Reklama

Dobre transakcje można robić też w trudnych warunkach. Okiem bankiera inwestycyjnego

Polska gospodarka stoi teraz przed dużą szansą. Spróbujmy ją dobrze wykorzystać – apeluje Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający polskim biurem Rothschild & Co.

Publikacja: 07.10.2025 04:39

Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający polskiego biura Rothschild&Co

Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający polskiego biura Rothschild&Co

Foto: Materiały prasowe

Jak radzi sobie Polska na tle Europy? Jest pan optymistą, jeśli chodzi o przyszłość?

Tak. Pozycja polskiej gospodarki relatywnie się umacnia. Dynamika PKB na tle innych krajów jest wysoka. Oczywiście jest wiele wyzwań, jak choćby optymalizacja inwestycji, ale jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość.

Czy obecna polityka rządu pana nie martwi? Biznes oczekiwał chyba bardziej prorynkowego podejścia, tymczasem mamy populistyczne programy socjalne, rekordowy deficyt budżetu państwa i rosnący dług publiczny.

Nie czuję się rozczarowany, bo nie miałem wobec polityków żadnych oczekiwań. Ich decyzje są odpowiedzią na obecną sytuację. Wymaga ona kompromisów. Ryzyko geopolityczne rośnie, rosną też wydatki na obronność. Z tymi wyzwaniami mierzą się również inne kraje. Natomiast jeśli chodzi o wydatki na programy socjalne, trudno jest je ograniczać w sytuacji, gdy społeczeństwo przyzwyczaiło się do pewnego poziomu życia.

Czytaj więcej

Budżet na 2026 r. wkrótce trafi do Sejmu. Rząd ma już gotowy projekt

Na co szczególnie powinniśmy zwrócić w Polsce uwagę, jeśli chodzi o inwestycje i duże projekty, m.in. infrastrukturalne?

Przede wszystkim na sposób ich finansowania. W Polsce nadal rzadkością jest model oparty na kapitale prywatny, dominują środki publiczne. Tymczasem przykłady innych krajów pokazują, że można to zrobić inaczej. Lepiej i efektywniej. Przykładem może być sektor elektrowni atomowych. To biznes bardzo trudny do finansowania z uwagi na konieczność zaangażowania potężnych środków i długi czas oczekiwania na zwrot z inwestycji. Sektor ma też historię nieudanych projektów, w których koszty mocno wychodziły poza budżet. W tym kontekście warto mieć na uwadze sposób finansowania dużej elektrowni jądrowej Sizewell C w Wielkiej Brytanii (Rothschild & Co był doradcą w tej transakcji – red.).

Na czym polega ten model?

Koszt inwestycji wynosi około 38 mld funtów. Elektrownia ma dostarczyć energię do sześciu milionów domów (około 7 proc. popyt na energię w Wielkiej Brytanii – red.). Budowa wiąże się z utworzeniem ponad 10 tys. nowych miejsc pracy, a po uruchomieniu elektrowni pracę znajdzie tam około 1500 osób. Do realizacji inwestycji udało się pozyskać inwestorów prywatnych, którzy łącznie będą mieć pakiet większościowy i tym samym „odciążą” rząd brytyjski. On będzie mieć 44,9 proc. udziałów w projekcie, a pozostała część przypadnie na cztery firmy: EDF, Centrica, La Caisse i Amber Infrastructure. To pokazuje, że nawet do tak dużych i trudnych projektów można pozyskać zagranicznych inwestorów.

Reklama
Reklama

Również w Polsce?

Oczywiście. Ale trzeba zmienić sposób myślenia i podejście do tego typu inwestycji. Za granicą Polska ma naprawdę bardzo dobry wizerunek. Jesteśmy uznawani za kraj nowoczesny, z dobrą infrastrukturą. Powinniśmy z tego korzystać. Oczywiście, mierzymy się z ryzykiem geopolitycznym, ale należymy do NATO i nadal jesteśmy postrzegani przez inwestorów zagranicznych jako atrakcyjne miejsce potencjalnych inwestycji.

A co z hasłami dotyczącymi powrotu do macierzy i repolonizacji?

Są szkodliwe. Nie służą rozwojowi gospodarki, nie premiują efektywności oraz mądrych inwestycji. Natomiast warto mieć na uwadze zjawisko nearshoringu, które rzeczywiście obserwujemy. Ma ono związek z deglobalizacją, wywołaną zawirowaniami geopolitycznymi, cłami itp.

Na czym ono polega?

Na przenoszeniu operacji lub procesów biznesowych bliżej. Głównym celem jest skrócenie łańcucha dostaw, redukcja kosztów logistycznych, ułatwienie komunikacji i zwiększenie elastyczności operacyjnej.

Jak prowadzi się biznes w środowisku tak dużej zmienności?

Zmienność rzeczywiście jest bardzo duża, ale przecież ona towarzyszyła biznesowi zawsze – na mniejszą lub większą skalę. Przypomnijmy sobie lata 90. i czas transformacji polskiej gospodarki. Potem mieliśmy covid. Następnie wojna na Ukrainie. Dla nas oczywiście jest to konflikt bardzo istotny z uwagi na geograficzną bliskość. Ale z perspektywy makro jest to konflikt o charakterze lokalnym. A takie toczą się na świecie permanentnie, czego przykładem jest chociażby Bliski Wschód. Musimy się do tej podwyższonej zmienności po prostu przyzwyczaić i przekuwać wyzwania w szanse. Praktyka pokazuje, że nawet w takich warunkach można realizować ciekawe transakcje, jak choćby niedawne transakcje na Ukrainie.

Poproszę o przykłady.

Jeden z najnowszych dotyczy bankowości. Leszek Czarnecki miał cztery banki zagraniczne, które musiał sprzedać. Zrealizowaliśmy te transakcje, wypełniając tym samym decyzję nadzoru. W tym roku sprzedaliśmy bank ukraiński, który generował wysoki zwrot na kapitale własnym. Dostaliśmy cztery oferty. Ostatecznie bank został kupiony przez dużą, lokalną grupę bankową, a pozyskane środki wróciły do Getin Holdingu.

Kolejnym ciekawym przykładem jest transakcja zrealizowana na rynku telefonii komórkowej. Kyivstar (należący do międzynarodowej grupy VEON), największy operator telefonii komórkowej w Ukrainie, jako pierwsza ukraińska firma zadebiutowała na amerykańskiej giełdzie Nasdaq za pośrednictwem wehikułu inwestycyjnego SPAC.

Reklama
Reklama

Wydawać by się mogło, że mamy ożywienie na rynku ofert publicznych na świecie, o czym świadczą debiuty Kyivstar, czy niedawny głośny debiut szwedzkiej Klarny, firmy z polskim rodowodem. Ale obie zadebiutowały w USA. W Polsce na rynku IPO w 2025 r. (nie licząc przejść z NewConnect oraz debiutu Arlenu) mieliśmy do tej pory tylko jeden duży debiut – Diagnostykę. Mimo że był udany i firma dała już solidnie zarobić inwestorom, to kolejnych chętnych do debiutu nie widać. Dlaczego?

Oferta publiczna Diagnostyki, przy której doradzaliśmy, mogła być przełomem dla rynku IPO. Wydawało się, że nie tylko otworzy drogę kolejnym debiutantom, ale że również otworzy nowy rozdział związany z wychodzeniem z inwestycji przez fundusze PE. We wcześniejszych ofertach publicznych (np. Allegro, Żabka – red.) fundusze PE co do zasady wychodziły z inwestycji tylko częściowo, zostawiając sobie pewnie pakiet, co tworzyło nawis podażowy i presję na wycenę. Natomiast w Diagnostyce udało się sprzedać od razu cały pakiet posiadany przez Mid Europa Diagnostyka należy do grupy spółek o wysokiej rentowności. Takie spółki tworzą ciekawą okazję inwestycyjną i mają dobre fundamenty do tego, żeby być notowane na giełdzie. Rozmawiamy z różnymi podmiotami pod kątem ewentualnego upublicznienia ich biznesów, ale mówią, że to jeszcze nie jest ten moment.

Dlaczego tak się dzieje? Co powinna zrobić GPW?

Giełda robi co może. Natomiast bardziej jest problem ze stroną podażową. Spółki narzekają na kwestie związane z długością postępowania prospektowego. Nie widać też systemowych zachęt związanych z inwestowaniem, np. udogodnień podatkowych. Jest grupa spółek, które „programowo” nie chcą być na giełdzie, ale są i takie, które notowane są już od wielu lat i to właśnie dzięki giełdzie mocno rozwinęły swój biznes. Przykładem może być chociażby grupa LPP, dziś obecna już na tak wielu rynkach zagranicznych.

A jak tendencje widać na rynku M&A? Czy obecne zawirowania mu nie szkodzą?

Aktywność transakcyjna w Europie i Polsce utrzymuje się na stosunkowo stabilnym poziomie.

Na koniec wróćmy jeszcze do gospodarki. Ekonomiści liczyli na inwestycyjny boom, związany z KPO, ale w statystykach i danych makroekonomicznych tego nie widać.

Tak, zamiast boomu mamy zastój. Nie widać naturalnej skłonności do inwestycji. A jeśli już, to przy dużych projektach dominują firmy państwowe, co jest niebezpieczną tendencją. Brakuje zachęt dla firm prywatnych, głównie małych i średnich. Muszą zmagać się z biurokracją, brakuje programów, które oferowałyby usprawnienia i pomoc w finansowaniu (np. gwarancje bankowe).

Generalnie w Polsce jest problem z podejściem do inwestowania. Dominuje mocno ostrożnościowe podejście. Co do zasady każda inwestycja jest obarczona ryzykiem, mniejszym lub większym. Nie każda się udaje. Natomiast w Polsce dominuje pogląd, że jeśli coś się nie uda, to od razu mamy skandal, prokuratora itp. To nie tworzy dobrego otoczenia dla przedsiębiorczości oraz inwestycji. Polska gospodarka stoi teraz przed dużą szansą. Spróbujmy ją dobrze wykorzystać.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Piotr Skwirowski: KPO jest sukcesem. Nic tego nie zmieni
CV

Jacek Chwedoruk

Jest dyrektorem zarządzającym polskim biurem Rothschild & Co. Posiada ponad 30-letnie doświadczenie w bankowości inwestycyjnej w Polsce i regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Przed dołączeniem do Rothschild & Co w 1991 roku był dyrektorem w Ministerstwie Finansów, a następnie w Ministerstwie Skarbu Państwa. Nadzorował prywatyzację pierwszych polskich spółek notowanych na GPW. Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Jak radzi sobie Polska na tle Europy? Jest pan optymistą, jeśli chodzi o przyszłość?

Tak. Pozycja polskiej gospodarki relatywnie się umacnia. Dynamika PKB na tle innych krajów jest wysoka. Oczywiście jest wiele wyzwań, jak choćby optymalizacja inwestycji, ale jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Gospodarka
Donald Trump zapowiedział kolejne cła. 25 procent na ciężarówki
Gospodarka
Spada handel Chin z Rosją. Chińskie obrabiarki nie dla rosyjskiej zbrojeniówki
Gospodarka
Euro i akcje francuskie tracą po dymisji premiera Francji
Gospodarka
Sopot europejską stolicą debaty o geopolityce i gospodarce
Gospodarka
Pożyczki na uzbrojenie dojrzewają
Reklama
Reklama