Reklama
Rozwiń

Policja odda dokumenty w sprawie „Wampira z Zagłębia”? Proces był zmanipulowany?

Instytut Pamięci Narodowej chce przejąć od katowickiej policji akta operacyjne w sprawie Zdzisława Marchwickiego – „Wampira z Zagłębia” skazanego w 1975 r. na karę śmierci za zabójstwa kobiet. O ich istnieniu IPN dowiedział się od dziennikarza „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 08.07.2025 20:10

Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób: Zdzisław Marchwicki (2P), jego młodsi bracia Jan (2L) i He

Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób: Zdzisław Marchwicki (2P), jego młodsi bracia Jan (2L) i Henryk, siostra Halina Flak, siostrzeniec Zdzisław Flak oraz Józef Klimczak.

Foto: PAP/Kazimierz Seko

Kilka tygodni temu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” o przygotowywanym przez toruńską kancelarię prawną wniosku o wznowienie postępowania w sprawie skazanego w 1975 r. na karę śmierci Zdzisława Marchwickiego. Okrzyknięty „Wampirem z Zagłębia” mężczyzna – według sporządzonych na potrzeby wniosku nowych opinii biegłych – nie był mordercą kobiet, tylko kozłem ofiarnym, a przeprowadzony w jego sprawie poszlakowy proces i ogłoszony wyrok mogły być mordem sądowym. Obszerny wniosek w sprawie wznowienia postępowania w sprawie Zdzisława Marchwickiego ma zostać złożony w Sądzie Najwyższym jeszcze w tym roku.

Czytaj więcej

Wampir z Zagłębia. Historia zbrodni

– Podczas opracowywania takiego wniosku, poza analizą akt oraz wyroku z uzasadnieniem, ważny jest każdy nowy element istotny dla sprawy. Może to być świadek, wspomniane opinie biegłych, ale mogą to być także dokumenty – mówi „Rzeczpospolitej” mec. Klaudia Mokrzewska-Kowalczyk z kancelarii Naworska Marszałek z Torunia, przygotowującej wniosek do Sądu Najwyższego. W maju kancelaria otrzymała od Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach odpowiedź, że w archiwum tamtejszej komendy przechowywane są akta operacyjne dotyczące sprawy Zdzisława Marchwickiego. – Ich udostępnienie nie jest jednak możliwe, gdyż, jak napisał komendant, dokumenty te mają klauzulę tajności – dodaje mec. Aneta Naworska z toruńskiej kancelarii.

Wampir z Zagłębia. IPN (nie wszystko) przejmuje

Kiedy w 2018 r. do katowickiego zasobu Instytutu Pamięci Narodowej trafiła z miejscowego archiwum policji kopia akt głównych prokuratorskich, dotyczących Zdzisława Marchwickiego, policja nie poinformowała Instytutu o istnieniu tajnych akt operacyjnych. IPN dowiedział się o tym w czerwcu od dziennikarza „Rzeczpospolitej” przygotowującego artykuł na temat Marchwickiego i natychmiast podjął sprawę przejęcia akt z katowickiej komendy.

Czytaj więcej

Joachim Knychała - Frankenstein z Bytomia

Renata Dziechciarz – naczelnik Oddziałowego Archiwum IPN w Katowicach – w korespondencji mailowej z „Rz” wyjaśnia, że zgodnie z Ustawą o IPN, art. 27, pkt 4: „Prezes Instytutu Pamięci [Narodowej] może zażądać wydania także innej dokumentacji niż wskazana w art. 25 [gdzie wymienione są dokumenty, zbiory danych, rejestry i kartoteki], wytworzone oraz zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa, niezależnie od czasu jej wytworzenia lub zgromadzenia, jeżeli jest ona niezbędna do wypełnienia zadań Instytutu Pamięci [Narodowej] określonych w ustawie”. Jeśli chodzi o przejmowanie przez IPN materiałów policyjnych, datą graniczną ich wytworzenia jest 6 maja 1990 r. Dodatkowym kryterium w każdym przypadku jest przeprowadzenie przez pracowników IPN tzw. oceny akt.

Co zawierają tajne akta?

Z informacji przesłanej przez kom. Sabinę Chyrę-Giereś – rzecznika prasowego KWP w Katowicach wynika, iż 472 tomy przechowywane w archiwum katowickiej komendy to „akta kontrolne wraz z materiałami zebranymi w toku działania grupy dochodzeniowo-śledczej [kryptonim: „Anna”] w sprawie przeciwko oskarżonemu [Zdzisławowi Marchwickiemu]”. Akta oznaczono klauzulą: „ściśle tajne” i „tajne”.

W roku 2002 całość materiałów oznaczono dodatkowo symbolem „A”, co oznacza, że nie podlegają one brakowaniu (zniszczeniu), a ich zachowanie w policyjnym archiwum ma charakter stały, co według kom. Sabiny Chyry-Giereś „samo w sobie świadczy o ich znaczeniu i dbałości [policji] o transparentność”.

Komendant główny policji zdecyduje

Według naczelnik Renaty Dziechciarz z katowickiego IPN, główne działania dotyczące decyzji o odtajnieniu, wyrażeniu zgody na przegląd akt oraz ich ewentualne przygotowanie do przekazania, będą zależały od procedur policyjnych. Instytut Pamięci Narodowej ze swej strony musi dopełnić obowiązku zarejestrowania nowego nabytku, oznaczenia go właściwą sygnaturą i opracowania technicznego akt, a następnie zeskanowania lub udostępnienia ich w oryginale. Szanse na przejęcie i czas trwania procedury odtajnienia i przekazania materiałów w dużym stopniu zależą od zawartości merytorycznej dokumentów. Materiały dotyczące osobowych źródeł informacji i funkcjonariuszy operacyjnych byłej Milicji Obywatelskiej są chronione klauzulą tajności i czas oczekiwania na zapoznanie się z ich zawartością wymaga decyzji Komendanta Głównego Policji. – Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie IPN, procedura ta może potrwać wiele miesięcy – dodaje Dziechciarz.

Zmanipulowany proces Zdzisława Marchwickiego?

Po serii ataków na kobiety, do których dochodziło na terenie Zagłębia w latach 1964–1971, na ławie oskarżonych we wrześniu 1974 r. zasiadł Zdzisław Marchwicki i kilka innych osób. Proces był wydarzeniem medialnym i odbywał się w specjalnie zaadaptowanej do tego celu sali Klubu Fabrycznego Zakładów Cynkowych „Silesia” w Katowicach. Na rozprawy wydawano wejściówki. Każdego dnia sala była pełna. W lipcu 1975 r. Marchwickiego za 14 zabójstw i sześć usiłowań oraz szereg innych przestępstw skazano na karę śmierci. Wyrok wykonano 26 kwietnia 1977 r.

Czytaj więcej

Raport specjalny. Skrzywdzeni w Kościele w czasach PRL

Przemysław Semczuk, autor książki „Wampir z Zagłębia” uważa, że proces Marchwickiego był zmanipulowany, a mężczyznę wrobiono. Nie wyklucza, że Milicja Obywatelska starała się w ten sposób ukryć prawdziwego sprawcę zabójstw kobiet. Dokumenty odnalezione w katowickiej komendzie mogą rzucić na sprawę nowe światło.

Kilka tygodni temu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” o przygotowywanym przez toruńską kancelarię prawną wniosku o wznowienie postępowania w sprawie skazanego w 1975 r. na karę śmierci Zdzisława Marchwickiego. Okrzyknięty „Wampirem z Zagłębia” mężczyzna – według sporządzonych na potrzeby wniosku nowych opinii biegłych – nie był mordercą kobiet, tylko kozłem ofiarnym, a przeprowadzony w jego sprawie poszlakowy proces i ogłoszony wyrok mogły być mordem sądowym. Obszerny wniosek w sprawie wznowienia postępowania w sprawie Zdzisława Marchwickiego ma zostać złożony w Sądzie Najwyższym jeszcze w tym roku.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Mężczyzna zginął podczas nocnej bójki pod Świeciem. Kolumbijczyk głównym podejrzanym
Przestępczość
Koniec poszukiwań Tadeusza Dudy. Odnaleziono ciało mężczyzny
Przestępczość
Brutalny atak w Toruniu. Ciężko ranna 24-letnia kobieta nie żyje
Przestępczość
Prokuratura wydała list gończy za Tadeuszem Dudą. Jest też zgoda na areszt
Przestępczość
Sebastian M., kibole i fundacja. Prześwietlamy tajemniczą organizację