Sebastian M., kibole i fundacja. „Rzeczpospolita” prześwietliła organizację Freedom-24

Tajemnicza fundacja ze wsi Bramki pod Warszawą staje po stronie m.in. kiboli, oszusta finansowego, człowieka oskarżonego o morderstwo piłkarza, a ostatnio – Sebastiana M., kierowcy BMW, podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. „Rzeczpospolita” prześwietliła organizację Freedom-24. Brak pieniędzy i sprawozdań.

Publikacja: 27.06.2025 04:32

Sebastian M. opuszcza w asyście policji samolot po wylądowaniu na lotnisku Okęcie w Warszawie

Sebastian M. opuszcza w asyście policji samolot po wylądowaniu na lotnisku Okęcie w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Wieś Bramki na Mazowszu, gmina Błonie – tam w prywatnym domu, niepozornym, w stylu PRL-owskiej „kostki”, swoją siedzibę ma Freedom-24, szumnie reklamująca się hasłem „Chronimy prawa człowieka”. Zrobiło się o niej głośno, kiedy miesiąc temu domagała się zwolnienia z aresztu Sebastiana M., z trudem sprowadzonego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dokąd uciekł po spowodowaniu wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z dzieckiem. Freedom-24 od kilku lat pojawia się w sądach, by bronić kontrowersyjnych podejrzanych o najpoważniejsze przestępstwa, jak morderstwa, oszustwa inwestorów na miliony złotych itp. Broniła też najgroźniejszej siatki kiboli w Polsce. „Rzeczpospolita” prześwietliła jej działalność.

Freedom-24 miała kłopoty z rejestracją fundacji w sądzie. Brak środków na opłatę

Prezesem fundacji jest 56-letnia Grażyna Boniecka. Co o niej wiadomo? W internecie nie ma o Bonieckiej żadnych wzmianek. Organizacja nie składa sprawozdań z działalności, nawet finansowych, choć jest to jej obowiązek. Nie wiadomo więc, jak i od kogo pozyskuje środki na działalność. „Rzeczpospolita” wystąpiła o akta KRS fundacji w warszawskim sądzie. Nasze ustalenia są zaskakujące.

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Zanim w kwietniu 2018 r. warszawski sąd wpisał fundację Freedom-24 do Krajowego Rejestru Sądowego, miesiącami trwały starania jej założycielki o rejestrację poprzedniczki – fundacji o nazwie „Freedom” (bez członu „24”). Wniosek o wpis do KRS wpłynął do warszawskiego sądu rejestrowego w czerwcu 2017 r. Jako cel działania podano: „pomoc penitencjarna, prawna, psychologiczna, społeczna, kulturalna i resocjalizacyjna, pomoc osobom pokrzywdzonym, zapobieganie przestępczości i readaptacji społecznej”. Ponadto: „wzmacnianie praworządnego działania organów – służby więziennej”.

Za wnioskiem o rejestrację poszedł też inny: o zwolnienie z kosztów sądowych w postępowaniu rejestracyjnym, choć opłata wynosiła zaledwie 250 zł.

Fundatorka argumentowała, że wyposażyła fundację „w majątek w wysokości 1000 złotych przeznaczony na realizację jej celów statutowych, które są celami społecznie użytecznymi z zakresu pomocy społecznej”. A obecnie „Fundacja nie posiada środków pieniężnych ani majątku”, nie jest nastawiona na zysk, a jej statut nie przewiduje prowadzenia działalności gospodarczej.

Czytaj więcej

Więcej niż co drugi wypadek na autostradzie wynika z nadmiernej prędkości

Fundatorce się spieszy. Już w lipcu 2017 r. do sądu kieruje prośbę o „przyspieszenie rejestracji fundacji”. „Bardzo mi zależy na tym wpisie, ponieważ łamane są zasady konwencji praw człowieka, konkretnie chodzi o ZK Łódź”  wskazuje. Wygląda na to, że fundacja chce być zarejestrowana, by móc formalnie występować jako organizacja wobec osadzonego w łódzkim więzieniu. Kogo? Nie wiadomo.

Sąd jednak miesiąc później zwraca wniosek z powodów formalnych jako „nieprawidłowo wypełniony” (uchybień jest masa, nie wpisano np. drugiego organu sprawującego nadzór, czyli właściwego starosty, nie dołączono statutu fundacji). I odmawia również zwolnienia z opłaty sądowej 250 zł.

Jest hojny „francuski” darczyńca. Ale fundacja nie ma konta

Trzecie podejście do rejestracji to styczeń 2018 r. Grażyna Boniecka w mailu do prezesa sądu występuje „z wielką prośbą o możliwość rozpatrzenia wniosku w terminie”. Powodem – jak wskazuje  „jest fakt, iż zdobyliśmy przed wyjazdem bardzo chojnego (pisownia oryginalna – red.) darczyńcę, który chce przeznaczyć środki na osiągnięcie naszych celów, a w najbliższym czasie wyjeżdża do Francji. Najbliższy czas mam na myśli 7 dni”  pisze Boniecka. I tłumaczy, że przez brak wpisu do KRS fundacja „nie posiada za tym (też oryginalna pisownia – red.) konta w banku, na które można wpłacić darowiznę”. Kim jest „francuski” fundator, nie zdradza. Sąd kilka dni później zwraca wniosek – wnioskodawca nie dołączył statutu i uchwały o jego nadaniu.

O darczyńcach fundacji ani kwotach, jakimi jest zasilona, z akt nie sposób się dowiedzieć – nie ma sprawozdań finansowych – choć powinny być składane każdego roku do końca czerwca

Jednak już wkrótce do sądu wpływa nowy wniosek, nieco zmodyfikowany  o rejestrację Freedom-24” – „Fundacji Pomocy Osobom Skazanym”. Tym razem się udaje  20 kwietnia 2018 r. sąd wydaje postanowienie o wpisie do KRS. Do zarządu wchodzi jako prezes Boniecka, jako wiceprezes 27-letni Mariusz Boniecki (najprawdopodobniej jej syn), a sekretarzem fundacji zostaje 41-letnia Paula Anna Pieczonka.

Długi fundacji i obrona dla „pozbawionych wolności”

Adres ten sam – w Bramkach, jednak cele fundacji są już nieco inne – dochodzi „pomoc rodzinom skazanych i pomoc postpenitencjarna osobom pozbawionym wolności”. I to ostatnie stanie się jej wizytówką. Z akt sądowych dowiadujemy się również, że fundacja (sprawozdanie ze spotkania zarządu fundacji z 21 grudnia 2021 r.) ma kłopoty finansowe.

Tego dnia zarząd reprezentowany przez Boniecką odwołuje „w trybie natychmiastowym” wiceprezesa Mariusza Bonieckiego. Zapada także decyzja o „zatwierdzeniu spłaty zadłużenia firmie Vindix w całości” – sprawozdanie z zarządu fundacji sporządził i odczytał Michał Wdowczyk. To jej pracownik, ale to on jest medialną twarzą tej fundacji.

Czytaj więcej

Po ekstradycji z ZEA. Sebastian M. nie czuje się winny wypadku na autostradzie A1

W grudniu 2022 r. zarząd odwołuje, również w trybie natychmiastowym, sekretarz Paulę Pieczonkę – jej obowiązki przejmuje prezeska Grażyna Boniecka. Na tym spotkaniu zarządu „zatwierdzono plan spłaty zadłużeń z ZUS” i plan spłaty zadłużeń komorniczych. Potwierdzono także spłatę byłego pracownika (Wojciecha S.). Fundacja ma zatem długi, ale najwyraźniej ma widoki na nowe środki. Jak bowiem czytamy, zatwierdzono kupno samochodu ford fiesta oraz zakup samochodu opel vivaro.

O darczyńcach fundacji ani kwotach, jakimi jest zasilona, z akt nie sposób się dowiedzieć – nie ma sprawozdań finansowych – choć powinny być składane każdego roku do końca czerwca.

Freedom-24 przebojem wchodzi do sądów i ujmuje się za podejrzanymi o najpoważniejsze przestępstwa

W tym samym czasie prezes Boniecka pisze do sądów w Polsce profesjonalne, prawnicze pisma w głośnych, bulwersujących sprawach. Jedną z nich jest proces odwoławczy kilkunastu pseudokibiców Ruchu Chorzów, skazanych za udział w gangu Psycho Fans oraz za udział w 100 włamaniach do firm w całej Polsce i kradzież 2 mln zł. Freedom-24 składa wniosek do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, by wziąć udział w tym procesie, a Boniecka nawet odwiedza w areszcie jednego z oskarżonych (Łukasza L. ps. Lucky) i domaga się wyłączenia jawności i zakazu dla dziennikarzy relacjonowania procesu.

Czytaj więcej

Przywódca kiboli skazany za zlecenie podpalenia akt w budynku sądu

W marcu tego roku występuje również o przerwę w karze dla lidera Psycho Fans  Mateusza M. ps. Maślak, prawomocnie skazanego w lutym 2023 r. przez Sąd Apelacyjny w Katowicach na 15 lat więzienia za kierowanie grupą przestępczą. Powodem ubiegania się o przerwę miały być jego problemy ze stawem biodrowym. Sąd się na to nie zgodził.

Widać, że Freedom-24 lubi pochylać się nad losem kibolskich gangsterów. W 2023 r. jako strona społeczna zaczyna się pojawiać na procesie kibola GKS Katowice Dariusza N., oskarżonego o zabójstwo w 2016 r. piłkarza tego klubu, 19-letniego Dominika K. (N. miał go śmiertelnie dźgnąć nożem w centrum Katowic). Dariusz N. uciekł do Hiszpanii, skąd został ekstradowany i od sześciu lat przebywa w areszcie. Jak pisze lokalna „Gazeta Wyborca”, fundacja Freedom-24 składa poręczenie za Dariusza N., a Michał Wdowczyk z fundacji tłumaczy to troską o narażanie polskiego państwa na niepotrzebne koszty. – Ostatnio Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska ma systemowy problem ze stosowaniem tymczasowego aresztu. Kiedy wysłuchałem mowy prokuratora, wiem już dlaczego – mówił Wdowczyk.

Czytaj więcej

Rosną zadośćuczynienia za niesłuszne areszty. Ile płaci państwo za pomyłkę?

W tym samym czasie Wdowczyk angażuje się skutecznie w inną sprawę przedterminowego zwolnienia z więzienia Witolda W., byłego radnego wojewódzkiego PiS, skazanego w 2019 r. za zbudowanie piramidy finansowej, oszukanie 106 osób na ponad 6,43 mln zł. W kwietniu 2024 r. Boniecka pisze, że decyzją sądu penitencjarnego W. został oddany pod nadzór kuratora oraz „nadzór przedstawiciela organizacji społecznej”, a „pan W. jest nadzorowany przez Panią Prezes minimum 1 raz w miesiącu w miejscu pobytu”.

„Przeciw zwolnieniu była prokuratura”  pisze „Gazeta Radomszczańska”, a Michał Wdowczyk przechwala się: Prowadzę bardzo duże sprawy”. Z Witoldem W. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu za pomoc w ukrywaniu majątku także jego żona Olga. Reklama jej obecnej firmy – prawniczych usług online – pojawia się na stronie fundacji.

Sebastian M. wraca z Dubaju po ucieczce. Freedom-24 prosi sąd o wypuszczenie go z aresztu

Fundacja Freedom-24 staje w końcu po stronie Sebastiana M., który we wrześniu 2023 r. miał doprowadzić do tragicznego wypadku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w efekcie którego w płomieniach zginęła trzyosobowa rodzina. TVN ujawnia, że w imieniu jego i jego rodziny fundacja zapowiada złożenie 27 pozwów wobec portali i internautów. Kiedy Sebastian M. zostaje w marcu tego roku ostatecznie ekstradowany z Dubaju do Polski, Freedom-24 składa wniosek do sądu o zwolnienie go z aresztu. Podnosi, że sprawa M. jest upolityczniona. „Może budzić podejrzenie, że decyzja sądu nie jest niezawisła, lecz wynika z nacisku społecznego lub politycznego, zwłaszcza ze strony opinii publicznej oraz przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości. W takim przypadku niezależność sądu zostaje realnie zagrożona”  „GW” ujawnia pismo fundacji do sądu .

Rozmawiamy z osobami z wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, którzy poznali działaczy z Freedom-24 na sądowych salach. Jeden z podejrzanych mówił mi, że chodzi o wynajęcie aktywistów, by za duże pieniądze od oskarżonych przeszkadzali w procesie. Ich skuteczność? Niewielka, ale kropla drąży skałę mówi nasz rozmówca.

Kto sponsoruje działalność Freedom-24? Nikt. „W naszym przypadku nie trzeba płacić za zainteresowanie się prawami człowieka”

Wysyłamy szereg pytań na adres fundacji, m.in. o kompetencje prezes Bonieckiej, o to, czy rodzina Sebastiana M. przekazała jej darowiznę i dlaczego nie wykazuje swoich finansów. Otrzymujemy wielostronicowe, pełne emocji odpowiedzi, w tym znaczną część na temat roli dziennikarstwa. Na część z pytań odpowiedzi nie uzyskujemy.

Fundacja twierdzi, że w latach 2023 i 2024 otrzymała 0 zł dotacji. „Nie, rodzina pana Sebastiana M. nie przekazała Fundacji żadnej darowizny, nie dostarczyła fantów na licytację, nie przyniosła pierogów na Wigilię, nie obiecała czekoladek ani magnesu z Zakopanego. Mimo to, interwencję uznaliśmy za zasadną – zgodnie z misją naszej Fundacji, która wciąż uparcie kieruje się wartościami, a nie portfelem beneficjentów”. I dodaje: „Przytłaczająca większość osób i rodzin, które proszą Fundację o wsparcie, nie przekazuje żadnych środków – nie oczekujemy tego. Czasem oferują zwrot kosztów dojazdu”.

Na pytanie o przygotowanie do prowadzenia fundacji zajmującej się kwestiami prawnymi, otrzymujemy odpowiedź: „Moje przygotowanie obejmuje przede wszystkim odporność psychiczną na absurdalne pytania, upór w walce z biurokracją i zdolność do działania mimo braku wsparcia, funduszy, snu i często – podstawowego szacunku ze strony instytucji publicznych. Do tego dołączam: doświadczenie i coś, czego nie można kupić ani w sklepie, ani w programie grantowym – czyli przekonanie, że prawa człowieka nie są luksusem dla wybranych. Fundacja nie jest ani korporacją, ani urzędem – nie wymaga certyfikatu na człowieczeństwo”.

Fundacja zapewnia też, że „do grudnia zeszłego roku skrupulatnie składała wymagane sprawozdania”. „Część merytoryczną wysyłaliśmy do Ministerstwa, część finansową opracowywała księgowość i składała dalej. Niestety, w grudniu księgowość zrezygnowała z dalszej współpracy. (...) Za tą sytuację możemy podziękować właśnie hejterom, którzy wręcz zmusili księgowość do rezygnacji”.

Wieś Bramki na Mazowszu, gmina Błonie – tam w prywatnym domu, niepozornym, w stylu PRL-owskiej „kostki”, swoją siedzibę ma Freedom-24, szumnie reklamująca się hasłem „Chronimy prawa człowieka”. Zrobiło się o niej głośno, kiedy miesiąc temu domagała się zwolnienia z aresztu Sebastiana M., z trudem sprowadzonego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dokąd uciekł po spowodowaniu wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z dzieckiem. Freedom-24 od kilku lat pojawia się w sądach, by bronić kontrowersyjnych podejrzanych o najpoważniejsze przestępstwa, jak morderstwa, oszustwa inwestorów na miliony złotych itp. Broniła też najgroźniejszej siatki kiboli w Polsce. „Rzeczpospolita” prześwietliła jej działalność.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Po publikacji „Rzeczpospolitej” KPRM przekazała teczkę szpiega sądowi
Przestępczość
Proces szpiega. Kancelaria Premiera i ultimatum dla sądu
Przestępczość
Czy policja ukrywa dowody w sprawie „Wampira z Zagłębia”?
Przestępczość
Austria: Polak wśród ofiar strzelaniny w szkole w Grazu
Przestępczość
Szef-widmo gangu z Wólki Kosowskiej poległ na lewych fakturach