Ustawa podwyżkowa, która reguluje minimalne wynagrodzenia dla pracowników ochrony zdrowia, to bomba z opóźnionym zapłonem. Przyjęta w 2022 r. drenuje obecnie budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. W tym roku płace personelu medycznego na etacie w placówkach publicznych wzrosły o 14,34 proc. przy prognozowanej inflacji na poziomie 4,5 proc. Jeszcze przed zmianą kierownictwa resortu zdrowia wiadomo było, że temat zamrożenia podwyżek w ochronie zdrowia będzie jednym z głównych punktów na jesiennej agendzie ministerstwa. I tak też się stało.
Jakie jest tło politycznej awantury w ochronie zdrowia?
Jeszcze latem pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, że członkowie Zespołu Trójstronnego ds. ochrony zdrowia – czyli ciała, które ma służyć jako platforma dialogu między rządem a pracodawcami i związkowcami – oczekują od nowej minister zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy deklaracji na temat losów ustawy podwyżkowej. Tomasz Dybek z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ) wskazał wówczas, że dyskusja na temat zmian w ustawowych podwyżkach dla pracowników ochrony zdrowia zacznie się od limitów kontraktowych, czyli wprowadzenia maksymalnego poziomu zarobków dla personelu medycznego na samozatrudnieniu. Usługi na kontraktach świadczy 73,4 proc. lekarzy ze specjalizacją.
Jolanta Sobierańska-Grenda, w pierwszym wywiadzie prasowym, którego udzieliła „Rzeczpospolitej”, wskazała, że „strona społeczna bardzo by chciała, żeby został ustalony górny poziom zarobków personelu medycznego na kontraktach”, dlatego MZ rozmawia „z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji na temat wycenienia kwoty, która byłaby pułapem dla lekarzy czy w ogóle dla przedstawicieli zawodów medycznych pracujących na kontrakcie”. Przekazała też, że na stole leży rozwiązanie, jakim jest zamrożenie ustawy podwyżkowej. „Jednym z wariantów jest przesunięcie okresu rozliczeniowego, jeżeli chodzi o podwyżki płac, o pół roku” – wskazała. Czyli z 1 lipca na 1 stycznia.
Czytaj więcej
Nie możemy udawać, że wyzwania stojące przed sektorem ochrony zdrowia są takie same jak kilkanaśc...
Resort odkrył karty na Prezydium Zespołu Trójstronnego (poprzedza posiedzenie samego zespołu) pod koniec października. Padły tam propozycje do dyskusji (przesłane następnie członkom zespołu), a wśród nich limit zarobków lekarzy na kontrakcie w wysokości 48 tys. zł brutto i maksymalna stawka godzinowa 240 zł brutto. W adnotacji do tego punktu znalazł się dopisek, że „poparcia dla ustanowienia górnych limitów wynagrodzeń udzielił Związek Powiatów Polskich”. W kolejnych dniach rozpętała się polityczna burza.