Na przygotowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) szczyt do stolicy Włoch przybyli przywódcy 60 państw. Te najbogatsze, zrzeszone w G8, od których oczekuje się najwięcej, reprezentować będzie tylko gospodarz – premier Silvio Berlusconi. Przyjechali za to dyktatorzy Robert Mugabe (Zimbabwe), Hugo Chavez (Wenezuela) i Muammar Kaddafi (Libia). Włoskie media podejrzewają, że to dla nich okazja do rozgłosu i wygłoszenia antyzachodnich tyrad.
Specjalnym gościem szczytu będzie Benedykt XVI, który wygłosi w poniedziałek przemówienie do uczestników. Również w poniedziałek, pierwszego dnia obrad, będzie podpisana wspólna deklaracja. Liczy siedem stron, na których wymieniono najszczytniejsze intencje i plany. Mowa jest o „wzmożeniu wysiłków”, by zrealizować podjęte wcześniej zobowiązanie zmniejszenia liczby głodnych o połowę do 2015 r. O innym – likwidacji głodu na świecie do 2030 r. – dokument milczy. Zapewne dlatego, że mimo obietnic nie udało się z powodu kryzysu doprowadzić do tego, by na pomoc dla rolników w krajach ubogich przeznaczać rocznie 44 mld dolarów. Deklaracja wyraża za to satysfakcję, że podczas tegorocznego szczytu państw G8 i G20 uczestnicy zobowiązali się przeznaczyć na wspieranie rolnictwa 20 mld dolarów w ciągu najbliższych trzech lat. Cytowane przez włoskie media ekspertyzy mówią, że w optymistycznym wariancie zmniejszenie liczby głodnych o połowę może się udać nie wcześniej niż w 2030 roku, a z całkowitą likwidacją głodu trzeba będzie poczekać do XXII wieku. Powodów do optymizmu jest niewiele. Podczas zeszłorocznego szczytu FAO liczbę głodujących szacowano na blisko 862 mln, dziś – na ponad miliard.
Deklaracja ostrzega, że do 2050 populacja świata zwiększy się o 50 proc. (do 9 mld) i żeby wszystkich wyżywić, trzeba będzie zwiększyć produkcję żywności o 70 proc. Szef koncernu spożywczego Nestle Peter Brabeck-Letmathe skarżył się na aktywistów organizacji przeciwnych genetycznie zmodyfikowanej żywności. Nazwał ich dobrze odżywionymi pięknoduchami, którzy rzeczywistość biednych, głodnych państw, gdzie brakuje wody, za to plenią się insekty, znają tylko z telewizji i usług biur podróży.
By zwrócić uwagę świata na to, że co szósty mieszkaniec Ziemi cierpi głód i co 6 sekund z głodu umiera dziecko, sekretarz generalny FAO Jacques Diouf przeprowadził w sobotę 24-godzinny strajk głodowy w siedzibie organizacji. W akcie solidarności od jedzenia i picia powstrzymywali się w tym czasie sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon i burmistrz Rzymu Gianni Alemanno. Dziennik „Il Giornale” wypomniał Dioufowi, że FAO przeznacza 73 proc. pokaźnego budżetu na biurokrację.
W niedzielę w Rzymie walkę z głodem rozpoczęły na specjalnym sympozjum żony szefów państw niezaagażowanych, w tym panie Ahmadineżad i Mubarak, których mężowie nie pojawią się na szczycie.