Chodzi o głośną sprawę, która miała swój początek podczas debaty prezydenckiej „Super Expressu”. Karol Nawrocki - wówczas kandydat na prezydenta (obecnie prezydent elekt) - powiedział, że jest właścicielem jednego mieszkania. Media ustaliły jednak, że szef IPN – wbrew publicznie składanym deklaracjom – poza 60-metrowym lokalem, w którym mieszka wraz z rodziną, jest też w posiadaniu kawalerki o powierzchni 28,5 metra kwadratowego. Mieszkanie to nabyć miał w marcu 2017 roku za gotówkę od osoby prywatnej – 80-letniego Jerzego Ż. I choć Nawrocki wraz z żoną w zamian za przekazanie mieszkania miał się opiekować mężczyzną, to senior przebywa w państwowym Domu Opieki Społecznej.
Karol Nawrocki: "Zło trzeba zwyciężać dobrem"
Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Karol Nawrocki oświadczył, że przekaże mieszkanie na cele charytatywne. - Zło trzeba zwyciężać dobrem, dlatego wczoraj podjąłem decyzję wspólnie ze swoją żoną, Martą, by to mieszkanie przekazać na cele charytatywne jednej z organizacji charytatywnych, która będzie nadal wykonywała tę misję, którą ja wykonywałem wobec pana Jerzego Ż. A więc to mieszkanie w kolejnych dekadach, mam nadzieję, będzie służyć osobom starszym, które potrzebują pomocy, osobom wykluczonym. Oczywiście w mojej umowie darowizny z organizacją charytatywną będzie jasny zapis, że pan Jerzy Ż. może z tego mieszkania korzystać do swojej śmierci – zapowiedział.
Sprawa wzbudziła wiele kontrowersji. Już po drugiej turze wyborów prezydenckich, 13 czerwca prokurator wszczął dochodzenie. Jak pisaliśmy na łamach rp.pl, dotyczy ono rzekomego doprowadzenia Jerzego Ż. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci własności nieruchomości, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, „poprzez wprowadzenie go w błąd przy zawieraniu umowy przedwstępnej sprzedaży nieruchomości i pełnomocnictwa, co do zamiaru uiszczenia całej ceny za sprzedaż nieruchomości oraz co do zapewnienia mu opieki i pomocy w życiu codziennym w zamian za przeniesienie jej własności”. Następnie miało dojść do zawarcia w imieniu Jerzego Ż. umowy sprzedaży nieruchomości na swoją rzecz, czym działano na szkodę pokrzywdzonego – mowa więc o przestępstwie z art. 286 par. 1 Kodeksu karnego (oszustwo). Przestępstwo to zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
Prokuratura podawała, że jedno z zawiadomień o przestępstwie złożone zostało przez senator Lewicy Magdalenę Biejat, drugie zaś przez osobę prywatną. Trzecie zawiadomienie, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożył Prezydent Miasta Gdańska.
Czytaj więcej
Czy złożenie w akcie notarialnym nieprawdziwego oświadczenia stanowi przestępstwo? Sprawę, na kan...