W czwartek Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne spółki, której fiskus zarzucił, że za tanio sprzedała dwa bloki mieszkalne. W ocenie sądu nawet przy nietypowej transakcji urzędnicy mają prawo ustalić wartość rynkową nieruchomości.
Kłopoty firmy zaczęły się, gdy za 500 tys. zł sprzedała dwa bloki z mieszkaniami zakładowymi spółce prowadzonej przez związki zawodowe. Metr mieszkania wychodził po 90 zł. Tak atrakcyjna cena zwróciła uwagę fiskusa, który uznał, że cena z aktu notarialnego znacznie odbiegała od wartości rynkowej nieruchomości w okolicy. A w takiej sytuacji może ją zakwestionować, wezwać do jej podwyższenia, a przy braku reakcji podnieść ją sam po zasięgnięciu opinii biegłego.
Czytaj też: Fiskus ustala wartość nieruchomości
I tak rozpoczął się żmudny proces ustalania, ile powinny kosztować dwa bloki z kilkudziesięcioma mieszkaniami. Przy pierwszym podejściu biegły wyliczył cenę metra mieszkania na 800 zł, potem skoczyła ona do 1000 zł, ale ostatnia biegła wyliczyła ją na nieco ponad 500 zł. Spółka i z tym się nie zgodziła. Wskazywała, że ze względu na specyficzne okoliczności transakcji cena nie mogła być wyższa.
Sprawa trzy razy trafiała na wokandę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach i do NSA, ale skończyła się porażką spółki. NSA przyznał, że transakcja była specyficzna. Jak jednak tłumaczył sędzia NSA Jerzy Płusa, to, że na lokalnym rynku nikt w tym czasie nie sprzedawał całych bloków, nie oznacza, że nie można ustalić ich realnej wartości. Fiskus miał prawo zakwestionować cenę, bo odbiegała ona od cen rynkowych, a ostatni biegły prawidłowo ją ustalił, biorąc pod uwagę specyficzne warunki. Wyroki są prawomocne.