Wbrew zapowiedziom części analityków sprzed tygodnia, wieszczących szybką korektę na giełdzie indyjskiej, nic takiego się nie stało. Mało tego, indeks Sensex obok tureckiego ISE100 zyskał w minionym tygodniu najwięcej.
W przypadku tego ostatniego główną przyczyną dużego popytu na akcje była wiadomość, że gospodarka Turcji rozwijała się w drugim kwartale w ujęciu rocznym w tempie 10,3 proc. Nie ma się zatem czemu dziwić, że giełda znów wyznaczyła nowe historyczne maksima. Dodatkowo agencje ratingowe nie wykluczają podwyższenia oceny Turcji, co również pozytywnie wpływa na notowania. Od początku roku indeks ISE100 zyskał już ponad 20 proc., co daje mu pozycję lidera na rynkach wschodzących.
Ale stały napływ zagranicznego kapitału na giełdę indyjską sprawia, że również główny wskaźnik tamtejszego parkietu jest coraz bliżej historycznych maksimów. Do jego pobicia brakuje już tylko nieco ponad 6 proc.
Spośród 30 spółek tworzących główny indeks giełdy indyjskiej w minionym tygodniu aż dziewięć ustanowiło swoje historyczne maksima. Szacuje się, że zagraniczne fundusze od początku roku zainwestowały w indyjskie akcje prawie 15,5 mld dol. W całym rekordowym ubiegłym roku zainwestowały natomiast 17,5 mld zł. Czyżby więc i ten rekord miał zostać pobity? Analitycy nie wykluczają takiej możliwości.
W minionym tygodniu bank centralny Indii, walcząc z dwucyfrową inflacją, podwyższył stopy procentowe o 50 pkt bazowych, czyli dwa razy więcej, niż szacowali analitycy. Nie wywołało to jednak większej reakcji giełdy, ponieważ inwestorzy liczą, że cykl podwyżek dobiegł końca, a wyższy koszt kapitału nie wpłynie na wzrost gospodarczy. Oczekuje się, że indyjski PKB w tym roku wzrośnie 8,5 proc.