Gdy planu nie ma, nowa zabudowa musi odwzorowywać zabudowę już istniejącą.
Gmina Turośń Kościelna w woj. podlaskim, której atrakcją jest zalew i położenie na skraju Narwiańskiego Parku Narodowego, nie dopracowała się jeszcze takiego planu.
Właśnie w tej gminie małżeństwo złożyło wniosek o ustalenie warunków zabudowy dla budynku jednorodzinnego. Miał powstać na działce we wsi Dobrowoda, w której przeważają zabudowania rolnicze, z domami mieszkalnymi o tradycyjnej formie. Wznoszone dotychczas budynki mieszkalne i letniskowe wpisywały się w tę formę, w wyniku czego nie było rozdźwięku między nową i „starą" zabudową.
Planowany obiekt miał być inny. Miał mieć nieregularną formę i dach w kształcie łupiny. Wójt doszedł więc do wniosku, że nowy budynek zaburzy ład przestrzenny całej miejscowości. Zdecydował zatem, że inwestorzy nie mogą wybudować domu w przewidzianej formie architektonicznej. Przepisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wymagają przestrzegania zasady dobrego sąsiedztwa. Zamierzenia inwestycyjne muszą być dostosowane do miejscowej zabudowy w celu zagwarantowania ładu przestrzennego.
Od odmownej decyzji wójta inwestorzy odwołali się – lecz bezskutecznie – do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a następnie złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Stwierdzili, że rygorystyczne traktowanie zasady dobrego sąsiedztwa uniemożliwia zamierzenia budowlane. Zarzucili błędną wykładnię tego pojęcia oraz niewłaściwe określenie obszaru analizowanego. Zdaniem małżeństwa ich dom nie wchodzi w kolizję z ładem przestrzennym. Rozproszona zabudowa mieszkalna, rolnicza i letniskowa nie tworzy bowiem żadnego zwartego kompleksu.