Temida jest ślepa. Dlatego na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy może liczyć nawet oszust. Przekonał się o tym nierzetelny podatnik, którego przyłapał fiskus, ale za którym ujął się sąd administracyjny.
Sprawa dotyczyła rozliczenia firmowego PIT za 2006 r. Podatnik prowadził działalność polegającą na handlu samochodami używanymi (autokomis). Fiskus przyjrzał się tej działalności i uznał, że przedsiębiorca rozlicza swój biznes nierzetelnie. Przede wszystkim nie wykazuje bądź zaniża przychody ze sprzedaży aut, nie wykazuje też ich zakupu. Urzędnicy zarzucili też, że nie ujmował w przychodach kwot prowizji z tytułu pośrednictwa finansowego.
Z ustaleń organów wynikało, że właściciel komisu pośredniczył w uzyskiwaniu kredytów na zakup oferowanych przez niego aut.
Po oszacowaniu fiskus przyjął, że marża handlowa mężczyzny wyniosła 110,36 proc. Nie dał też wiary, że zwracał on swoim klientom w gotówce różnicę między kwotą kredytu wpływającą na jego rachunek a ceną pojazdu wskazaną na fakturze.
Ostatecznie zobowiązanie w PIT za 2006 r. przedsiębiorcy określono na ponad 100 tys. zł plus prawie 7 tys. zł odsetek od niezapłaconych w terminie zaliczek.