Sprawy cen transferowych to – oprócz zapobiegania wyłudzeniom VAT – jeden z priorytetów Ministerstwa Finansów w sprawach podatkowych. Nieprzypadkowo w wydanym w ostatni czwartek komunikacie dotyczącym przyszłorocznego budżetu resort napisał, że „uszczelnienie w obszarze podatków dochodowych, w tym cen transferowych", ma być jednym z najważniejszych sposobów zapełnienia państwowej kasy.
Temu celowi mają służyć m.in. obowiązujące od 1 stycznia zaostrzone przepisy ustaw o podatkach dochodowych. Wprowadzają dla podmiotów powiązanych obowiązki dokumentowania transakcji specyficznych dla kraju, dla całego przedsiębiorstwa wielonarodowego oraz analizy ryzyka. W praktyce oznacza to, że firmy o obrotach powyżej 2 mln euro mają sporo nowych obowiązków, przy czym wymagania rosną wraz z przychodami.
Na razie tylko projekt
Sprostanie tym wymaganiom może być trudne. Wprawdzie ustawy o podatkach dochodowych przewidują ogólne warunki dokumentowania transakcji, ale szczegółów na razie można się tylko domyślać. Minister finansów nie wydał bowiem dotychczas rozporządzenia, w którym sprecyzowałby wymagania dokumentacyjne. Wydał takie przepisy dla międzynarodowych firm, dotyczące raportowania transakcji w różnych krajach, ale mniejsi podatnicy wciąż czekają na instrukcje.
Istnieje wprawdzie projekt takiego rozporządzenia, datowany na listopad ubiegłego roku, do dziś jednak nie zostało ono wydane. Wciąż jest w fazie konsultacji publicznych.
Trzeba opisać ryzyko i aktywa
Nowe warunki dokumentacyjne cen transferowych przewidują, że pierwszy komplet wymaganych dokumentów trzeba złożyć do 31 marca 2018 r. Do tego dnia zostało jeszcze siedem miesięcy, jednak to niewiele wobec ilości potrzebnych materiałów. Co więcej – na początku roku kalendarzowego księgowi zwykle zamykają księgi i sporządzają zeznanie podatkowe. Dokumentacja odnosząca się do cen transferowych praktycznie powinna być zatem gotowa do końca tego roku.