24-letnia Magali Jaskiewicz i 25-letni Jonathan George złożyli 25 listopada 2008 r. wniosek o udzielenie ślubu cywilnego w merostwie miasteczka Dommary-Baroncourt we wschodniej Francji. Ceremonię ślubną zaplanowali na 24 stycznia tego roku. Zaledwie dwa dni po złożeniu wniosku Jonathan zginął jednak w wypadku samochodowym.
Zrozpaczona panna młoda nadal chciała zostać jego żoną. I dopięła swego. W sobotę wyszła za niego za mąż podczas skromnej ceremonii w kręgu rodziny i przyjaciół. Miała na sobie białą suknię ślubną, a obok niej stało zdjęcie Jonathana w białej ramce. Tuż po ceremonii udała się na cmentarz, by odwiedzić jego grób. – Nie jestem w nastroju, by świętować. Chciałabym po prostu podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali przez ostatnie miesiące – oświadczyła.
Ślub z martwym narzeczonym może się wydawać makabryczny, ale jest całkowicie legalny. Francuskie prawo zezwala na zawarcie związku małżeńskiego z osobą zmarłą, pod warunkiem że ślub był planowany jeszcze za życia narzeczonego lub narzeczonej. Tak było w przypadku Jonathana i Magali. Przez pięć lat byli parą i mają dwie córki. Starsza ma trzy lata, młodsza 18 miesięcy.
– Zanim Jonathan zginął, załatwili razem wszystkie formalności. Wybrali też suknię ślubną – tłumaczy mer Dommary-Baroncourt Christophe Caput. Według niego wdowie chodziło głównie o to, by przyjąć nazwisko męża, które noszą także ich dzieci. – On chciał, by została jego żoną. Spełniła jego życzenie – dodaje burmistrz.
Mimo iż są legalne, śluby ze zmarłymi stanowią we Francji raczej wyjątek niż regułę. W departamencie Meuse, w którym znajduje się Dommary-Baroncourt, zdarzyło się to trzy razy w ciągu ostatnich 50 lat. W całej Francji odnotowuje się rocznie około dziesięciu takich przypadków.