Czy zastanawialiśmy się kiedyś, dlaczego struktury wielkich korporacji tak często przypominają zręby zachowań stadnych? Hierarchie nie są efektem osobistych preferencji pracowników – są zakodowane w naszej neurobiologii i zapisane w ewolucyjnej pamięci grupowej. Nawet w open space’ach, gdzie wartości takie jak „współpraca” czy „transparentność” przeważają w kulturze organizacyjnej, wciąż rozpoznajemy sygnały władzy, obecności i rytuału przynależności.
Czasem wystarczy zaobserwować, kto zna kalendarz spotkań, zanim zostanie rozesłany, czyje powiadomienia nie są ignorowane i czyje żarty kończą zebranie. Nieformalna mapa wpływów powstaje z niuansów – tego, kto ma głos słyszany bliżej centrum decyzyjnego i ma dostęp do decyzji, jeszcze zanim zostaną ogłoszone.
Samiec alfa i wojskowe porządki
To, co uznajemy za „naturalne przywództwo”, bardzo często odwołuje się do stereotypu. Zazwyczaj, kiedy myślimy o liderze, odruchowo przywołujemy obraz drapieżnika: szybkiego, dominującego samca alfa. Tego, który stoi na czele – dzięki odpowiedniemu pozycjonowaniu się w strukturze. Jakkolwiek można wybrać wiele teorii i modeli, najpopularniejsze koncepcje przywództwa pozostały cechą jednego dominującego mężczyzny, zwykle białego, lidera, który dowodzi ze szczytu hierarchii organizacyjnej.
Jeśli prześledzimy style przywództwa na przestrzeni długich stuleci, odkryjemy, że styl wojskowy, w którym ludzie otrzymują rozkazy od osoby dowodzącej, pozostał (mniej lub bardziej) zakorzeniony w sposobie myślenia organizacji. Wojskowy styl przywództwa charakteryzuje się hierarchiczną strukturą, jasnym łańcuchem dowodzenia oraz silnym naciskiem na dyscyplinę i posłuszeństwo. To stereotypowy schemat głęboko wdrukowany w nasz sposób myślenia o organizacji. A jednak – nie jedyny.
Pszczoły, które tańczą
Biologia zna również inne modele przewodzenia – bardziej kolektywne, zdecentralizowane, oparte na rezonansie i współpracy. Jedną z takich struktur opisał Thomas Seeley, biolog z Uniwersytetu Cornella, który przez kilkanaście lat badał, jak roje pszczół podejmują decyzje. Gdy ul staje się zbyt ciasny lub zagrożony, kolonia musi znaleźć nowe miejsce do życia. Proces wyboru nie przypomina jednak ani dyktatury królowej, ani brutalnej walki o wpływy.