- Jeśli dzięki tej akcji uda się uratować choć jedno życie, to należy ją popierać. Apeluję do wszystkich, żeby się do niej przyłączyli - mówi Maria Kaczyńska, żona prezydenta Polski.
Od początku inicjatywę zbierania podpisów popiera metropolita diecezji gorzowsko-zielonogórskiej bp Adam Dyczkowski. - Obowiązkiem chrześcijanina jest ratowanie życia - przypomina. W zeszłym roku do wszystkich wiernych ze swojej diecezji napisał list, w którym przypomniał, że oddanie narządu po śmierci w celu ratowania drugiego człowieka jest aktem najwyższej miłości.Idea pomocy bliźniemu
-Taka postawa wynika zarówno z myślenia chrześcijańskiego, jak i oświeceniowego -dodaje Magdalena Środa, która podpisała deklarację, że zgodziłaby się na pobranie swoich narządów. - W to myślenie jest głęboko wpisana idea pomocy bliźniemu, szczególnie wtedy, gdy ten znalazł się w sytuacji granicznej.
Pod deklaracją podpisali się też Łukasz Grass z TVN 24, dziennikarz, który współprowadził debatę "Rzeczpospolitej" i TVN 24 na temat kryzysu w transplantologii. - Robię to bez wahania i z pełnym przekonaniem - wyjaśnia. To samo mówią były rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz oraz aktorka Maria Seweryn: - Gdyby to miało uratować komuś życie, oczywiście że wyraziłabym zgodę -oznajmia.
Akcję popiera też projektantka mody Ewa Minge. - Mam taką adnotację w dokumentach - mówi. - Nie trzeba mnie do tego przekonywać. Opiekuję się dzieckiem z patologicznej rodziny, które czeka na przeszczep serca i płuc. Znam te problemy. Martwię się tym, co się dzieje w transplantologii - mówi projektantka.