Po serii ataków na kobiety, do których dochodziło na terenie Zagłębia w latach 1964-1971, na ławie oskarżonych we wrześniu 1974 r. zasiadł Zdzisław Marchwicki i kilka innych osób. Proces był wydarzeniem medialnym i odbywał się w specjalnie zaadoptowanej do tego celu sali Klubu Fabrycznego Zakładów Cynkowych „Silesia” w Katowicach. Na rozprawy wydawano wejściówki. Każdego dnia sala była pełna. W lipcu 1975 r. Marchwickiego za 14 zabójstw i sześć usiłowań oraz szereg innych przestępstw skazano na karę śmierci. Wyrok wykonano 26 kwietnia 1977 r.
Dowody w sprawie Wampira z Zagłębia manipulowano?
Blisko pół wieku później, w lipcu tego roku, do Sądu Najwyższego w Warszawie trafi wniosek o wznowienie postępowania. – Mamy dowody, że Zdzisław Marchwicki nie był sprawcą zabójstw kobiet – mówi mecenas Aneta Naworska z kancelarii Naworska Marszałek z Torunia.
Czytaj więcej
Zabijał, bo w ten sposób zaspokajał popęd płciowy. Osiągał satysfakcję na widok unurzanych we krw...
– Ekspertyzy biegłych z zakresu różnych specjalności wskazują, że manipulowano dowodami – dodaje mecenas Klaudia Mokrzewska-Kowalczyk.
Prawniczki na razie nie chcą zdradzać szczegółów. Wniosek przygotowały na podstawie akt sądowych z procesu karnego, obejmujących ponad dwieście tomów. Do kancelarii niedawno dotarła pisemna informacja, iż w katowickim archiwum Komendy Wojewódzkiej Policji znajduje się kolejnych blisko trzysta tomów akt dotyczących Marchwickiego. Na prośbę o ich udostępnienie Komendant Wojewódzki odpowiedział odmownie, zasłaniając się tym, że dokumenty są nadal tajne.