Reklama
Rozwiń

Hazard znów wejdzie pod stół

Właściciele jednorękich bandytów twierdzą, że obejdą nową ustawę

Publikacja: 17.11.2009 01:38

Według rządowych założeń automaty zwane jednorękimi bandytami będzie można umieszczać jedynie w kasy

Według rządowych założeń automaty zwane jednorękimi bandytami będzie można umieszczać jedynie w kasynach

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Rząd zapowiada, że nowa ustawa o grach losowych ukróci hazard i sprawi, że automaty do gier będą lepiej kontrolowane, bo znajdą się tylko w kasynach. Jednak rozmówcy z branży hazardowej, do których dotarła „Rz”, sugerują, że może stać się inaczej – właściciele tzw. jednorękich bandytów chcą stosować „patent” z przeszłości, czyli wstawiać do lokali podobnie wyglądające automaty do zabawy, które oficjalnie nie wypłacają pieniędzy.

[wyimek]W Polsce są 52 tys. jednorękich bandytów. Według oficjalnych danych miesięczny zysk z jednego to 4,5 tys. zł [/wyimek]

Branża hazardowa liczy, że to się uda. Bowiem w rządowym projekcie zapisano, że automaty w kasynach oferują „wygrane pieniężne lub rzeczowe”, a to – oficjalnie – nie dotyczy automatów do zabaw.

– Hazard będzie więc kwitł, tyle że wygrane będą wypłacane pod stołem – sugerują osoby znające branżę hazardową.

Jak miałoby to wyglądać w praktyce? – Automat zabawka jest wstawiany do klubu. Grający widzą informację, że maszyna nie wypłaca wygranych, ale barman i właściciel lokalu będą pieniądze wypłacać pokątnie. To ryzykowne, jednak się opłaci – tłumaczy rozmówca „Rz”.

– To tak jak z karuzelą w hipermarkecie, która się kręci, jeśli wrzucisz 2 zł – dodaje nasz inny informator.

Tak już było w tym biznesie: do 2003 r., kiedy to oficjalnie automaty nie wypłacały pieniędzy. A nieoficjalnie ludzie wygrywali i przegrywali na nich fortuny. – Pieniądze wypłacali barmani czy właściciele sklepu. Pod stołem – przyznaje rozmówca „Rz”.

Potwierdza to Jarosław S. ps. Masa, najbardziej znany w kraju świadek koronny. – Grający płacił właścicielowi niewielką opłatę za użycie maszyny, np. kupował żetony za 2 złote. Oficjalnie grał tylko dla zabawy, bo nie wypłacał on pieniędzy. W rzeczywistości, kiedy była wygrana, dostawał ją pod stołem – mówi „Rz”.

Czy teraz znów tak będzie? Na tę groźbę wskazuje przedstawiciel jednej z największych na polskim rynku firm zajmujących się automatami o niskich wygranych (zgodził się rozmawiać, pod warunkiem że nie ujawnimy jego miejsca pracy i nazwiska): – Ludzie już wyszukują luk w ustawie i myślą o rozwiązaniu wykorzystywanym w przeszłości: zamiast automatów do gier z wygranymi będą oficjalnie wstawiane zabawki. Jeśli klient wygra, dostanie pieniądze. Jeśli przegra, gotówka trafi do nas. Wszystko zgodnie z prawem. Straci tylko budżet.

Dlaczego? Bo to nierejestrowane dochody.

Jednak wiceminister finansów Jacek Kapica zapewnia, że zapisy w projekcie są wystarczające. Bo istotne jest to, że gra zawiera „element losowości”. – Każdy automat, w przypadku którego wygrana jest losowa, będzie mógł stać tylko w kasynie. To wykluczy możliwość nadużyć – mówi „Rz” Kapica.

– Zapis o tym, że gra jest losowa, łatwo ominąć – sugerują nasi rozmówcy znający branżę.

Także celnicy przyznają „Rz”, iż branża hazardowa będzie szukać furtek w przepisach. – To są duże zyski, ludzie posmakowali pieniędzy, więc będą szukać sposobów, by obejść prawo – mówi jeden z funkcjonariuszy.

– Ustawa wiele obiecuje, a jej autorzy zapewniają, że automaty będą pod ścisłą kontrolą. Ale, jak pamiętamy, z kontrolą zawsze były problemy. Mam wątpliwości, czy kontrole będą skuteczne – mówi „Rz” poseł PiS Zbigniew Wassermann.

W Polsce są 52 tys. jednorękich bandytów. Według danych z firm średni miesięczny zysk z jednego z nich to 4,5 tys. zł. Ale „Masa” mówi o większych zyskach: – Jedna maszyna przynosi miesięcznie ok. 10 tys. zł zysku. To duża pokusa. Część firm może przejść do szarej strefy.

[i]—asta[/i]

[ramka][b]Prawnicy alarmują: taki pośpiech grozi błędami [/b]

W kilka dni nie da się opracować dobrej ustawy – prawnicy przestrzegają, że przez zbyt szybkie tempo prac nowa ustawa hazardowa może się okazać legislacyjnym bublem. Parlament chce ją uchwalić w trzy dni.– Trudno nie krytykować takiego działania. Tam, gdzie mamy do czynienia z precyzyjnymi regulacjami, a tak jest w tym wypadku, trzeba postępować nadzwyczaj uważnie. A co nagle, to po diable – przestrzega w rozmowie z „Rzeczpospolitą” konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek.

Podobnie ocenia sprawę prof. Zygfryd Siwik z Rady Legislacyjnej przy premierze. – Pośpiech wskazany jest przy łapaniu pcheł, a nie w legislacji. Tym bardziej przy tak skomplikowanych aktach, które zahaczają i o prawo podatkowe, i o karne, i o inne – zaznacza prof. Siwik. Prace nad rządowym projektem zaostrzającym przepisy hazardowe mają się zacząć w Sejmie dziś. Już w sobotę ustawa ma zostać wysłana do prezydenta. – „Biegunka legislacyjna” to kaleczenie prawa – dodaje prof. Siwik.

Jego zdaniem w przypadku ustawy hazardowej takie tempo nie ma też uzasadnienia merytorycznego. Opozycja uważa, że chodzi o propagandowy chwyt, którym Platforma chce odwrócić uwagę od afery hazardowej. – Niestety, czasem cele polityczne biorą górę nad merytorycznymi – podsumowuje prof. Zygfryd Siwik.

Rząd tłumaczy, że ustawa musi być gotowa do końca listopada z powodów podatkowych.

[i] —Karol Manys[/i][/ramka]

Rząd zapowiada, że nowa ustawa o grach losowych ukróci hazard i sprawi, że automaty do gier będą lepiej kontrolowane, bo znajdą się tylko w kasynach. Jednak rozmówcy z branży hazardowej, do których dotarła „Rz”, sugerują, że może stać się inaczej – właściciele tzw. jednorękich bandytów chcą stosować „patent” z przeszłości, czyli wstawiać do lokali podobnie wyglądające automaty do zabawy, które oficjalnie nie wypłacają pieniędzy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kraj
Awaria na stacji Warszawa Praga. Poranne zakłócenia na torach
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy