre wyniki.

Jak pan ocenia obecną sytuację na rynku napojów w Polsce?

Z mojej perspektywy kryzysu na rynku napojów nie widać i nie spodziewam się go w przyszłości. Lider rynkowy nie ma poważnej konkurencji, a inni gracze – na przykład Fortuna – nie są zbyt agresywni. Brakuje w tej branży kreatywności, nowych opakowań i innowacyjnych rozwiązań. Zamierzam w ten rynek inwestować, bo uważam, że będzie mocno rósł. Dobrym przykładem jest sukces Frugo, który przerósł najśmielsze oczekiwania.

Ostatnio mocno rozwijacie tę markę.

W lutym i marcu tego roku Frugo zostało niekwestionowanym liderem sprzedaży napojów w szklanych butelkach, deklasując dotychczasowego lidera, którego udziały w okresie sześciu miesięcy obniżyły się z 51 do nieco ponad 15 proc. Od tego czasu stale umacniamy pozycję i obecnie nasz udział w tej kategorii sięga już 65 proc. Pod marką Frugo niedawno wprowadziliśmy na rynek również lody, a teraz dołączą do nich żelki. To oczywiście nie koniec.

Kilka tygodni temu ujawnił się pan w akcjonariacie Hygieniki z ponad 5-proc. udziałem.

Wciąż posiadam te udziały i nie zamierzam ich sprzedawać. Uważam, że można zrobić bardzo ciekawy biznes, bazując na firmie FoodCare oraz Hygienice. Przypomnę, że ta spółka niedawno przejęła udziały w drogerii Schlecker i dzięki temu FoodCare uzyskał dostęp do dużej sieci. Mam plan wobec Hygieniki. Ma ona bardzo ciekawe marki – takie jak np. Bambino. Uważam jednak, że mogłyby być prowadzone i rozwijane znacznie lepiej niż obecnie.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy, na czym polega pana pomysł?

Jesteśmy w trakcie rozmów z funduszem inwestycyjnym, który mógłby nas wesprzeć. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów. Uważam jednak, że istnieje możliwość, aby za dwa–trzy lata na bazie już istniejącego biznesu stworzyć sieć liczącą nawet do trzech tysięcy sklepów.

Wróćmy do rynku spożywczego – FoodCare ma też w portfelu N-Gine, którego twarzą w Polsce jest Robert Kubica. Jak radzi sobie ta marka?

Bardzo dobrze. N-Gine to energetyk, który ma do siebie przekonywać ceną. Dane sprzedaży pokazują, że robi to skutecznie. Obecnie należy do niego 5–6 proc. rynku, a dynamika sprzedaży wskazuje, że na koniec roku ten udział zwiększy się do 8 proc. Nie rezygnujemy ze współpracy z Kubicą. Robert zaczął już jeździć i wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze. W portfelu mamy też markę Gellwe, która notuje w tym roku bardzo duży, aż 24-proc. wzrost sprzedaży. Wcześniej wzrosty na takim poziomie się nie zdarzały. Dla nas to bardzo dobra wiadomość, bo konkurencja w tym segmencie jest potężna.

Ostra walka o udziały toczy się też w segmencie izotoników. Sprzyja temu rosnący rocznie o 20 proc. rynek fitness.

Nasza marka 4Move notuje wzrosty rzędu 250 proc. W ubiegłym roku zaczynaliśmy z 6–7-proc. udziałem w rynku, a już mamy 15 proc. pod względem ilości sprzedanych napojów.

Jak wygląda sytuacja dotycząca sporów sądowych o Tigera?

Wszelkie obowiązujące zakazy produkcji i sprzedaży są tymczasowe, a co najmniej dwie sprawy zmierzają obecnie do zakończenia.

W 2011 r. FoodCare miał 482 mln zł obrotów. Jakie będą tegoroczne?

Zakładamy, że nasze przychody w 2012 r. wyniosą 830–850 mln zł, z czego ok. 320–330 mln zł przyniesie nam Frugo, i to tylko z polskiego rynku. Eksportujemy Frugo już do 28 krajów.

Jak z pana perspektywy wygląda obecnie sytuacja gospodarcza w Polsce? Analitycy przestrzegają, że dalsze spowolnienie jest nieuniknione.

Nie przejmuję się takimi zapowiedziami. W zeszłym roku słyszeliśmy podobne przestrogi. Tymczasem nasz biznes bardzo ładnie się rozwija. Polacy na tle innych krajów wyróżniają się wyjątkowo dużą przedsiębiorczością. W trudniejszych czasach to atut. Na naszą gospodarkę pozytywnie wpływa zarówno silny popyt wewnętrzny, jak i dobre postrzeganie polskich produktów za granicą. Anglię już praktycznie opanowaliśmy. Bardzo ciekawym rynkiem stały się Chiny. Kiedy ostatnio byłem w tym kraju, widziałem, że półki w tamtejszych sklepach aż uginały się od produktów europejskich – a wśród nich najwięcej było polskich.

CV

Wiesław Włodarski ma 49 lat. Jest założycielem i przewodniczącym rady nadzorczej FoodCare. Pierwsze poważne pieniądze zarobił, produkując galaretki pod marką Gellwe. Teraz jego firma jest głównym graczem w branży napojów energetycznych. Włodarski jest twórcą Tigera, a w trakcie trwania procesu o prawa do tego brandu wprowadził na rynek markę Black. W portfelu jego grupy są też Fitella, Frugo, 4Move i Gellwe. „Wprost" szacuje majątek Włodarskiego na ok. 550 mln zł.

Jak radzi sobie marka Black?

Jesteśmy na pierwszym miejscu z 20-proc. udziałem rynkowym (Nielsen, Total Polska bez dyskontów, udziały ilościowe w szt., sierpień 2012). Za nami jest Maspex, który ma 14 proc., a trzecią pozycję zajmuje Red Bull z 12 proc. rynku.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację