Komercjalizacja spółek: Pieniądze z wiedzy naukowej

Współpraca nauki i biznesu powoduje regularny przepływ informacji pomiędzy tymi sektorami, dzięki czemu potrzeby rynku stymulują kierunki podejmowanych prac badawczych a biznes rozwija się szybciej

Publikacja: 03.04.2012 03:30

W związku z  wprowadzonymi ustawami reformującymi naukę polską  wiele mówi się o jej komercjalizacji. Brzmi  to poważnie,  jednak trudno nie ulec wrażeniu, że wiele osób nie wie, jak podejść do nowych możliwości od strony praktycznej. W konsekwencji  jednostki naukowe nie wykorzystują w pełni swojego ogromnego potencjału i zaplecza naukowego, a szkoda, ponieważ sama komercjalizacja niesie ze sobą wiele korzyści.

Wskazać można chociażby na to, że współpraca nauki i biznesu powoduje regularny przepływ informacji pomiędzy tymi sektorami, dzięki czemu potrzeby rynku stymulują kierunki podejmowanych prac badawczych, biznes rozwija się szybciej dzięki łatwiejszemu dostępowi do najnowszych wyników badań a gospodarka krajowa zyskuje na innowacyjności. Dlaczego nie jest to powszechne? Przyczyn można upatrywać w wielu czynnikach,  nie ma jednoznacznych instrukcji, jak przeprowadzić komercjalizację krok po kroku,  zauważa się niechęć instytucji naukowych do współpracy z biznesem,  w jednostkach naukowych brakuje specjalistów, którzy mogliby zająć się kompleksowo tym procesem.

Pozostało 91% artykułu

Dostęp do artykułu wymaga aktywnej subskrypcji!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt