Mogłoby się wydawać, że żądanie podatku od podatku, zwłaszcza tego zapłaconego, to czysty absurd. Nie dla skarbówki.
Zakwestionowana firma
Siatkarz miał umowę z klubem sportowym. Początkowo rozliczał się z nim jako firma, wystawiając co miesiąc faktury. Klub na tej podstawie wypłacał mu należności z VAT.
Czytaj też: VAT z pustych faktur: sportowiec zapłaci, bo kluby nie chciały oddać odliczenia
Problemy zaczęły się, gdy w 2013 r. fiskus uznał, że sportowca łączy z klubem umowa zlecenia. A to oznaczało, że nie był VAT-owcem, czyli faktury wystawiał bezpodstawnie. Ponadto to, co wypłacał mu klub, nie było przychodem z działalności, ale z innego źródła.
Fiskus uznał też, że PIT powinien zostać wyliczony od całej kwoty, łącznie z VAT. Tłumaczył, że wyrażona w art. 11 ust. 1 ustawy o PIT zasada ustalania przychodu nie przewiduje pomniejszania otrzymanych pieniędzy o należny VAT, tak jak przychodu z firmy. Co prawda zgodnie z art. 155 ustawy o VAT w przypadkach w niej nieuregulowanych do przychodów opodatkowanych PIT nie zalicza się m.in. należnego VAT, jednak nie ma on zastosowania, bo usługi podatnika w ogóle nie podlegały VAT.