Zakończyły się konsultacje społeczne projektu ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa, która ma implementować do polskich przepisów unijną dyrektywę o sygnalistach (2019/1937 z 23 października 2019 r.). „Rzeczpospolita" dotarła do części uwag organizacji przedsiębiorców, jakie zostały przesłane do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Kto dokładnie będzie pod ochroną?
Konfederacja Lewiatan w swoich uwagach podkreśla, że projekt wymaga dopracowania lub wyjaśnienia zawartych w nim rozwiązań, ponieważ przyjęcie ich w zaproponowanym brzmieniu może prowadzić do nieproporcjonalnych utrudnień oraz skutków odmiennych od zamierzonych.
– Nasze firmy członkowskie podniosły wiele wątpliwości odnośnie do projektu ustawy, którego materia jest bardzo złożona. Wiele pytań dotyczyło funkcjonowania procedury zgłoszeń, w tym zakresu ochrony i statusu sygnalisty. Podstawowe pytanie jest takie, czy rejestr zgłoszeń wewnętrznych powinien uwzględniać wszystkie zgłoszenia trafiające do przedsiębiorcy, czy też należy w nim umieszczać jedynie zgłoszenia, które przeszły pierwszy etap weryfikacji i dotyczą faktyczne naruszenia prawa? – zastanawia się Robert Lisicki, dyrektor departamentu prawa pracy w Konfederacji Lewiatan. – Kontrowersje wzbudza również regulacja, od kiedy uznajemy osobę zgłaszającą nieprawidłowości za sygnalistę objętego szczególną ochroną. Czy każdy autor zgłoszenia trafiającego do przedsiębiorcy automatycznie powinien zostać uznany za sygnalistę i objęty ochroną od momentu przesłania zgłoszenia?
Przedsiębiorcy podnoszą również, że projekt przyznaje ochronę należną sygnalistom osobom wyłącznie pomagającym z złożeniu takiego zgłoszenia. Może się wtedy okazać, że osoba, która pomogła sygnaliście wysłać e-mail, nawet nie znając jego treści, skorzysta z dobrodziejstw nowych przepisów.
Lewiatan podkreśla, że w projekcie pominięto regulacje dla grup kapitałowych i wynikających z tego zależności zarówno organizacyjnych, jak i prawnych.