Rosjanie dotarli do polskich pseudokibiców. "Możliwy nawet atak terrorystyczny"

Służby rosyjskie znalazły dojście do środowiska polskich pseudokibiców i będą ich inspirowały. Jest duże prawdopodobieństwo, że ataki polityczne z ich udziałem powtórzą się – mówi dr hab. Piotr Chlebowicz i dr hab. Tomasz Safjański, kryminolog i kryminalistyk.

Publikacja: 29.04.2024 04:30

Kary dla pseudokibiców wobec bardzo słabo działającej policji nie działają skutecznie.

Kary dla pseudokibiców wobec bardzo słabo działającej policji nie działają skutecznie.

Foto: Adobe Stock

Kilka dni temu media doniosły o zatrzymaniu dwóch Polaków, którzy napadli w Wilnie na bliskiego współpracownika Aleksieja Nawalnego. W ręce służb wpadł też mężczyzna, który miał pomagać w przygotowaniu zamachu na Wołodymyra Zełenskiego. Poinformowano, że zatrzymani są powiązani ze środowiskami kibicowskich ultrasów. Czy zaskoczyła panów ta informacja?

Tomasz Safjański: Tak, jestem tym zaskoczony. Pierwszy raz pseudokibice popełnili przestępstwo polityczne i sądzę, że mało kto się tego spodziewał. Jednak przestępczość wśród tej grupy cechuje się nieoczywistością i czyny popełniane przez pseudokibiców nie raz zaskakują, nawet nas badaczy. Przykładem jest chociażby afera korupcyjna, tzw. afera śmieciowa w warszawskim ratuszu, w której uczestniczyli też pseudokibice. Wcześniej równie zaskakujące było zorganizowane zaangażowanie się pseudokibiców w przerzut minibusami nielegalnych imigrantów na zachód Europy w okresie tzw. pierwszej fali migracyjnej z lat 2015-2016.

Piotr Chlebowicz: Ja nie jestem tym zaskoczony. Jak wskazują eksperci, Federacja Rosyjska zaczęła postrzegać przestępczość, w szczególności przestępczość zorganizowaną, jako zasób, który może być wykorzystany dla celów politycznych. I są na to przykłady. W Niemczech przestępcy są wykorzystywani w charakterze osób obsługujących tzw. „martwe skrzynki kontaktowe”. W Finlandii osoby związane z przestępczością zorganizowaną próbowały nabywać nieruchomości położne obok obiektów strategicznych. Są to sygnały, że wywiad rosyjski coraz częściej sięga po przestępczość. Wiele wskazuje na to, że Rosjanie znaleźli dojście do polskiej przestępczości zorganizowanej, w tym wypadku do pseudokibiców. Jest zlecenie pobicia realizowane przez polskich obywateli, którzy działają na terenie państwa sojuszniczego – Litwy, a celem jest rosyjski opozycjonista, ze ścisłego otoczenia Nawalnego. Jaśniejszych poszlak nie da się znaleźć.

Czytaj więcej

Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce

Środowisko pseudokibiców nie jest małe. Być może to czysty przypadek, że zatrzymani mężczyźni są kibicami?

P.C.: Trzeba podkreślić, że wśród pseudokibiców istnieją silne resentymenty. Jest to zatem dobre środowisko do znalezienia kandydatów do brudnej roboty tego rodzaju. Nie wierzę, że zatrzymani mężczyźni nie wiedzieli gdzie jadą i po co jadą. Wydaje mi się, że w tym wypadku wykorzystano skrajnie prawicowe myślenie i źle rozumiany patriotyzm. Oczywiście takie motywacje można też wzmocnić pieniędzmi.

To jest chyba pierwsza sytuacja, w której doszło do zlepienia przestępczości politycznej z przestępczością stricte kryminalną, i to w dodatku w środowisku pseudokibiców. To jest precedens i to szalenie niebezpieczny precedens.

O związkach pseudokibiców ze światem przestępczym wiemy od dawna. Cyklicznie rozbijane są kibolskie grupy handlujące narkotykami czy wymuszające haracze. Tu jednak mówimy o zaangażowaniu w przestępstwa związane z polityką. O czym to świadczy?

T.S.: Świadczy to o nieoczywistości i nieprzewidywalności działań pseudokibiców, a także o potencjale przestępczym tych grup. Musimy pamiętać, że bojówki pseudokibiców działają w pewnej sieci. Nawet jeśli kluby się nienawidzą, ale wspólny interes się opłaca to działają razem. Poza tym są osadzone w szerszej stadionowej grupie społecznej, do której należą też policjanci, żołnierze czy prawnicy. To wszystko sprawia, że pseudokibice są groźniejsi niż „Pruszków” czy „Wołomin”. Podczas ostatniego meczu Legii Warszawa na trybunach wywieszono banery z hasłami „Pozdrowienia do więzienia dla Igora i dla Maksia”, czyli dla zatrzymanych mężczyzn. To pokazuje akceptację, aprobatę i uznanie szerokiej społeczności kibiców dla tego rodzaju przestępczości.

P.C.: Jest zatem gorzej niż myśleliśmy. Stadion popiera swoich kolegów, którzy pobili rosyjskiego opozycjonistę. Oczywiście mechanizmy tłumu i myślenie grupowe odegrały tu swoją rolę. Niemniej efekt propagandowy został zrealizowany. Wygląda to na rosyjską akcję propagandową z wykorzystaniem polskich pseudokibiców i tym samym majstersztyk Kremla. Przecież to oczywiste, że pseudokibice będą się solidaryzowali z zatrzymanymi kolegami.

Czy pseudokibice jako grupa mogą mieć związki z obcymi służbami specjalnymi? Czy są na to jakieś dowody?

P.C.: Nie ma wątpliwość co do tego, że w Europie trwa wojna hybrydowa. Sytuację z Litwy traktuję w tym kontekście jak czerwoną flagę. Uważam, że służby rosyjskie znalazły dojście do środowiska polskich pseudokibiców i będą ich inspirowały lub zadaniowały. To wyraźny sygnał, że Rosja i Białoruś próbują grać na różnych fortepianach. Jednym z takich fortepianów są, jak się okazuje, pseudokibice.

T.S. Zagrożenie ze strony pseudokibiców jest nieoczywiste. Mając na względzie ich motywacje, które oprócz ekonomicznego mają podłoże rasistowskie i ksenofobiczne, mogą być łatwo wykorzystani przez obce służby specjalne, w tym w szczególności kremlowskie. Wynika to z faktu, że stosunkowo łatwo jest przeniknąć i infiltrować te grupy od środka. Problem polega na tym, że nasi agenci policyjni wyszli z tych grup, a weszli agenci obcych służb.

Czytaj więcej

Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa

„Kibole w służbie Kremla” – to jeden z tytułów które pojawiły się obok informacji ostatnich zatrzymaniach pseudokibiców. Co panowie o tym sądzą?

P.C.: To jest nadużycie. Rzeczywiście, pobicie Wołkowa jest faktem. Biorąc pod uwagę sytuację międzynarodową środowisko pseudokibiców stanowi nasze „miękkie podbrzusze” z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Jednak eksploatowanie tego tematu w tonie histerycznym przez media jest bardzo nieodpowiedzialne.

T.S.: Nie do końca się z tym zgadzam. Uważam, że grupy pseudokibiców są podatne na działania obcych służb. Potęguje to też fakt, że środowisko to przez ostatnie 8 lat nie było należycie rozpracowywane przez polskie służby. W konsekwencji sądzę, że istnieje duże prawdopodobieństwo dokonania przez pseudokibiców aktu terrorystycznego np. poprzez podłożenie ładunku wybuchowego pod dyskotekę środowisk LGBT. I może to być inspirowane przez służby specjalne wrogiego państwa.

Czy przestępstwa polityczne z udziałem pseudokibiców mogą się powtórzyć? Czy można spodziewać się kolejnych tego typów ataków?

T.S.: Uważam, że tak. Prawdopodobieństwo jest duże i sadzę, że celem takich ataków będą obywatele Ukrainy lub obiekty związane z tym państwem.

P.C.: Niestety jest to możliwe. Obserwujemy w Polsce gwałtowne załamanie sympatii proukraińskich. Podawał to ostatnio portal OKO.press. Zarządzać tymi nastrojami można poprzez środowiska prawicowe, do których należą pseudokibice ze swoją gotowością stosowania przemocy. Dodajmy do tego społeczne zmęczenie liczbą migrantów i kropki się łączą. Niestety jest to prosty sposób dla obcych służb na mieszanie w polskim kotle.

W ubiegłym roku kibice Śląska Wrocław wielokrotnie wywieszali podczas meczów antyukraińskie transparenty. „To nie nasza wojna”, „Stop ukrainizacji Polski”, „Ukraińcy mordowali dzieci na Wołyniu”. Jak Panowie odbierają te działania?

P.C.: W środowiskach pseudokibiców zawsze była obecna narracja związana z nacjonalizmem i radykalizmem. Przypomnę słynny transparent wywieszony w Wilnie „Klęknij chamie przed polskim panem”. Dlatego nie dziwią mnie hasła antyukraińskie. Niestety jako społeczeństwa nie mamy przepracowanej naszej wspólnej bolesnej historii. I teraz mamy tego efekt. Tę zadrę można łatwo sprzedawać i organizować wokół niej frustrację obywateli. Grupy pseudokibiców są do tego podatnym gruntem. Wspólny wróg, w tym wypadku Ukraina jest też swojego rodzaju spoiwem, które łączy tę grupę. Niestety, to klęska naszej polityki historycznej.

Antyukraińskie hasła na polskich stadionach podchwyciły bardzo szybko media rosyjskie wykorzystując je na korzyść Kremla. Czy takie manifestacje to mimowolne wpisywanie się w propagandę rosyjską?

P.C.: Hasła skierowane przeciwko innym narodowościom pojawiały się na stadionach na długo przed wojną na Ukrainie. W Polsce mamy generalnie problem z nacjonalizmem i ta okoliczność w tym wypadku może zostać przechwycona i wykorzystana przez stronę rosyjską.

T.S.: Widzę tutaj pewną przestrzeń do działania obcych służb i nie wykluczałbym do końca inspiracji, czy podsycania przez nie takich animozji.

Od lat zajmujecie się panowie tematem przestępczości wśród pseudokibiców. Które grupy pseudokibiców zamieszane są w zorganizowany proceder przestępczy i o jakiego typu działalności w ogóle mówimy?

P.C.: Najbardziej aktywne bojówki, które są przy tym najlepiej zorganizowane, to grupy ze Śląska czyli „Psychofani” i grupy z Krakowa – „Sharksi”. Z luźnych grup chuligańskich te grupy przekształciły się w bojówki. Stopniowo porzuciły przemoc, choć nie do końca, na rzecz przestępstw gospodarczych czy narkotykowych.

T.S.: Doszło do tego, że pseudokibice są teraz najbardziej aktywni w sektorze przestępstw narkotykowych. Chodzi głównie o przemyt i handel na bardzo szeroką skalę. Nie odłożyli jednak zupełnie na bok przestępstw takich jak wymuszenia, seks biznes, czy włamania i kradzieże. Przewagą pseudokibiców nad innymi zorganizowanymi grupami przestępczymi jest ich sieciowość i elastyczność w przywództwie. Nie ma jednego lidera czy przywódcy, jest ich wielu w zależność od rodzaju dokonywanych przestępstw.

Czytaj więcej

16 pseudokibiców warszawskiego klubu usłyszało prawie 120 zarzutów

Jak silne są obecnie grupy przestępcze zorganizowane przez szalikowców? Czy mają potencjał na realne zagrożenie bezpieczeństwu państwa?

T.S.: Patrząc na to przez pryzmat modelu oceny zagrożenia, który jest stosowany przez Europol należy stwierdzić, że zagrożenia są oczywiste i wynikają wprost z motywacji oraz sił i środków będących w dyspozycji środowisk pseudokibiców. W moim przekonaniu pseudokibice są obecnie najgroźniejszymi zorganizowanymi grupami przestępczymi w naszym kraju. Wynika to z wielu czynników, ale głównymi są wspomniana już solidarność szerokiego środowiska stadionowego oraz możliwość działania w wymiarze transgranicznym dzięki utrzymywaniu przyjaźni z kibolami z innych państw, w tym Rosji.

P.C.: Zgadzam się z tym. Szczególne zagrożenie ze strony tych grup wynika z formuły organizacyjnej. W tradycyjnych grupach przestępczych o ich sile decydowały więzi strachu i finansowe. O sile grup związanych z pseudokibicami decyduje również kapitał społeczny rozumiany w negatywnym sensie. Ci ludzie sobie bardzo ufają i jest to oparte m.in. na wspólnych wartościach i koleżeństwie. Adrenalina, wspólny ogląd świata i pieniądze to coś co skleja te struktury.

Jak państwo radzi sobie z przestępczością wśród kiboli?

T.S.: Słabo. Problemem jest brak systemowego rozpoznania zorganizowanych grup przestępczych opartych na pseudokibicach. Dekadę temu Policja tworzyła takie rozwiązania. Było to związane z Euro 2012. Wprowadzono wówczas systemowe rozpoznanie i rozpracowywanie tych grup przestępczych. Od lutego 2011 r. skierowano do walki z kibolami specjalne zespoły w Centralnym Biurze Śledczym. Dodatkowo we wszystkich komendach wojewódzkich, miejskich i powiatowych funkcjonowały zespoły zajmujące się zwalczaniem przestępczości pseudokibiców. Zespoły Centralnego Biura Śledczego do walki z przestępczością pseudokibiców zostały zlikwidowane po 2015 r. Podobnie zlikwidowane zostały struktury w większości komend miejskich i powiatowych. W rezultacie Policja utraciła rozpoznanie w światku pseudokibicowskim. Rozpracowywanie kibolskich zorganizowanych grup przestępczych przestało być priorytetem. W efekcie walka z tymi grupami ma charakter doraźny a nie systemowy, a one rosną w siłę.

P.C.: Brakuje nam skoordynowanego, systemowego działania opartego o wiedzę. Brakuje odpowiednich strategicznych analiz, w oparciu o które prowadzone byłyby działania.

Czy widzicie panowie receptę na powstrzymane rozwoju i skuteczne zwalczanie przestępczości wśród pseudokibiców?

T.S.: Państwo obecnie nie traktuje ich jako realne zagrożenie dla bezpieczeństwa społeczeństwa. A jest dokładnie odwrotnie. To jest realne zagrożenie i może zmaterializować się nawet w formie ataku terrorystycznego. Uważam, że przede wszystkim politycy-decydenci powinni dostrzec szczególne zagrożenia związane z bojówkami kibicowskimi.

P.C.: Recepta jest wieloskładnikowa. Jest to m.in. odtworzenie struktur, które zajmowałyby się profesjonalnie zwalczaniem tego typu przestępczości. Do tego wzrost znaczenia analiz strategicznych i analiz kryminalnych. Potrzebna jest też odpowiednia polityka kadrowa w służbach, tak żeby doświadczeni funkcjonariusze nie odchodzili szybko na emeryturę. Młodzi funkcjonariusze nie mają od kogo się uczyć, bo tych z doświadczeniem już nie ma. Może warto znaleźć sposób na zagospodarowanie tego potencjału. Brakuje też dobrej współpracy między służbami, które niechętnie dzielą się informacjami. Niezbędna jest też praca u podstaw, czyli docierane do trudnych środowisk i odpowiednie programy społeczne. Jest to jednak długi proces, który należy rozpocząć już dzisiaj.

dr hab. Piotr Chlebowicz, prof. UWM w Olsztynie jest kryminologiem, radcą prawnym

dr hab. Tomasz Safjański, prof. Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej jest kryminalistykiem, byłym wieloletnim oficerem CBŚP, byłym szefem polskich struktur Europolu i Interpolu

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara