Klasy o profilu biologiczno-chemicznym okazały się najpopularniejsze wśród tegorocznych kandydatów do liceum, o czym pisała „Rzeczpospolita”. Skąd – pana zdaniem – takie zainteresowanie?
Żyjemy obecnie w niepewnych czasach, a ukończenie studiów medycznych stanowi gwarancję zatrudnienia. Przynosi też gwarantowane wynagrodzenie. Obowiązuje ustawa o płacy minimalnej w zawodach medycznych, która poprawiła sytuację wszystkich zawodów medycznych. Po drugie, wykształcenie medyczne daje możliwość wyjazdu zagranicę i uznawania kwalifikacji na terenie całej Unii Europejskiej. Kolejna kwestia to bardzo szerokie możliwości zatrudnienia, nie tylko w szpitalu czy przychodni, ale również w biznesie, firmach farmaceutycznych, doradztwie czy w systemie ochrony zdrowia. Myślę, że młodzi ludzie patrzą perspektywicznie i dostrzegają z jednej strony bezpieczeństwo, a z drugiej możliwość rozwoju w wielu kierunkach.
Czytaj więcej
Choć widać nieco większe zainteresowanie technikami, to większość ósmoklasistów stara się o miejs...
Ilu lekarzy brakuje w Polsce?
Obecnie aktywnych zawodowo jest około 140 tys. lekarzy. Szacuje się, że brakuje jeszcze mniej więcej 15 proc. ale do 2032 r. będziemy mieć tylu lekarzy, ilu potrzeba – przynajmniej na papierze.
Czyli za kilka lat liczba absolwentów medycyny będzie wystarczająca, żeby sprostać trendowi starzejącego się społeczeństwa.
Tak, z naszych danych wynika, że do 2032 r. braki zostaną uzupełnione, a później będziemy kształcić więcej lekarzy, niż realnie potrzebujemy. Oczywiście są to jedynie estymacje; nie wiemy, jaka będzie rola sztucznej inteligencji, jakie pojawią się potrzeby związane z nowoczesnymi terapiami, ani czy społeczeństwo nie będzie się jeszcze szybciej starzeć. Trzeba też pamiętać, że lekarz lekarzowi nierówny. Istotne jest, gdzie ci lekarze będą pracować – czy w sektorze prywatnym, czy w publicznym systemie ochrony zdrowia. Obecnie najbardziej zagrożonym elementem systemu wydaje się być szpitalnictwo. Nawet jeśli lekarze będą dostępni, z dużym prawdopodobieństwem nie wybiorą pracy w szpitalach, a przynajmniej w obecnym modelu szpitalnictwa, bo to wciąż model z XIX wieku. Powinno nam zależeć na zwiększeniu liczby lekarzy w NFZ bardziej, niż po prostu liczby lekarzy. A na to się nie zanosi.
Braki kadrowe w szpitalach powodują większe obciążenie pojedynczych lekarzy pracą, co zwiększa ryzyko zakażeń wewnątrzszpitalnych, błędów w podawaniu leków i wykonywaniu procedur, a co za tym idzie – odpowiedzialności karnej. Taki model jest kosztowny i nieefektywny w dłuższej perspektywie. Dlatego też z ostrożnością należy podchodzić do prognoz dotyczących liczby potrzebnych lekarzy. Wszystkie systemy ochrony zdrowia stają przed podobnymi znakami zapytania – czas pokaże, jak się to rozwinie.