Po ponad półtora roku od tragedii na autostradzie A1, gdzie w płonącej kii zginęła trzyosobowa rodzina zepchnięta na barierę przez rozpędzone BMW kierowane przez Sebastiana M., podejrzany usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Sebastian M. złożył lakoniczne wyjaśnienia, nie odniósł się do szczegółów wypadku
– Sebastian M. nie przyznał się, złożył wyjaśnienia, skierowaliśmy wniosek do sądu o utrzymanie wobec niego tymczasowego aresztu – mówi „Rzeczpospolitej” prok. Izabela Knapik z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – To były lakoniczne wyjaśnienia, odpowiedział na pytania swoich obrońców, ale nie odnosił się do szczegółów wypadku. Zadeklarował chęć składania wyjaśnień na dalszym etapie – mówi „Rz” mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich ofiar. Czy M. wyraził skruchę? – Najważniejsze, że udało się go ściągnąć do Polski, co pozwoli rozpocząć proces – podkreśla adwokat.
Osądzenie Sebastiana M., młodego i majętnego przedsiębiorcy z Łodzi, długo stało pod znakiem zapytania. Wykorzystał fakt, że po wypadku prokurator uznał go tylko za świadka i nie zatrzymał, a wtedy on uciekł – do Niemiec, Turcji i stamtąd do Dubaju (oprócz polskiego, M. ma też niemiecki paszport). – Powinien być zatrzymany od razu, to nie podlega dyskusji. To był błąd policjantów we wrześniu 2023 r. – ocenił szef MSWiA Tomasz Siemoniak, gdy M. znalazł się już w kraju.
Czytaj więcej
Sebastian M. uważa, że czeka go lincz, jego sprawa będzie sterowana przez prokuraturę, a sądy orz...
Prawna batalia o ekstradycję podejrzanego w końcu zakończyła się sukcesem – Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a ostatecznie tamtejszy minister sprawiedliwości wydał na nią zgodę.