To, jaki sposób płatności wybrać do rozliczenie kontraktu, zależy od bardzo wielu czynników. Z jednej strony można wskazać na poziom znajomości partnera handlowego i stopień zaufania, jakim darzą się obie strony (jak często lub jak długo współpracują ze sobą, czy dochodziło do opóźnień lub niepełnego realizowania płatności), jako element decydujący o takim wyborze. Drugi istotny czynnik to wielkość danego kontraktu w stosunku do całego obrotu firmy. Jeszcze inny wiąże się z posiadaniem oddziału, przedstawicielstwa, agenta lub innej zaufanej osoby działającej bezpośrednio na rynku tego kraju, z którego pochodzi firma – druga strona kontraktu. Chodzi o to, czy w przypadku opóźnień, braku zapłaty będzie tam ktoś, kto zna lokalne realia, umie poruszać się na danym rynku i będzie w stanie mobilizować dłużnika do zapłaty. Pozostaje wreszcie ogólna skłonność do ryzyka: czy jest ona duża, umiarkowana, czy też mała, a także to, ile firma jest skłonna przeznaczyć na pokrycie kosztów związanych z wyborem bezpieczniejszych, ale też zwykle droższych metod płatności.
Nie ma się bowiem co oszukiwać. Bezpieczeństwo idzie zwykle w parze z kosztami. Najszybsze, najprostsze i najczęściej też najtańsze metody płatności – choćby takie jak przelew – nie dają żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Zilustrujmy to przykładem.
PRZYKŁAD
Firma X dostarczyła tysiąc sztuk elektrycznych czajników do zamawiającego, do ładunku dołączając fakturę handlową. Z dokumentu wynika, że płatność za towar ma nastąpić 21 dnia po odebraniu i sprawdzeniu ładunku przez kupującego. Taki zapis wynika bowiem z kontraktu. Po tym czasie pieniądze nie trafiają do sprzedawcy. Monit u kontrahenta przynosi informację, że wprawdzie towar dotarł, ale jeszcze trwa jego sprawdzanie, więc termin 21 dni jeszcze nie zaczął biec. Pouczenie, że takie sprawdzenie powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki przynosi tylko potwierdzenie, że płatność na pewno nastąpi w ciągu następnych 14 dni. Po upływie tego czasu na konto sprzedającego nadal nie wpłynęły pieniądze. Jaki będzie ciąg dalszy? Czy kupujący okaże się ostatecznie wypłacalny i tylko przeciąga termin płatności, czy okaże się oszustem? Rozstrzygnięcie tej kwestii pozostawiamy czytelnikom.
Sam przelew jest oczywiście bezpieczną instytucją, w tym sensie, że za jego prawidłowe wykonanie odpowiadają banki, biorące udział w przekazaniu środków. Od strony technicznej taka płatność jest więc zwykle dobrze zabezpieczona. Jednak wyłącznie od kontrahenta zależy, czy przyjdzie on do banku (w rzeczywistości pytanie będzie raczej brzmiało, czy siądzie przed komputerem) i zleci przelew. Sam bank, w którym kontrahent ma rachunek, tego nie zrobi, ani też nie przymusi do tego swojego klienta, choćby wiedział, że ten jest dłużnikiem, a wierzytelność jest wymagalna.