Utrata zaufania jako przyczyna rozwiązania umowy w wyroku SN

Pracownik musi uważać, by nie zmarnować zaufania prezesa przez krytykę odmowy podwyżki i niesubordynację w rozliczeniach finansowych.

Aktualizacja: 26.03.2018 08:31 Publikacja: 26.03.2018 07:45

Utrata zaufania jako przyczyna rozwiązania umowy w wyroku SN

Foto: Fotolia

Im wyżej w hierarchii firmy, tym większe znaczenie ma zaufanie do pracownika. To sedno wyroku Sądu Najwyższego – Izby Pracy.

Powód przez ponad dziesięć lat pracował w dużej firmie jako dyrektor finansowy, ale od pewnego czasu jego relacje z prezesem się psuły. Przyczyną wypowiedzenia mu umowy była utrata zaufania prezesa, po tym jak miał przekroczyć dopuszczalne granice krytyki jego decyzji o odmowie przyznania mu podwyżki, jak i innym menedżerom. Po drugie, wbrew wskazaniu prezesa kupił do swego służbowego bmw nie tylko opony, ale cały komplet kół. Po trzecie, wykupił szkolenie w Londynie (za 100 tys. zł). Choć spółka miała mu je pokryć tylko w 1/3, wystawił jednak wniosek o zwrot całej kwoty. Zwolniony menedżer domagał się przywrócenia do pracy na poprzednich warunkach i wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. W trakcie procesu kwota roszczenia przekroczyła 2 mln zł.

W ocenie Sądu Rejonowego podana przyczyna wypowiedzenia była rzeczywista i uzasadniała rozwiązanie umowy, więc powództwo oddalił. Innego zdania był Sąd Okręgowy w Warszawie. W jego ocenie gdyby powód nie zakwestionował decyzji prezesa i nie domagał się znacznej podwyżki, nie doszłoby do zwolnienia. Zakup całych kół nie mógł być przyczyną utraty zaufania, skoro prezes o tym wiedział i udzielił mu potem podwyżki części ruchomej wynagrodzenia oraz zgodził się na dofinansowanie do bardzo drogiego szkolenia. SO doszedł jednak do przekonania, że przywrócenie powoda do pracy byłoby niecelowe, gdyż zdarzenia te zrodziły konflikt między stronami, a wzajemna niechęć powoda i prezesa była wyraźnie dostrzegalna w trakcie przesłuchania w sądzie, kiedy powód zadawał prezesowi pytania podniesionym głosem i z dezaprobatą wyrażał się o jego odpowiedziach. Z tych względów zamiast przywrócić go do pracy, przyznał mu tylko 132 tys. zł odszkodowania.

Pełnomocnik powoda mec. Anna Świątkiewicz wskazywała przed SN, że jedynym z zarzutów pozwu była dyskryminacja powoda, i choć ten wątek sąd I instancji wyłączył do innej sprawy, to w takiej sytuacji nie mogły powoda spotkać żadne szykany, a szykaną jest właśnie to zwolnienie. Co się zaś tyczy innych zarzutów, to były nieaktualne, gdyż prezes przez około półtora miesiąca normalnie z nim współpracował, czego wyrazem była podwyżka części ruchomej pensji. W jej ocenie powodem zwolnienia było to, że nie wykupił udziałów w spółce.

Pełnomocnicy spółki mecenasi Andrzej Orzechowski i Grzegorz Ruszczyk replikowali, że aby mówić przebaczeniu, powinien upłynąć przynajmniej rok nienagannej pracy, jak przy dyscyplinarkach. Były więc podstawy do zwolnienia.

SN przychylił się do tej argumentacji.

– Pracownik ma prawo negocjować podwyżkę wynagrodzenia, może też zwracać się z tym aż do zarządu. Tego zachowania nie można zakwalifikować jako nadszarpywania zaufania. Z kolei wykupienie udziałów lub nie przez menedżera może być podstawą dywersyfikacji wynagrodzenia, gdyż takie kupno buduje zaufanie wśród kadry firmy – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Krzysztof Staryk. – Z kolei wyraźnie zignorowanie polecenia przełożonego co do kupna droższego sprzętu czy szkolenia i próba obciążenia nim formy mogło podważyć zaufanie i uzasadniało zwolnienie.

SN uwzględnił kasację spółki i nakazał SA ponowne rozpoznanie sprawy.

sygnatura akt: II PK 75/17

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.domagalski@rp.pl

Im wyżej w hierarchii firmy, tym większe znaczenie ma zaufanie do pracownika. To sedno wyroku Sądu Najwyższego – Izby Pracy.

Powód przez ponad dziesięć lat pracował w dużej firmie jako dyrektor finansowy, ale od pewnego czasu jego relacje z prezesem się psuły. Przyczyną wypowiedzenia mu umowy była utrata zaufania prezesa, po tym jak miał przekroczyć dopuszczalne granice krytyki jego decyzji o odmowie przyznania mu podwyżki, jak i innym menedżerom. Po drugie, wbrew wskazaniu prezesa kupił do swego służbowego bmw nie tylko opony, ale cały komplet kół. Po trzecie, wykupił szkolenie w Londynie (za 100 tys. zł). Choć spółka miała mu je pokryć tylko w 1/3, wystawił jednak wniosek o zwrot całej kwoty. Zwolniony menedżer domagał się przywrócenia do pracy na poprzednich warunkach i wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. W trakcie procesu kwota roszczenia przekroczyła 2 mln zł.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP