Fiskus chętnie stawia zarzuty nie tylko oszustom. Na szczęście nie zawsze wygrywa. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku wytknął skarbówce, że nie może uznawać za pustą fakturę dokumentu, który jedynie został wystawiony za wcześnie. To może być ważne orzeczenie dla uczciwych firm, które w sidła fiskusa wpadły przez pandemię.
Sprawa dotyczyła profesjonalisty od rachunkowości i doradztwa podatkowego. Kłopoty spółki zaczęły się w połowie ubiegłego roku, gdy fiskus określił jej podatek do zapłaty wynikający z wystawionej w marcu 2020 r. faktury sprzedażowej. Chodziło o ponad 130 tys. zł VAT oraz prawie 30 tys. zł sankcji, czyli dodatkowego zobowiązania.
Z ustaleń wynikało, że w marcu 2020 r. spółka przyjęła zamówienie na dostawę drogiego, specjalistycznego urządzenia. Wystawiła fakturę i uwzględniła ją w deklaracji VAT-7 za marzec 2020 r. Faktyczna dostawa urządzeń nastąpiła dopiero na początku lutego 2021 r. Firma wystawiła nową fakturę, a starą skorygowała jako anulowanie wcześniejszej sprzedaży.
Nie umknęło to fiskusowi, który na podstawie plików JPK_VAT doszedł do wniosku, że spółka odliczyła podatek naliczony z pierwotnej faktury z marca 2020 r. A w jego przekonaniu był to dokument nieodzwierciedlający rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. I choć fiskus nie kwestionował, że spółka skorygowała fakturę, zauważył, że dopiero po roku. W tej sytuacji trudno uznać, że jej działania były nakierowane na wyeliminowanie ryzyka jakichkolwiek strat we wpływach budżetu. Fiskus za zasadne uznał sięgnięcie po sankcyjny art. 108 ust. 1 ustawy o VAT dotyczący tzw. pustych faktur.
Spółka protestowała. Nie widziała nic dziwnego, że firma zajmująca się doradztwem i rachunkowością może pośredniczyć w dostawie maszyny. Podkreśliła też, że zamówiony sprzęt miał być produkowany na terenie Włoch, a opóźnienie w jego dostawie spowodowane były pandemią i nieporozumieniami w komunikacji z użytkownikiem końcowym. Zaskarżyła decyzje fiskusa do sądu i wygrała.