W zeszłym roku organizacja pomogła umrzeć 89 osobom – o jedną trzecią mniej niż rok wcześniej. Jeszcze w 2006 r. z jej pomocą odebrało sobie życie aż 195 Szwajcarów, Niemców i Brytyjczyków, a chętnych było co najmniej dziesięć razy więcej. „Dignitas traci klientów. To koniec samobójczego boomu” – twierdzi szwajcarski tygodnik „Sonntag”.

Według gazety liczba wspomaganych samobójstw maleje, bo coraz mniej Niemców decyduje się na „ostatnią” podróż do Szwajcarii. To oni stanowią jednak ponad 60 procent klientów organizacji. Turystów śmierci odstraszają nowe przepisy dotyczące śmierci na życzenie, które władze kantonu Zurych wprowadziły w 2008 r. Zgodnie z nimi cudzoziemiec, który chce skorzystać z usług takiej organizacji jak Dignitas, musi spędzić co najmniej tydzień na terenie kraju i przedstawić dwie odrębne opinie lekarskie potwierdzające, że jest nieuleczalnie chory. Inaczej nie otrzyma recepty na śmiertelną dawkę barbituranów.

Wcześniej zmęczony życiem turysta przylatywał rano do Zurychu, a wieczorem tego samego dnia urna z jego prochami wracała drogą pocztową do rodziny. „Ludzie wolą umierać szybko. To tańsze i wygodniejsze. Odkąd to nie jest już możliwe, liczba chętnych wciąż maleje” – pisze „Sonntag”. Według gazety nie jest jednak wykluczone, że szef Ludwig Minelli znajdzie sposób, by obejść niewygodne prawo. – On z tego żyje. Jeśli nie będzie mógł swobodnie działać w Zurychu, to przeniesie się do innego kantonu – mówi „Rz” była pracownica Dignitasu Soraya Wernli.

Dopiero tydzień temu założyciel Dignitasu odniósł zwycięstwo w walce z gminą Wetzikon pod Zurychem, gdzie od grudnia 2008 r. mieści się nowa centrala organizacji. W przeszłości gmina odebrała Minellemu pozwolenie na użytkowanie budynku położonego między przedszkolem a placem zabaw, argumentując, że istnienie w tym miejscu placówki pogorszy jakość życia okolicznych mieszkańców. Sąd administracyjny uznał jednak, że działalność gospodarcza jest tam dozwolona, a w świetle szwajcarskiego prawa uśmiercanie ludzi to działalność gospodarcza jak każda inna.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [mail=a.rybinska@rp.pl]a.rybinska@rp.pl[/mail][/i]