W przyszłorocznym budżecie mają znaleźć się pieniądze dla nowych urzędników mianowanych. Zgodnie z trzyletnim planem mianowań w przyszłym roku ma być ich 245. Tegoroczny wynosił zaledwie 30, czyli tyle, ile osób skończyło Krajową Szkołę Administracji Publicznej.
– Dobrze się stało, że zostało wznowione postępowanie kwalifikacyjne w służbie cywilnej. Ubytek urzędników mianowanych oznacza bowiem deprofesjonalizację służby – komentuje Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.
Czytaj więcej
Pensje urzędników miały być zamrożone także w przyszłym roku. Teraz władza proponuje im dodatkowe 4,4 proc., ale to wciąż za mało, by zatrzymać strajki.
Ograniczony rozwój
Aby uzyskać mianowanie, trzeba zdać trudny egzamin. Zgodnie z ustawą o służbie cywilnej o uzyskanie mianowania może starać się osoba, która jest m.in. pracownikiem służby cywilnej, posiada co najmniej trzyletni staż pracy w służbie cywilnej, jest magistrem i zna co najmniej jeden język obcy. Mianowanie otrzymują też absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Mianowanie łączy się z prestiżem, dodatkiem do wynagrodzenia, dodatkowym urlopem i teoretycznie gwarancją nieusuwalności ze służby, co ma gwarantować jej apolityczność.
Egzaminy na urzędnika mianowanego w tym i zeszłym roku się nie odbyły. Zgodnie z przyjętym w zeszłym roku limitem mianowań w 2022 i 2023 r. miało być ich po 40. Rząd zmienił jednak zdanie. I dobrze, bo w związku z odejściami urzędników ze służby cywilnej m.in. na emeryturę ich liczba maleje.