W procesie o odszkodowania za straty w biznesie może bowiem spotkać się z zarzutem, że nie wykorzystał wszystkich możliwości, by ograniczyć straty mimo aresztowania.
Czytaj także: Kiedy prezes spółki może trafić do więzienia?
Dobrze mu szło, ale...
To był jeden z głównych zarzutów ze strony państwa (prokuratury i sądu) w sporze z Piotrem P. – przed kilkunastu laty dobrze sobie radzącym prezesem spółki jawnej (której był też wspólnikiem) zatrudniającej w zakładzie pracy chronionej w branży drzewnej ok. 500 osób, w lwiej części niepełnosprawnych. Z tego powodu spółka korzystała z prawa do zwrotu VAT, bez którego biznes był nieopłacalny. W 2001 r. Piotr P. został tymczasowo aresztowany na osiem miesięcy w związku z podejrzeniem wyłudzenia ulgi podatkowej. Niesłusznie, co potem potwierdziły sądy.
Z tego powodu wystąpił o odszkodowanie na podstawie art. 552 § 4 kodeksu postępowania karnego, który je przewiduje w wypadku niewątpliwie niesłusznego tymczasowego aresztowania lub zatrzymania. Argumentował, że brak prezesa w firmie, a zwłaszcza informacja o jego aresztowaniu, wystraszył kontrahentów, doprowadzając ją do faktycznej plajty. W trwającym kilkanaście lat procesie sądy Okręgowy w Bydgoszczy i Apelacyjny w Gdańsku zasądziły mu 6 mln zł za straty w firmie w trakcie aresztowania, jak też w ciągu roku po opuszczeniu aresztu, uznając, że po tym okresie mógł już odbudować firmę. Dość szybko założył zresztą podobną, uzyskując porównywalne zyski (do czasu zniesienia ulgi podatkowej z końcem 2003 r.).
Werdykt do Sądu Najwyższego zaskarżyły obie strony. Pełnomocnicy Pawła P., profesorowie Zbigniew Banaszczyk i Piotr Machnikowski oraz mec. Damian Tokarczyk, którzy domagali się zwiększenia odszkodowania za następny rok i odsetek od rozpoczęcia procesu. W ich ocenie nie można wymagać od osoby aresztowanej, by prowadziła z aresztu interesy i zaraz po wyjściu ratowała firmę. Z kolei pełnomocnicy ze strony państwa, w tym radca Prokuratorii Grzegorz Ciągło, argumentowali, że Paweł P. w areszcie spotykał się z wiceprezesem i żoną, a nadto mógł ustanowić inną osobę do prowadzenia spraw spółki. Kwestionował też legitymację prezesa do wytoczenia takiej sprawy, gdyż chodzi tu o straty spółki. Wreszcie brakuje związku przyczynowego między zatrzymaniem prezesa a stratami spółki.