Wczorajsza sesja przebiegała według schematu dobrze znanego inwestorom na warszawskiej giełdzie. Najpierw przez niemal cały dzień WIG20 tkwił w miejscu, ledwie utrzymując się powyżej poziomu piątkowego zamknięcia. Inwestorzy ożywili się dopiero pod koniec sesji, w czym pomógł optymistyczny start notowań w USA, które zakończyły sie zwyżkami - Dow Jones wzrósł o 1,4 proc., S&P500 o 1,5, a Nasdaq o 1,7 proc. Wcześniej WIG20 urósł ostatecznie o 0,61 proc., głównie za sprawą drożejących akcji koncernów naftowych banków.

Utrzymującemu się przez większość dnia zastojowi sprzyjała atmosfera wyczekiwania na wtorkowe wydarzenia w USA. Dzisiejszy dzień będzie ważny dla inwestorów z dwóch powodów. Najpierw poznają istotne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości (liczba rozpoczętych budów domów oraz liczba wydanych pozwoleń na budowę), który obok rynku pracy jest uznawany za kluczowy dla dalszych losów ożywienia gospodarczego za oceanem. Wieczorem – już po zamknięciu sesji na GPW – poznamy wyniki posiedzenia władz monetarnych w USA (komitetu FOMC). Co prawda ekonomiści nie spodziewają się, by bank centralny pod kierownictwem Bena Bernankego zdecydował się tym razem na kolejne radykalne działania w celu pobudzenia gospodarki, ale inwestorzy będą wyczuleni na sugestie Fedu odnośnie do przyszłej polityki.

Reakcja światowych giełd na te wydarzenia zadecyduje, na ile trwała była wczorajsza zwyżka WIG20. Mimo podskoku w końcówce sesji indeks dużych spółek nie wyrwał się jeszcze z kilkudniowego marazmu. Wskaźnik wciąż znajduje się praktycznie na takim samym poziomie, na jakim był już tydzień temu. Nieco lepiej przedstawia się sytuacja na wykresie WIG, który wczoraj nieznacznie poprawił rekord hossy (44352,94 pkt). W stosunku do poziomu sprzed tygodnia zyskał zaledwie 0,3 proc.